Główna :  Dla autorów :  Archiwum :  Publikacje :  turystykakulturowa.ORG

 

Data wydania 29 listopada 2009, redaktor prowadzący numeru: Karolina Buczkowska

Numer 12/2009 (grudzień 2009)

 

Itinerarium

 
 
Lwów pięknieje z roku na rok
Pomniki na rynku we Lwowie przystrojone w tradycyjne „rubaszki” z okazji święta.
Wagony „płackartne” to wciąż najtańszy sposób podróżowania.
Plakat „Moja Odesa” (ukraińska wersja pisowni)
Festyn z okazji Dnia Miasta.
Piękne platanowe aleje
Tradycja i nowoczesność
Pasaż prawie jak w Paryżu.
Odessa to miasto pełne zieleni.
Eleganckie sklepy są dobrze pilnowane
A buty kobiet mogą wzbudzić podziw…
Niezwykłe szykowne wystawy
I codzienny handel uliczny.
Przystań dla prywatnych jachtów
Zabudowania portowe
Pomnik-wizytówka portu.
Schody Potiomkinowskie „z góry”
Te same schody w słynnym ujęciu Eisensteina.
Walka symboli
Odpoczynek przed Operą.
Bulwar Nadmorski
Uczennice na przerwie.
Goździkowe sentymenty.
Odessa to także wiele sympatycznych knajpek i pubów.
Można też znaleźć dziwne instalacje.
„Mądrość” życiowa: Alkohol w małych dawkach nieszkodliwy w każdej ilości.
Polskie akcenty
„Koloryt lokalny”


Odessa, Odessa…
Magdalena Banaszkiewicz

          Wyjazd na Ukrainę jako temat relacji podróżniczej sprawia wrażenie przykusego płaszczyka, którym chce się pokryć aspiracje do bycia eleganckim. Podróż to może być odbyta do Afryki czy na Trobriandy, ale na Ukrainę? Niby dziki wschód, a jednak bezwizowy. Niby coś innego, a przecież złote hordy polskich turystów Krym już prawie cały zadeptały.
          Wybór jednak nie dziwny, gdy na wschód podróżuje się regularnie, a Ukraina, jak niegdyś Polska: kurica nie ptica, a eto nie zagranica. Warto pojechać na Ukrainę. Bo co by nie mówić o kolejnych rządach czy sporach między złotowłosą Julią a potężnym Wiktorem, kraj zmienia się na lepsze, zaś ludzie chyba wciąż nie utracili jeszcze dawnej gościnności i otwartości. 
          Dzisiaj podróż na Ukrainę nie jest już wielkim wyczynem. Właściwie minęły czasy, gdy miało się do wyboru rozwiązania. Pierwsze, zdecydowanie kosztowniejsze, oznaczało wielogodzinny przejazd pociągiem. Drugie – bardziej ekonomiczne, wiązało się z niepowtarzalnym doświadczeniem przechodzenia przez granicę na piechotę: stania w legendarnych kolejkach „mrówek”, kłócenia się z pogranicznikami o każdą pieczątkę w paszporcie i brak ukraińskiego ubezpieczenia, a potem próbą złapania marszrutki (busika) do Lwowa (a nie zawsze się udało dojechać, bo na przykład koło odpadało albo kierowca pobił się z pijanym pasażerem).  Jakiż człowiek był z siebie dumny, gdy wreszcie dotarł w okolice lwowskiego dworca, skąd zaczynała się właściwa przygoda!
          Czasy się zmieniły, drogę do Lwowa pokonać można wciąż pociągiem (ale już nie tak drogim) czy rejsowymi autokarami, które regularnie kursują z kilku miast Polski.
          Lwów z roku na rok pięknieje. Zmiany widoczne są zwłaszcza dla tych, którzy pamiętają miasto sprzed 5, 10, 15 lat. I nie chodzi tylko o kolorowe kwiaty na miejskich skwerkach czy odremontowane kamienice. Lwów młodnieje, rozwijając ofertę edukacyjną dla studentów. Lwów turystycznieje, przyciągając coraz większą liczbę wycieczek. Lwów ożywa. Na rynku nareszcie pojawiły się ogródki kawiarniane, a życie wieczorne nie sprowadza się już tylko do picia piwa na ławkach przy Prospekcie Swobody. Każdy bywający we Lwowie za znak czasu uzna powstanie przy Dworcu Stryjskim kawiarni (nie mordowni!), gdzie w schludnym, jasnym pomieszczeniu (z toaletą!) spędzić można czas pozostały do odjazdu autobusu.
          Ale to Lwów. A co dalej? A dalej miała być Odessa. Wybór całkiem nieprzypadkowy. A gdy ktoś chce uniknąć rodaków okupujących krymskie plaży, wypocząć i co nieco pozwiedzać – wybór idealny.
          Odessa, Odessa. Milionowe miasto, największy port Ukrainy, niegdyś czwarte po Moskwie, Petersburgu i Warszawie miasto Imperium Rosyjskiego. W tym roku obchodziło 215-lecie. Można by powiedzieć, że nie jest to szczególnie okrągła data, ale przy kruchej tożsamości narodu ukraińskiego, każda okazja do podkreślenia jakiejś wyjątkowości jest dobra. Tym bardziej, że nie ma zgodności nawet co do zapisu oficjalnej nazwy miasta: w wersji ukraińskiej obowiązuje jedno „s” (Odesa), w bardziej rozpowszechnionej rosyjskiej – podwójne „s” (Odessa). Problem nie powinien dziwić, gdyż jest typowy dla Ukrainy południowej i wschodniej. Większość mieszkańców Odessy określa się jako rosyjskojęzyczna (nawet jeśli przyznaje się do ukraińskiej etniczności).
          Historia osadnictwa na tym terenie sięga IV w. p.n.e., gdy Grecy założyli tu kolonię o nazwie Istrion. Przetrwała ona do III w. n.e. W średniowieczu na obszarze dzisiejszej Odessy znajdowała się osada tatarska Kaczibej, w XV wieku zdobyta przez Turków i przemianowana na Hadżibej. Tureckie panowania trwało aż do lat 90. XVIII wieku, gdy zwycięska kampania wojenna rosyjskiej carycy Katarzyny II zmusiła Imperium Osmańskie do wycofania się z Krymu. Odessa, już jako rosyjskie miasto założona została w 1794 roku, stąd w 2009 roku przypadło święto 215 rocznicy jej fundacji.
          Co różni Odessę od wielu innych miast na wschodzie to fakt, że choć najbardziej turystycznym miejscem jest częściowo zamknięta dla ruchu samochodowego ul. Deribasowska, to jednak turysta czuje się swojsko i naturalnie także poza tym ścisłym centrum. Ulice są dosyć  zadbane i pełne ludzi – nie tak, jak w Petersburgu, gdzie poza Newskim Prospektem kończy się turystyczny blichtr i zaczyna szara proza życia, właściwie nie dostrzegana przez przeciętnego przyjeżdżającego. Jak pisze prawdziwy „odessolog”, Jerzy Pomianowski: „Na rozkaz Katarzyny II gubernatorem i budowniczym miasta został francuski emigrant książę Richelieu. Do dlatego Odessa stała się miastem bardzie europejskim niż wszystkie grody imperium, od Sosnowca do Chabarowska noszące do samo szare piętno.”[1]
          Odessę można zwiedzać wzdłuż i w poprzek. Jej układ urbanistyczny, wygląd szerokich alej obsadzonych szpalerami platanów, liczne skwery i parki bardziej przypominają Paryż niż miasto postradzieckie. Z pewnością przyczynia się do tego wszechobecna secesja, która stanowi dominantę architektoniczną miasta. 
          Wiele budynków Odessy jest bardzo zaniedbanych. Jak twierdzą władze miejskie, 350 kamienic w samym centrum wymaga natychmiastowej renowacji, ponad 1000 to pomniki kultury, które trzeba koniecznie odremontować. Najlepiej prezentują się te budynki, gdzie na parterze mieszczą się banki albo eleganckie butki. Ich fasady są odnowione i tylko zastanawiać się można czy od strony podwórka też tak wspaniale się prezentują. Dzięki ekskluzywnym salonom mody i wytwornym perfumeriom miasto prezentuje się bardzo zamożnie. Ma w sobie światowy powiew, charakterystyczny dla każdego portu.  Może lekkości i niefrasobliwości nadają mu spacerujący marynarze i uczniowie szkół marynarskich? A może blasku przydają mu pięknie ubrane kobiety w niebotycznie wysokich szpilkach i w  zawsze nienagannym makijażu?  
          Mimo, że sklepy przyciągają wyrafinowanymi designersko wystawami, rzadko zobaczyć w nich można wielu kupujących. Ludzi w większości nie stać na markowe ubrania, więc, podobnie jak w Rosji, handel kwitnie na bazarach i targach z chińskimi i tureckimi podróbkami. Największy taki rynek znajduje się tuż koło wytwornego dworca kolejowego. Jak zwykle na obszarze byłego ZSRR, dworzec ma być wizytówką  miasta, zaproszeniem do dalszego zachwycania się. Ale fasadowość powitania rekompensuje rzeczywistość dnia codziennego owego bazaru, na którym kupić można praktycznie wszystko – od pachnących melonów i gigantycznych arbuzów zaczynając, przez ubrania, sprzęt elektroniczny, na perskich dywanach kończąc.
          Odessa to przede wszystkim duży port morski i rzeczny. Całe miasto ciąży ku wybrzeżu, przy którym rozłożyły się najważniejsze obiekty administracyjne i kulturalne. Nad zabudowaniami portowymi góruje malowniczy Bulwar Nadmorski – ulubione miejsce spacerów i przechadzek mieszkańców miasta i turystów. Bulwar łączy dwa zabytkowe dwory: dawny pałac Woroncowów (dzisiaj dom kultury)  i obecny budynek Urzędu Miejskiego. Tuż obok stoi kolejny klasycystyczny obiekt – siedziba Muzeum Archeologicznego i Muzeum Literatury. Ale najważniejsze dla przyjeżdżających są oczywiście słynne schody odeskie kojarzone z niezapomnianą sceną z filmu Sergieja Eisensteina „Pancernik Potiomkin”. O wielkim i nieprzemijającym geniuszu reżysera świadczą najlepiej reakcje turystów głęboko rozczarowanych prawdziwym wyglądem schodów. Wszyscy sądzą, że jest to nie wiadomo jak potężna konstrukcja, ciągnąca się prawie kilometrami w stronę morza. A tu okazuje się, że schody jak schody – nie ma w nich nic spektakularnego. Wyobrażenia ich majestatu zaczerpnięte z filmu zderza się z realnością zmysłów i tym bardziej każe docenić kunszt operatorski twórców „Pancernika”.  

Ci, którzy zmęczyli się schodzeniem po Schodach Potiomkinowskich, drogę powrotną (o wiele bardziej męczącą) pokonać mogą bezpłatnym funikulorem. W „godzinach szczytu” trzeba czasami czekać na niego nawet 15 minut, ale człowiek oszczędza dzięki temu siły na dalsze zwiedzanie.

          Nie rozczarowuje natomiast niedawno oddany do użytku po gruntownym remoncie Teatr Opery i Baletu. Autorem projektu architektonicznego był znany w całej secesyjnej Europie wiedeńczyk - Ferdynand Fellner – twórca m.in. opery wiedeńskiej. To właśnie z nią porównywany jest najczęściej neobarokowy gmach odesski mogący pomieścić ponad 1,5 tysiąca widzów. Budynek zachwyca nie tylko misternymi zdobieniami i przepychem wystroju wewnątrz. Dzięki znakomitej akustyce ceniony jest przez artystów i melomanów z całego świata. Wizyta w operze stanowi zatem obowiązkowy punkt programu każdego pobytu w Odessie.
          Naczelną zasadą każdego, kto naprawdę chce poznać jakieś miasto, jest obejrzenie jego świątyń. Miejsca kultu religijnego w Odessie oddają złożoność jej dziejów i skomplikowanie losów jej mieszkańców. Choć przeważają cerkwie prawosławne, warto pamiętać, że w Odessie obejrzeć można kościół ormiański, świątynie katolickie i protestanckie, synagogę czy meczet, działający przy otwartym w 2001 roku Centrum Kultury Arabskiej. Wszystkie świątynie łączy ciężki los okresu radzieckiego, gdy wszelki kult religijny uznawany był za przeżytek burżuazyjnej przeszłości. Od kilkunastu lat budynku sakralne są stopniowo remontowane, lecz baczne oko wypatrzy bez trudności ślady przeszłości.
          Każdemu polskiemu turyście dużą radość sprawia odkrywanie śladów bytności naszych rodaków. Z miastem tym związani są wybitni przedstawiciele nauki, jak choćby profesor Juliusz Bardach czy sztuki (np. znany architekt Władysław Horodecki). W Odessie mieszkał też Adam Mickiewicz (o czym przypomina m.in. tablica pamiątkowa przy ul. Deribasowskiej)  czy Juliusz Słowacki.
          Podczas, gdy turyści spacerują wzdłuż spokojnych alei czy wylegują się na miejskich plażach, niewielu z nich wie o przestrzeni miasta głęboko ukrytej przed ich wzrokiem. A warto ją bliżej poznać, gdyż wyprawa w głąb odesskich katakumb to niemałe przeżycie. Historia podziemnych korytarzy sięga lat 30. XIX wieku, gdy spod powierzchni ziemi zaczęto wydobywać wapień mający służyć jako budulec dla rozwijającego się miasta. Podczas II wojny światowej kamieniołom stał się miejscem schronienia dla partyzantów walczących z hitlerowcami. Dziś uważa się, że sieć tuneli pod miastem osiąga długość kilku tysięcy kilometrów, co daleko w tyle pozostawia kilkusetkilometrowe katakumby rzymskie czy paryskie. Jak dotąd, podziemny labirynt nie został jeszcze całkowicie zbadany. Turystom udostępnia się zaledwie niewielki ich fragment, urozmaicony ekspozycją poświęconą życiu partyzantów. Niemniej wyprawa korytarzami podziemnej Odessy pozwala jeszcze bardziej docenić uroki pięknego miasta na powierzchni.
          Odessa była zawsze miastem wielokulturowym, takim też w pewnym stopniu pozostała. Oczywiście nie ma już świata żydowskich przestępców i rzezimieszków z „Opowiadań odesskich” Izaaka Babla. Nie znajdzie się też świata dekadenckiej socjety epoki fin de siècle. Nie natrafi się na inteligentnego cwaniaka jakim był Ostap Bandera z opowiadań Ilfa i Pietrowa. A jednak ich duch panuje w starych murach, ukrytych zaułkach, nagłych zwężeniach ulic i cieniu zielonych platanów.  
W przyszłym roku Odessa starać się będzie o włączenie jej starówki na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Ale jeszcze zanim to nastąpi, warto odwiedzić miasto, o którym Babel pisał, że wyjątkową atmosferę lekkości i jasności zawdzięcza swoim wyjątkowym mieszkańcom.

Warto wiedzieć:

  1. Taryfy biletów kolei ukraińskich są regulowane w zależności od pory roku. Najdrożej podróżuje się w sierpniu (cena podstawowa pomnożona przez 1,2). Wystarczy kupić bilet na 1 września by zaoszczędzić 20 % kosztów biletu.

  2. W szczycie sezonu (czyli w sierpniu) turyści mogą mieć problem z kupnem biletów. Najlepiej udać się wówczas do któregoś z licznych biur turystycznych pośredniczących w sprzedaży biletów kolejowych, samolotowych czy autobusowych. Za niewielką dopłatę (ok. 50 hrywien), udaje się zwykle zdobyć upragniony bilet.

  3. W Odessie nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem noclegu. Tym, którzy chcą zawczasu zarezerwować niedrogi nocleg, warto polecić hostel „Antony’s Home” (ul. Toitskaya 45) , dysponujący pokojami 2-5osobowym. Rezerwacji dokonać można na stronie: http://www.hostelsclub.com/hostel-pl-14351.html. Przesympatyczna właścicielka z chęcią pomoże w każdej sytuacji (np. przy kupnie biletów, organizacji wycieczki za miasto). Innym rozwiązaniem jest wynajęcie pokoju lub mieszkania od osób, które oferują taką możliwość na dworcu. Wystarczy podejść do pani/pana z trzymającego kartkę „sdam kvartiru”, ustalić cenę i nocleg załatwiony. W Odessie nie brakuje także hoteli o zróżnicowanym standardzie. W budynku dworca znajduje się centrum rezerwacji noclegów, w którym można wybrać i zamówić najbardziej pasujące miejsce.

  4. W Odessie, podobnie jak w wielu miastach byłego ZSRR obowiązuje system podwójnych cen biletów wstępu – dla cudzoziemców bilet jest zdecydowanie droższy (np. wycieczka do katakumb dla rosyjskojęzycznej grupy kosztuje 85 hr/os., dla obcokrajowców 45 $/os., czyli cztery razy więcej). Warto przypomnieć sobie parę zwrotów po rosyjsku i próbować kupować bilety dla „swoich”.

  5. Teatr Opery i Baletu cieszy się dużą popularnością. Ponieważ nie ma systemu wcześniejszej rezerwacji miejsc, zapobiegliwi powinni zawczasu kupić w kasie bilet na spektakl.

  6. W mieście nie brakuje sklepów samoobsługowych. Ceny właściwie nie odbiegają od polskich. Jeśli ktoś chce skosztować wspaniałych arbuzów, melonów czy winogron powinien jednak udać się na rynek, gdzie sprzedawane są świeże owoce i warzywa.

  7. Niestety, w Odessie nie ma jeszcze biura Informacji Turystycznej. O poradę najlepiej pytać w hotelu lub hostelu. W niektórych biurach turystycznych za miły uśmiech można otrzymać  bezpłatną mapkę miasta.

  8. Korzystanie z komunikacji miejskiej wymaga spostrzegawczości, a nade wszystko znajomości języka. Niespodzianką zakończyć się może przemieszczanie marszrutkami – ich rzeczywista trasa nie zawsze odpowiada deklarowanej. Najlepiej od razu powiedzieć kierowcy konkretne miejsce, do którego chcemy dotrzeć, niż liczyć na własną orientację w terenie.

  9. Kursy walut w kantorach mogą znacznie się różnić. Zwykle najmniej opłaca się wymieniać pieniądze w okolicach dworca kolejowego. Trzeba również pamiętać, że w niektórych miejscach wciąż pobierana jest prowizja za przeprowadzenie operacji tzw. komisja. Warto najpierw spytać w okienku czy nie trzeba będzie dodatkowo zapłacić.

  10. W mieście jest bardzo dużo kafejek internetowych (także otwartych 24h/24h), a ceny korzystania z internetu są bardzo przystępne.

Przydatna literatura:

  1. Krym. Półwysep rozmaitości oraz Odessa, praca zbiorowa, wyd. Bezdrożą, Kraków 2003 i późniejsze.
  2. Ukraina. Praktyczny przewodnik, wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2001 i późniejsze.
  3. I. Babel, Opowiadania odeskie, wstęp i tłum. J. Pomianowski, wyd. Znak, Kraków 2009.
  4. http://www.odessatourism.in.ua.
  5. http://www.inyourpocket.com/ukraine/odesa.
  6. http://www.rosjapl.info.

[1] I. Babel, Opowiadania odeskie, tłumaczenie i wstęp J. Pomianowski, Wyd. Austeria, Kraków-Budapeszt 2009, s. 7. 

 

 

Nasi Partnerzy

 

Copyright ©  Turystyka Kulturowa 2008-2024


Ta strona internetowa używa pliki cookies w celu dostosowania serwisu do potrzeb użytkowników i w celach statystycznych. W przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla cookies stosowanych przez nasz serwis.
Zamknij