Historia smaku
Autor: Bryan Bruce
Wydawnictwo: Carta Blanca , Październik 2009
ISBN: 978-83-61444-63-3
Liczba stron: 200
Wymiary: 128 x 200 mm
|
Historia smaku w podróżach zaklęta.
Paulina Ratkowska
W ostatnich tygodniach Carta Blanca zaproponowała swoim czytelnikom
nową serię wydawniczą - Bieguny. Jak można przeczytać w nocie redakcyjnej, mają
to być książki o podróżach i poznawaniu świata w formie relacji z wypraw w odległe
i niebezpieczne miejsca lub o nieznanych historiach miejsc z pozoru wszystkim
dobrze znanych. Kolejne pozycje mają opowiadać o ludziach i ich losach, w
formach historii lub przemyśleń o kulturze, obyczajach czy przygodach. Seria ma
być więc utrzymana w duchu różnorodności, przy czym powaga mieszać się będzie z
humorem, refleksyjne przemyślenia z kąśliwą ironią, a autentyczne historie z
tymi z przymrużeniem oka. Autorami poszczególnych książek są podróżnicy,
dziennikarze i korespondenci. O niesamowitych miejscach piszą więc ludzie,
którzy potrafią czarować słowem, a utrzymują się dzięki odkrywaniu i
przetwarzaniu coraz to nowych przestrzeni - życia i świata.
Pierwsza z serii, Historia smaku Bryan’a Bruce’a wydaje się
być bardzo reprezentatywna dla opisanego założenia wydawniczego. Niby jest ona przewodnikiem,
ale - po czym? Chyba po… siatce z zakupami! Jest tez niby książką podróżniczą,
ale - o czym znowu? Chyba o ulubionym… supermarkecie! Niby jest wreszcie książką
kucharską, tyle że także nie do końca… Czymkolwiek Historia smaku nie
byłaby w zamyśle swojego autora, jest wspaniałą lekturą na długie zimowe
wieczory - dla tych, którzy kochają podróżować, marzyć, jeść, gotować - albo po
prostu błysnąć w towarzystwie niezwykłą informacją z prozaicznej - mogłoby się
wydawać - dziedziny.
Książka łączy w sobie wiele rożnych gatunków, nie dając się zarazem
do końca zaliczyć do żadnego z nich. Nie jest zatem klasycznym przewodnikiem,
mimo że na jej kartach opisano wiele krajów, miast i krain geograficznych. O
żadnym jednak z tych miejsc nie dowiemy się niczego z zakresu tzw. wiedzy
obowiązkowej - ani słowa o podstawowych zabytkach, obligatoryjnych do
odwiedzenia miejscach, wielkich obywatelach. Za to dzięki subtelnym opisom i chaotycznym
na pozór, mocno dygresyjnym, opowieściom możemy poczuć klimat danego miejsca,
jego zapach, smak, mamy okazję poznać typowych mieszkańców i ich obyczaje.
Historia smaku nie jest też książką podróżniczą. Mimo, że w
czasie lektury “odwiedza się” z nią chyba pół świata - nie jest ona relacją z
jednej konkretnej wyprawy, czy to poświęconej przewodniemu tematowi czy
regionowi. Autor - reporter BBC - napisał ją jakby na marginesie prac nad przygotowywaną
serią telewizyjną, w której, w każdym kolejnym odcinku w nietypowy sposób
przedstawia widzom jeden z popularnych składników potraw. W każdym odcinku
miesza on przy tym historię jego odkrycia z opowieściami o typowych potrawach i
produktach z niego otrzymywanych, relacje o procesach przetwórczych z historiami
o żywiołach, które przyczyniły się do jego upowszechnienia lub zagłady. W taki
sam sposób prowadzona jest narracja książki - każdy kolejny rozdział poświęcony
jest innej roślinie (lub rodzinie roślin) - kakaowcowi, trzcinie cukrowej,
pieprzowi, chilli, ziemniakowi, pomidorowi, kawie itd., zaś w poszczególnych
rozdziałach historia uprawy, przetwórstwa, smakowite przepisy oraz opowieści
biograficzne bądź historyczne mieszają się ze sobą, dając ciekawy i zupełnie
nowy obraz swojego z pozoru tak dobrze znanego “bohatera”.
Historia smaku nie jest też książką kucharska. Mimo iż w
każdym rozdziale znajdziemy przynajmniej jeden przepis na potrawę lub napój, w
którym najważniejszym składnikiem jest prezentowana roślina, to są to zazwyczaj
receptury autorskie, w większości nietrudne do odtworzenia w warunkach
domowych. Co ciekawe, obecność w treści książki przepisów kulinarnych niczego
nie zmienia w toku jej narracji. Są one tylko i wyłącznie miłym dodatkiem do
opowieści, jednak ich nieobecność pozostałaby zapewne niezauważona przez
czytelnika. Wprowadzenie każdego z nich jest uwarunkowane spotkaniem autora z
osobą, której umiejętności kulinarne wywarły na nim tak duże wrażenie, iż
zapragnął on podzielić się z czytelnikiem przepisem na skonsumowany przezeń smakołyk.
W kolejnych rozdziałach znajdziemy więc przepis na tort Sachera czy na
pospolite “krówki”, na jambalayę czy colcannon, na pikantny rosół z ostrą
papryką czy słynną “Bloody Mary” i kilka innych, mniej lub bardziej wyszukanych
kulinariów.
Można by próbować odnaleźć jeszcze kilka innych gatunków
literackich czy dziennikarskich wykorzystanych w tej książce - jak reportaż czy
wywiad - ale tak jak powyższe, żaden inny w pełni nie został tutaj
wyeksploatowany. W trakcie lektury trudno jednak zapomnieć, że autor, Bryan
Bruce, jest przede wszystkim dziennikarzem telewizyjnym - odczuwa się to w jego
sposobie narracji i w stylu wypowiedzi dalekiej od akademickiej czy właściwej
wytrawnym pisarzom. Naiwność i rozbrajająca szczerość autora, która z pewnością
potrafi obronić się na ekranie telewizora, w formie książkowej momentami
potrafi doprowadzić do lekkiej irytacji. Mimo tych drobnych zastrzeżeń trudno
oprzeć się przyjemności, jaka płynie czytania Historii smaku. Tak jak
autor nie przestrzega w niej żadnych kanonów literackich, tak i czytelnik nie
musi czuć się zobowiązany do czytania książki od początku do końca, ani tym
bardziej zgodnie z kolejnością rozdziałów. Można za to cieszyć się każdym z
nich z osobna, kiedy tylko przyjdzie na to ochota, odkładając książkę na półkę
na kolejne dni i znowu wracać do jej lektury bez zobowiązań kiedy znów, podczas
obierania ziemniaków lub krajania ich na frytki przyjdzie do głowy myśl - skąd
u diabła wzięły się one w Europie i dlaczego zrobiły tak zawrotną karierę?
Książka ta de facto wywołuje więcej emocji, niż dostarcza
konkretnej wiedzy. Niektórych może przy tym irytować dygresyjny sposób narracji
czy typowa dla popkultury zachodu bezpośredniość wypowiedzi - tak w stosunku do
czytelników, jak bohaterów opowieści. Denerwować może pomieszanie stylów
literackich i dziennikarskich, które po prostu zlewają się w pisemne
uzupełnienie telewizyjnego reportażu. Może nie podobać się brak przyrostu
konkretnej i uporządkowanej wiedzy po lekturze. Ale trudno oprzeć się radości z
odkrywania świata smaków, jaka płynie ze sposobu napisania tej książki. Trudno
nie docenić prostych, ale bardzo subtelnych opisów miejsc, potraw i ludzi. Trudno
odmówić autorowi zaangażowania i chęci odkrycia historii danej rośliny lub
historii z nią związanych. Książka wywołuje problemy w odbiorze, a ostatnim z
nich jest pytanie, gdzie ją po lekturze odstawić - czy na półkę z kulinariami,
czy moze na tę z przewodnikami turystycznymi? Nie będąc ani jednym, ani drugim,
doskonale wpasowuje się w obie konwencje.
|