mgr Joanna Skowrońska, Akademia Wychowania Fizycznego w Poznaniu
W poszukiwaniu autentyczności kulturowej w relacjach ludności marokańskiej z turystami
Słowa
kluczowe: autentyczność, kultura, turystyka kulturowa, Maroko
Streszczenie
Artykuł traktuje o poszukiwaniach autentyczności kulturowej ludności
Maroka – „kraju zachodzącego słońca” w perspektywie
rozwijającej się w niebywałym tempie turystyki.
Część pierwsza artykułu zawiera krótką charakterystykę wybranych
aspektów niezwykle barwnej kultury Maroka. Dalej ukazane są
najważniejsze przyczyny zaniku prawdziwego oblicza kraju, opanowanego
przez przemysł turystyczny, dążącego do lepszej przyszłości i
zaistnienia na rynku światowym. Próba dostosowania się do reguł
narzuconych przez „pęd dzisiejszych czasów”, często wiąże
się z pewnym poświęceniem, utratą istoty tożsamości i odrębności. W
części kolejnej artykułu poruszona jest kwestia etyki w turystyce.
Konkretne przykłady pomogą zobrazować jakie postawy etyczne widoczne
są w relacjach pomiędzy Marokańczykami a przybywającymi turystami.
Następnie przedstawione zostało zjawisko folkloryzacji oraz
kulturowego „show” dla turystów, będące wyrazem zaniku
autentyczności kulturowej. W ostatniej części artykułu pojawia się
analiza badań ankietowych przeprowadzonych wśród ludności
marokańskiej, badających stopień zaniku tradycji i tożsamości oraz
stosunek mieszkańców do rozwijającej się w galopującym tempie
turystyki.
Wstęp
W dzisiejszych czasach możemy bez większych przeszkód dotrzeć do
najodleglejszych zakątków globu. Jednakże tak powszechna i łatwa
dostępność powoduje w coraz większym stopniu zjawisko masowości, co
niestety nie wpływa obojętnie ani na środowisko naturalne ani na
dorobek kultury.
W aspekcie kulturoznawczym turystyka jest tą formą przejawiania się
kultury, która nieodzownie związana jest z niekończącą się
inscenizacją, teatrem życia, w której wszyscy świadomie bądź nie,
jesteśmy aktorami.
We
współczesnym świecie pojęcie tożsamości kulturowej budowane jest
przez świadomość własnej autentyczności, odrębności i
niepowtarzalności. Świadomość ta sprawia rozwijanie się ściśle
określonych osobowości, które są „właściwymi nośnikami
autentyczności”. To pragnienie autentyczności wydaje się być
współczesną maksymą starożytnego stwierdzenia „nie wszystek
umrę” (Opowieść
o Gilgameszu),
chęcią pozostawienia po sobie czegoś co uczyni nas, w rozumieniu
filozoficznym, nieśmiertelnymi. Inspiracją do podobnych rozważań na
ten temat może stanowić podróż do Maroka. Przy odrobinie szczęścia
możliwe jest poznanie tamtejszej kultury niejako „od kuchni”.
Spędzając pewien czas w rodzinie marokańskiej, każdy dzień obfituje w
nowe doświadczenia i nowe lekcje. Wtedy nie jest się typowym
turystą, który wykupił wycieczkę w biurze podróży, ale jest się
obserwatorem, który od wewnątrz doświadcza ale i po części czuje się
elementem tamtejszego życia. Prawdziwego, nieudawanego,
fascynującego. Jednakże wizyta w tym kraju, już w innym charakterze,
ukazuje inne oblicze. Przebywając kilka miesięcy w Maroku dostrzega
się pewną teatralną sztuczność w zachowaniu tamtejszej ludności,
która chce przedstawić przybyszom swój kraj i kulturę. Większość
turystów tego nie dostrzega. Zafascynowani egzotyką miejsca, chłoną
wszystko czego mogą doświadczyć podczas krótkiego urlopu. Nie da się
ukryć, że to właśnie turystyka wpływa również na określony sposób
zachowań mieszkańców. Zarówno ci ostatni, jak i turyści tracą przez
to coś, co było wcześniej piękne w swej autentyczności.
Głównym
celem niniejszego artykułu jest w związku z powyższym przedstawienie
problemu zaniku prawdziwej istoty kultury na przykładzie Maroka.
Postaram się przyjrzeć dokładniej w jaki sposób rysuje się fałsz
doświadczenia turystycznego oraz fałsz w relacjach między tamtejszą
ludnością a napływającymi coraz liczniej turystami. Ponadto celem
dodatkowym będzie próba ukazania, że w chaosie zjawisk turystycznych
można odnaleźć jeszcze prawdziwe oblicze tej fascynującej kultury.
1.
Wybrane aspekty tradycyjnej kultury marokańskiej
Kiedy turysta przybywa po raz pierwszy do Maroka, już na lotnisku
może poczuć egzotyczny klimat – inny zapach powietrza,
wszechobecne mozaiki, nawet tłum oczekujący na pasażerów przykuwa
wzrok swoimi tradycyjnymi, wielobarwnymi strojami – jellabami.
Wiele kobiet zasłania włosy kolorowym czadorem, ich twarze są
jednak całkowicie odsłonięte. Osoby młode – w tym również
kobiety, często ubrane są jednak w sposób europejski. Niezrozumiały
początkowo język, jakim unosi się gwar, wydawać się może niezwykle
charczący i gardłowy, a wzajemne, zwyczajne rozmowy przybierają
bardziej wydźwięk kłótni. W odróżnieniu od mijanych na polskich
ulicach ludzi o ponurych i smutnych twarzach, tutaj wszyscy szeroko
się uśmiechają, emanują wręcz radością życia i życzliwością.
W ciągu
całej historii teren dzisiejszego Maroka był sceną mieszania się
różnych cywilizacji i kultur, a ludność potrafiła czerpać z tego
prawdziwego „tygla”, aby wzajemnie na siebie oddziaływać
i wzbogacać się. Co więcej, zawsze potrafiono połączyć tradycję z
nowoczesnością. Każdy region kraju cechują tak naprawdę indywidualne
wartości i charakter. O ile w historii bled
(czyli tereny rolnicze i pasterskie) uchodził za dziki i
niecywilizowany, o tyle wzorem wyrafinowanej kultury i obyczajów były
miasta z Fezem na czele. Do dziś podziwiać można bogate i pyszne
pałace z marmurowymi dziedzińcami i fontannami, olśniewające meczety,
w których nauczano Koranu, prawa, gramatyki i literatury arabskiej;
barwne suki (targowiska), gdzie niezliczeni rzemieślnicy w ten sam,
niezmieniony sposób tkają jedwabie, oprawiają skóry, kują metale.
Dzięki
zróżnicowaniu etnicznemu na obszarze Maroka (począwszy od wybrzeży
śródziemnomorskich, poprzez góry, równiny aż po Saharę), kraj ten
odegrał nowatorską rolę w sztuce islamu, dostarczając jej nowych
modeli i wzorów wykorzystywanych w architekturze czy ornamentyce
dekoracyjnej. Wypracowane zostały również niepowtarzalne i wyjątkowe
cechy biżuterii, ceramiki, sztuki tkania dywanów czy tradycyjnych
strojów. Zatem w architekturze, malarstwie, muzyce, kinie, teatrze
czy sztuce kulinarnej na oryginalność kultury marokańskiej składają
się również elementy typowe dla innych kultur1.
Pomimo, iż za czasów protektoratu zaczęto wznosić nowoczesne,
europejskie budowle, to tradycyjne rzemiosła nie umarły i nawet w
dzisiejszych czasach architekci bazują na tradycyjnym wzornictwie.
Przykładem idealnie potwierdzającym te słowa jest meczet Hassana II w
Casablance, zbudowany w 1993 r. rękoma 10 tysięcy rzemieślników,
którzy do przedsięwzięcia użyli tradycyjnych surowców, sprowadzonych
z całego kraju. Ważne w tej kwestii słowa wypowiedział poprzedni
monarcha Królestwa Maroka: „Klasyczna
forma marokańskiego miasta islamu jest kwiatem naszej kulturalnej
wielkości, w procesie zanikania w bezimiennej magmie nie dającej się
opisać. (...) W trakcie modernizacji, musimy zachować to, co jest
piękne i autentyczne, musimy zachować duchową tożsamości, która jest
zarówno Marokańska jak i muzułmańska w formacji architektonicznej i
urbanistycznej”
[Pieprzak
2007].
Fot.1.
Meczet
Hassana II, Casablanca
Źródło:
fotografia własna
Dla Marokańczyków jedną z najważniejszych wartości – podobnie
jak we wszystkich kulturach arabskich – stanowi rodzina.
Wspólne spożywanie posiłków to podstawa każdego dnia. Cały rytuał
jedzenia trwa od 1-2 godzin. Wynika to przede wszystkim z ilości
serwowanych dań. Gospodarz uczyni wszystko by mieć pewność, że
wszyscy najedzą się do syta. Tradycyjnie je się rękoma z jednego
wspólnego talerza. Za sztućce służy kawałek chleba i nie istnieje
wygórowana kultura jedzenia. Po obfitym posiłku jest czas na deser
oraz szklankę tradycyjnej miętowej herbaty, zwanej „marokańską
whisky” (niezwykle słodki napar z mięty i zielonej herbaty
parzy się w charakterystycznych dzbanuszkach a następnie nalewa się z
wysokości do wąskich ozdobnych szklanek). Potem już tylko pozostaje
czas na odpoczynek. Najlepiej służą do tego długie, wąskie kanapy z
dużymi kolorowymi poduszkami, w które wyposażone jest każde domostwo,
z uwagi na częste odwiedziny licznej rodziny i przyjaciół.
Kuchnia marokańska jest wyśmienita. Sekret tkwi nie tylko w świeżości
produktów ale również w przyprawach i sposobie przyrządzania. Jednym
z charakterystycznych dań jest tajine – potrawy mięsne
lub warzywne duszone w specjalnym glinianym naczyniu przypominającym
kapelusz, o takiej samej nazwie (tajine). Inne potrawy będące
wizytówką kuchni marokańskiej są: kuskus, zupa harira
(serwowana głównie podczas Ramadanu), różnego rodzaju naleśniki:
baghrir, mlawi, harcha, baranie szaszłyki, pieczone mięso
mechoui, pastilla i wiele innych. Nieporównywalny smak
mają tutejsze owoce. Na suku (targu) wzrok przyciągają sporych
gabarytów arbuzy i melony, soczyste pomarańcze, banany, daktyle,
figi, granaty itd. Równie niezwykłe są wyroby cukiernicze, tak
słodkie, że istnieje ryzyko natychmiastowego bólu zębów.
Przygotowywanie tradycyjnych potraw ściśle wiąże się również z
obchodzonymi świętami. Podczas miesiąca postu-ramadan, na
wieczornych stołach króluje harira, daktyle, figi, ciastka o
nazwie chbakiya, podczas wielkiego święta l'Aid to
baran stanowi podstawę posiłku. Barana zabija się również przy
ważnych okazjach, chcąc podkreślić rangę święta lub by okazać
gościnę. Tak dzieje się m.in. przy okazji zaręczyn, zaślubin,
narodzin dziecka, rytualnego obrzezania chłopców czy wizyty gości z
daleka.
Fot.2. Mlawi
Źródło: fotografia własna
Gdy mowa o wspomnianych wyżej wydarzeniach, warto zwrócić uwagę na
jedno z nich: tradycyjny ślub marokański. Kto ma szansę uczestniczyć
w takich uroczystościach, w jego pamięci pozostają niezapomniane
wrażenia. W zależności od zamożności rodziny obchody zaślubin trwają
od jednego do siedmiu dni – poniższy opis dotyczyć będzie
przeciętnego ślubu trwającego 3 dni.
Ślub poprzedzony jest wieczorem, podobnym nieco do wieczoru
panieńskiego. Kobiety zgromadzone w domu przyszłej panny młodej
ozdabiają jej dłonie i stopy henną, co ma jej przynieść szczęście w
przyszłości2.
W
pierwszy dzień ma miejsce parada. Pan młody ubrany w jellabę
i żółte babouches
(tradycyjne skórzane obuwie) niczym książę na białym koniu zmierza w
kierunku namiotu rozbitego w pobliżu domu panny młodej. Wybranka
czeka na swego ukochanego siedząc na tronie niczym królowa. Za panem
młodym, w dorożkach i pieszo w orszaku podąża rodzina i przyjaciele.
W całej okolicy rozbrzmiewa muzyka i okrzyki na cześć nowożeńców.
Kobiety w charakterystyczny sposób wydają dźwięki zwane juju.
Goście specjalnie na tę uroczystą okazję ubierają się w sposób bardzo
elegancki. Kobiety przywdziewają wielobarwne, lśniące stroje caftan
(te przepiękne jedwabne, haftowane ręcznie suknie przypominają kimono
skrzyżowane z jellabą), mężczyźni wybierają klasyczne, eleganckie
garnitury. W darach młodzi otrzymują daktyle, miód, mleko, owoce oraz
baranka, cielaka i kozę, które następnego dnia stanowić będą posiłek
dla gości.
Kolejny
dzień jest najważniejszy. W wynajętej sali zbierają się licznie
zaproszeni goście. Nowożeńcy witani muzyką i oklaskami wjeżdżają do
wnętrza karocą, następnie zasiadają na specjalnie przygotowanej dla
nich białej sofie, gdzie każdy może się z nimi sfotografować. Dalej,
panna młoda noszona jest przez pewien czas w lektyce przez mężczyzn.
Wspólnym tańcom do rana towarzyszy klaskanie w dłonie. Orkiestra
przygrywa różne rodzaje marokańskiej muzyki- od tradycyjnych rytmów
wygrywanych na skrzypcach, bębnach (darbuka)
i
tamburynach po arabską muzykę popularną chaabi,
rai
czy muzykę gwinejskich wojowników gnawa.
W ciągu całego wieczoru młodzi przebierają stroje około sześciu razy.
Kobieta prezentuje trzy rodzaje caftan
(które otrzymała w prezencie od małżonka), następnie bardzo
widowiskowy strój weselny (w żartach mówi się, że przypomina on
namiot, od czubka głowy okrywa ją bowiem ciężki materiał z licznymi
ozdobami co krępuje jej ruchy), jeszcze inny strój typowo berberyjski
i na końcu europejską suknię ślubną. Mężczyzna z kolei zakłada różne
wersje jellaby
oraz garniturów. W momencie kulminacyjnym następuje wymiana obrączek
(w obecności immama) oraz toast wznoszony mlekiem (gdyż religia
zabrania spożywania alkoholu). Nad ranem każdy gość otrzymuje drobny
upominek w postaci słodyczy, młode kobiety dodatkowo otrzymują od
panny młodej woreczek liści henny na szczęście. W zwyczaju przyjęło
się także rzucanie bukietu. Rano wszyscy udają się jeszcze na wspólny
spacer z nowożeńcami, a następnie na zasłużony odpoczynek. Trzeba
nabrać sił gdyż wieczorem w domu rodzinnym pana młodego lub panny
młodej dalsza część wesela, która również trwa do białego rana. Ślub
marokański bez wątpienia można określić słowami: „jak z bajki”.
Fot. 3.
Nowożeńcy
Źródło:
fotografia własna
2.
Procesy globalizacyjnych przemian społeczno-kulturowych w Maroku a
rozwój turystyki
2.1. Rozwój
globalizacji a funkcjonowanie różnych sfer życia obywateli
Królestwa Maroka
Idąc za
myślą Edmunda Wnuka-Lipińskiego, na przestrzeni wieków wyróżnić można
trzy fale globalizacji: pierwsza przypadła na okres wielkich odkryć
geograficznych, druga na czas rewolucji przemysłowej i rozwoju
imperiów Wielkiej Brytanii i Francji, a trzecia na czasy nam
współczesne. Jesteśmy nie tylko jej świadkami ale i w pewnym sensie
współtwórcami. Bardzo często globalizację
postrzega się jako sumę procesów narzucanych z zewnątrz, odgórnie,
niezależnie od społeczności czy też jednostki. Jednak globalizacja
dokonuje się również na poziomie codziennych doświadczeń i lokalnych
wydarzeń. Niezależnie od tego, jakiego poziomu terytorium dotyczą
procesy globalizacji (lokalnego, regionalnego, krajowego,
ponadnarodowego), nie obejmują one całych społeczeństw, chociaż nie
znaczy to, że w żaden sposób na nie nie oddziałują.[Czerny, Łuczak,
Makowski 2007, ss. 9,16,23-24]. Wielu
badaczy sądzi, że jest to proces uniwersalny, nieubłagalny, przed
którym nie ma ucieczki, a każda próba sprzeciwienia mu się skazana
jest na niepowodzenie.
Spora część arabskich intelektualistów postrzega proces globalizacji
jako formę amerykańskiej hegemonii prowadzącej do nieograniczonej
wolności i chaosu. Okazuje się jednak, że w świecie arabskim spotyka
się pozytywne oceny tego globalnego zjawiska (choć należą one do
rzadkości). Niektórzy utożsamiają je z nowoczesnością i
wszechogarniającą rzeczywistością, dzięki której będzie można odejść
od tradycyjnych form islamu, połączonych z utrwalonymi
średniowiecznymi cechami mentalności Arabów (określane mianem
patologii) [Kapiszewski 2008, s. 40].
Tę ostatnią opinię podziela król Maroka – Mohammed VI. Dzięki
wprowadzonym reformom zrewolucjonizował kraj pod względem
ekonomicznym, społecznym i kulturowym. Jeśli chodzi o kontakty
polityczno-handlowe, król postawił nie tylko na kontakty z Bliskim
Wschodem ale również i z Europą (szczególnie z byłymi protektorami:
Francją i Hiszpanią). Należałoby również wspomnieć, że Maroko jest
państwem stowarzyszonym z Unią Europejską.
Modernizacja miast i wsi widoczna jest na każdym kroku, a mieszkańcy
w wielu przypadkach przejmują zachodni styl życia. Odkąd zakrywanie
włosów hijabem ustawowo przestało być obowiązkowe, młode dziewczęta
nie odróżniają się w stylu ubierania od swoich zachodnich
rówieśniczek. Starsze pokolenie nie przyjęło z aprobatą tego pomysłu
aczkolwiek matki nie ograniczają swoim córkom wolności wyboru. Sam
król wraz z małżonką propagują na co dzień zachodni styl ubierania
się. Nikogo nie dziwi już widok swojego władcy w skórzanej kurtce,
okularach przeciwsłonecznych i z papierosem w ręku.
W kwestii praw kobiet, również wprowadzono wiele zmian. Dyskryminacja
płci pięknej na wszelkich szczeblach życia społecznego odchodzi w
niepamięć. Kobiety cieszą się swobodą i równouprawnieniem. Zapewnia
im to kodeks mudawana.
Prawnie zabronione jest też wielożeństwo. Jest to dopuszczalne tylko
w przypadku gdy pierwsza żona pisemnie wyrazi zgodę by jej mąż
poślubił drugą kobietę. Na porządku dziennym są też liczne rozwody i
nie tylko z inicjatywy męża jak to dawniej miało miejsce.
„Oknem” na świat prawie wszystkich Marokańczyków stał się
internet oraz telewizja. Po zniesieniu opłat abonamentowych za
telewizję kablową, nie dziwi widok morza anten satelitarnych nawet w
najbiedniejszych domostwach ulepionych z gliny.
Fot. 4.
Wszechobecne anteny telewizyjne i satelitarne
Źródło:
www.digart.pl
Rozwój
globalizacji spowodował, że najbiedniejsi zaczęli tęskno wyglądać za
lepszym życiem. Wielu wyemigrowało za granicę. Poważnym problemem
stał się również masowy exodus ludności do miast. Należy zaznaczyć,
że większość mieszkańców wsi jest niepiśmienna i nie mają żadnego
wykształcenia. Ich marzenia o lepszym życiu w mieście nie zawsze się
spełniają. W miastach tworzą się slumsy, wzrasta przestępczość. Król
postanowił więc uczynić wszystko by temu zapobiec. Infrastruktura
sięga więc do najtrudniej dostępnych miejscowości w postaci dróg,
sieci komunikacyjnej, studni zaopatrujących każde domostwo.
Innym ważnym problemem jest zmiana stosunku młodych do islamu.
Przestrzegają oni niektórych najważniejszych wartości lub wybiorczo
tych, które są dla nich wygodne. Wielu z młodych marokańskich
muzułmanów nie chodzi w ogóle do meczetu się modlić. Nie modlą się
również tak żarliwie jak robią to ich rodzice. Modlitwa, którą
powinno odmawiać się pięć razy dziennie ograniczana jest do jednego
razu lub nie odmawiana jest wcale. Przywiązanie do tradycji, również
tych związanych ze świętami religijnymi, uległo znacznemu osłabieniu.
Można zatem powiedzieć, że tradycje ulegają w coraz większym stopniu
siłom kulturowego wymywania [Beck, Giddens, Lash 2009, s.136].
Pewne nurty globalizacji powodują, że różne miejsca stają się do
siebie podobne i podróż na drugi koniec świata nie przynosi większych
niespodzianek. Za pierwszy przykład posłużyć mogą zdobywające
popularność wszelkiego rodzaju supermarkety (np. Acima –
odpowiednik europejskiego Auchan) czy też butiki zachodnich marek
rozsiane w różnych częściach miasta. Dawniej życie handlowe toczyło
się tylko i wyłącznie na sukach (targowiskach). Dzisiaj supermarkety
to nie tylko „oaza europejskości” dla turystów, ale także
modne miejsce zakupów wśród Marokańczyków. Sztandarowym obrazem w
Maroku jest wszechobecność barów szybkiej obsługi Mc Donald’s.
Złote łuki górują nad właściwie każdym krajobrazem geograficznym i
kulturowym. Co ciekawe, obserwuje się dostosowanie globalizacji (w
tym przypadku produktów żywnościowych) do warunków lokalnych. I tak w
Maroku przy samym wejściu góruje napis: „Mc Donald’s –
prawdziwie arabski smak”. W menu popularnym daniem jest Mac
Arabia, a w trosce o wartości religijne, wystosowano podział dań na
„wieprzowe” dla turystów oraz na pozostałe, które może
spożyć muzułmanin.
„Hitem
numer jeden” jeśli chodzi o napoje jest wszechobecna i
niepokonana Coca Cola, znana pod arabską nazwą: كوكا
كولا.
Fot. Dostawca Coca Coli w mieście Fes
Źródło:
fotografia własna
Jak widać, produkt wytwarzany globalnie (a dokładniej mówiąc jego
wizerunek) można dopasować do lokalnych potrzeb i lokalnego kontekstu
kulturowego. Chodzi tu nie tylko o zwiększenie sprzedaży ale również
o „osadzenie” danego produktu w realiach danej lokalności
na tyle silnie, aby dla konsumentów jawił się jako niezbywalny
element. Globalna sieć przepływów działa też w drugą stronę, a więc z
poziomu lokalnego do globalnego. W tym kontekście działania
marketingowe sprowadzają się do stworzenia oraz wypromowania pewnych
„tradycji” czy lokalnych specyfików, które będą mogły być
oferowane na globalnym rynku [Czerny, Łuczak, Makowski 2007,
ss.91-92].
W Maroku zauważalna jest bardzo silnie ostatnio tzw. komercjalizacja
kultury. Zdaniem Johna Urry [2007, s. 139] i Anthonego Giddensa
[2001, s. 9] powyższy fenomen jest szczególnie ważny w kontekście
rosnącej roli turystyki kulturowej. Potrzeba unikatowości nie
ogranicza się jedynie do sfery konsumpcji przestrzeni odwiedzanych
przez turystów. Ciągłe rekonstrukcje naszej tożsamości skłaniają nas
do poszukiwania elementów, które moglibyśmy uznać za swoje.
Niejednokrotnie kreujemy własne „ja” sięgając do wielu,
czasami bardzo odległych w przestrzeni i czasie, nisz i wzorców
kulturowych.
2.2.
Rys historyczny rozwoju turystyki w kraju
Maroko stało się znaczącym krajem arabskim relatywnie późno. W 1911
roku (roku francuskiego najazdu) Maroko miało samowystarczalną
gospodarkę z niewielką zależnością od rynku zagranicznego. Ten obraz
zaczął się zmieniać wraz z podbiciem Maroka przez Francję między 1911
a 1914 rokiem i w konsekwencji mocnych wpływów na nowo „zdobytym”
terenie.
Nowoczesna turystyka we francuskim Maroku rozwinęła się po roku 1919.
Wcześniej – przed i w trakcie I wojny światowej – turyści
przybywali parostatkami do marokańskich miast portowych wzdłuż
Atlantyku, ale większość podróżnych pozostawała na wybrzeżu, a tylko
nieliczni udawali się w głąb lądu. Obcokrajowcy byli zazwyczaj
ograniczeni do obszarów wokół portów. Blisko
końca wojny, dobrych hoteli było zaledwie kilka i znajdowały się one
w dużych odległościach od siebie, a konstrukcja linii kolejowej była
dopiero co rozpoczęta. Podróż do francuskiego Maroka była tylko dla
wybranych i szukających przygody, a nie dla zorganizowanych mas.
W roku
1918 ukazało się specjalne wydanie na temat turystyki w dzienniku
„France-Maroc”. Zawarte w nim projekty były już po kilku
latach na znakomitej drodze realizacyjnej. Turystyczne udogodnienia
pojawiły się wkrótce praktycznie w każdym marokańskim mieście, a
nawet w niektórych okolicznych wsiach. Dzięki nim turystyka w Maroku
w okresie dwudziestolecia międzywojennego rozwinęła się bardzo
szybko. Wysiłki wówczas podjęte w celu rozwoju
przemysłu turystycznego do dziś przynoszą efekty.
Ponadto,
od końca lat 1960. władze marokańskie postanowiły uczynić z turystyki
jedną z najważniejszych dziedzin gospodarki. W tym kierunku poczyniły
wiele starań, wykorzystując swe liczne walory. Biorąc pod uwagę różne
gusty i możliwości turystów wybudowano wiele hoteli, zagospodarowano
odpowiednio duże tereny (szczególnie widoczne w rejonach bogatych we
wspaniałe plaże), powstały też olbrzymie kompleksy
turystyczno-wypoczynkowe, turystom udostępniono szlaki
przedsaharyjskie. W rejonach turystycznych zmodernizowano sieć dróg.
W końcu 1996 roku liczba sklasyfikowanych hoteli przekroczyła 550
jednostek, w tym wiele pięciogwiazdkowych.
Pod koniec XX wieku turystyka stała się nie tylko sukcesem Maroka,
ale również głównym źródłem wymiany zagranicznej. W 2005 roku Maroko
plasowało się w pierwszej dziesiątce światowych destynacji
turystycznych.[Hunter 2007, ss.579-581].
Atutami,
które przyczyniły się do tego sukcesu są niewątpliwie: doskonałe
warunki klimatyczne, urozmaicone, zapierające dech w piersiach
krajobrazy, liczne zabytki zarówno z epoki przedmuzułmańskiej (m.in.
Volubilis), jak i te świadczące o splocie kultury arabskiej i
andaluzyjskiej (Fez, Meknes, Marakesz, Rabat czy Tanger) oraz piękno
tradycji arabsko-berberyjskiej.
2.3.
Współczesny turysta odwiedzający Maroko i jego zachowanie
Zachowanie
turystów zagranicznych leży nie tylko u podstaw ich charakteru, ale
również jest wynikiem nastawienia czasów nowożytnych na przyjemność
oraz komercjalizację turystyki. Zorganizowana turystyka w znacznym
stopniu przyczynia się do homogenizacji kultur. W regionach uważanych
za „atrakcję turystyczną”, zawsze rodzi się zawsze
rzekomo autentyczna „sztuka ludowa” i specjalny typ
wytwórczości na potrzeby odwiedzających. Nie wpływa to obojętnie na
rejony kulturowe, które wykształciły pewien kanon kulturowy
stanowiący bazę budowania określonego rodzaju tożsamości. Prowadzi to
do zewnętrznej konsumpcji ze strony przybyszów. To oni poszukują
Inności, bo za obietnicę jej ujrzenia właśnie płacą. Jak pisze
Zygmunt Bauman turysta poszukuje „nowych
«doświadczeń»; a nowych doświadczeń może dostarczyć tylko
inność- coś, czego jeszcze nie widział, a w każdym razie coś, co
odbija od codzienności. Inny wygląd ludzi, inny wystrój ulic, inne
obyczaje. Widoki, odgłosy, zapachy stają się wrażeniami”
[Burszta
2008, ss.163-164].
W kulturze naszych czasów można zauważyć silne hedonistyczne
nastawienie do życia. Zjawiska określane mianem tendencji ludycznych
w kulturze, są bardzo mocno związane z poszukiwaniem przyjemności,
jak i konsumpcyjną orientacją naszej kultury [Grad, Mamzer 2004].
Doświadczanie przeszłości może stanowić element kulturowej
przyjemności, a poszukiwanie przyjemności zdaje się być jednym z
najpopularniejszych sposobów poznawania, odczuwania i rozumienia
przeszłości. Możliwe, że jest to element dominującego nurtu w
kulturze masowej, w której dobrze sprzedaje się tylko to, co sprawia
przyjemność.
Daniel Boorstin stworzył termin „pseudowydarzenia”,
twierdząc, że społeczeństwo nie potrafi w sposób bezpośredni
przeżywać rzeczywistości, że idealnym środkiem zastępczym jest
właśnie „pseudowydarzenie”. Według Baudrillard’a
typowym przykładem tego terminu jest turystyka. Masowy turysta
odizolowany niejako od środowiska naturalnego i tubylców,
przemieszcza się w zorganizowanej grupie, pod opieką pilota i
przewodnika. Turysta znajduje się jakby wewnątrz pęcherzyka-
przezroczystego ale o ściśle wybiórczej przenikliwości [Bauman 2004].
Przed obcością miejscowego otoczenia chronią go również hotele w
stylu zachodnim. Organizatorzy turystyczni pełnią rolę przybranych
rodziców, którzy uwalniają go od odpowiedzialności i chronią przed
brutalną rzeczywistością.
Postturysta
zdający sobie sprawę z bycia obcym uświadamia sobie również, że
turystyka jest grą a nie autentycznym doświadczaniem. Jak mawia John
Urry [2007, s. 150]: „Świat jest sceną, a postturysta ma do
wyboru całe mnóstwo gier”.
Jedną z zabaw turysty jest odgrywanie roli „dziecka”. W
grupach zorganizowanych z przewodnikiem jest to szczególnie widoczne.
Zawsze powiedziane jest gdzie iść, na jak długo, kiedy może coś
zjeść, ile ma czasu na skorzystanie toalety, co należy zabrać, jak
się ubrać, czego nie wolno robić a co wolno. Turyści jak małe dzieci
psocą, nie słuchają co do nich się mówi i powtarza wielokrotnie.
Zderzenie odmiennych kultur, nieposzanowanie obowiązujących zasad
odwiedzanego obszaru prowadzi często do konfliktów z tubylcami.
Niejednokrotnie dochodzi do sytuacji spornych między turystami a
miejscowymi. Najczęściej dotyczy to fotografowania. Nie każdy turysta
bowiem rozumie, że tubylcy nie zawsze będą chętni do pozowania, a już
w szczególności nie można oczekiwać, że będą zadowoleni jeśli będą
fotografowani z ukrycia. Częstą reakcją ze strony Marokańczyków jest
żądanie opłaty lub w niektórych przypadkach agresywne potyczki
słowne. Policja czy straż również są nieugięci jeśli chodzi o
fotografowanie obiektów rządowych czy królewskich. Trudno znaleźć
jakiekolwiek oznaczenia, które mówiłyby o takim zakazie, ale mimo to
należy o tym wiedzieć gdyż to niepiśmienne prawo jest surowo karane
(w najlepszym przypadku zostanie skonfiskowany nasz aparat
fotograficzny i otrzymamy upomnienie, w skrajnych przypadkach można
trafić za to, wydawałoby się niewielkie wykroczenie wynikające z
niewiedzy, na dwa tygodnie do więzienia w Rabacie).
Fot. 6. Mężczyzna domagający się opłaty za sfotografowanie
Źródło:
fotografia własna
2.4.
Etyka i zachowanie ludności marokańskiej względem turystów
Przyjrzyjmy się teraz jaki stosunek wykazują autochtoni względem ich
gości z zagranicy. Na terenach arabskich już w okresie
przedmuzułmańskim życiem Nomadów, Beduinów, Berberów kierował etos
rycerski (zwany idr lub muruwwa). Były to różnego
rodzaju nakazy tradycji dotyczące tego co można by dziś nazwać
moralnością czy sposobem postępowania. Wiele określonych zachowań
uwzględnionych w tym etosie wynikało z militarnego sposobu życia
niektórych społeczności ale również z warunków przyrodniczych jakie
panowały na pustyni. Najważniejsze elementy staroarabskiego honoru to
męstwo, wierność, szlachetność i szczodrość.
Męstwo oznaczało wysokie poszanowanie samego siebie i unikanie
niesprawiedliwości i wrogości. Ważnym elementem była wierność danemu
słowu oraz lojalność. Zdrada i łamanie zawartej umowy to jedne z
najcięższych wykroczeń. Dalej szczodrość (karam), która była
zawsze przeciwstawiana skąpstwu. Niepośrednią rolę odgrywał obowiązek
obrony słabszego związany z kolejną cnotą- gościnnością (dijafa).
Wędrując po pustyni Beduini czy Berberowie zapalali w nocy ogień, aby
zabłąkany wędrowiec mógł łatwiej znaleźć drogę do miejsca, w którym
mógłby się schronić. W domach arabskich zawsze było [i nadal jest –
przyp. J.S.] przygotowane pomieszczenie, a w namiotach specjalnie
wydzielona część, które przeznaczano dla niespodziewanego przybysza.
Dijafa wymaga również aby przybycie gościa odpowiednio uczcić [Wielka
Historia Świata 2005, s. 51].
Etos ten zakorzeniony jest w mentalności mieszkańców Maroka do dziś.
Nie ma praktycznie osoby, która odmówiłaby pomocy czy to sąsiadowi,
czy obcemu na ulicy czy zagubionemu turyście. Nawet jeśli jest się
biednym, dzieli się z potrzebującym wszystkim co posiada. Bardzo
charakterystycznym aktem gościnności w Maroku, jest zaproszenie na
filiżankę marokańskiej herbaty. Często zdarza się to na targu, gdy
sprzedawca przed dokonaniem jakiejkolwiek transakcji, częstuje
klienta gorącym naparem i próbuje się z nim zaprzyjaźnić. Nietaktem
ze strony klienta jest odmówić.
Jednak tutaj zaczyna rodzić się pytanie: na ile ta dzisiejsza
gościnność jest szczera, autentyczna a na ile jest to „chwyt
marketingowy”? Szczególnie w stosunku do turystów
zagranicznych. Czy nie jest tak, że Marokańczycy zaczęli być świadomi
swojej kultury na tyle, że postanowili użyć jej jako środka do
„omamienia” turysty (głęboko wierzącego w
bezinteresowność ze strony tubylców) aby osiągnąć z tego jakieś
korzyści? Powołam się w tej chwili na artykuł Łukasza Janusa w jednym
z numerów „Globtrotera” [2007], w którym opisuje on swoje
wrażenia z podróży po Maroku. Zafascynowany początkowo gościnnością
ze strony mieszkańców Marakeszu, później wręcz zmęczony nadmiarem
osób, które chcą pomóc. Każdy uśmiech kierowany w jego stronę, każde
ciepłe słowo uważał za wyraz arabskiej gościnności i życzliwości
ludzi nieprzesiąkniętych jeszcze do końca filozofią pieniądza i
komercją. Po pewnym czasie zaczął jednak dostrzegać w tym pewien
stały schemat, a prawie każda rozmowa zmierzała do pokazania mu
sklepu z butami, szalami czy dywanami. Nieraz długie, szczere rozmowy
z napotkanym młodzieńcem na ulicy czy w pociągu, podczas których z
uśmiechem na ustach opowiadano mu prawie całą historię życia,
usypiały jego czujność i podejrzenia jakoby stanowiło to środek do
kolejnego polecenia „naprawdę dobrej” agencji
turystycznej czy też usługi znajomego przewodnika. W jego myślach
narodziła się pewna refleksja: czy to całe „przedstawienie”
uprzejmych relacji nie należałoby nazwać uczciwiej „usługą”?
Jak pisze w swoim artykule: „(...) jeśli dorzucę do tego
niezliczoną liczbę napotkanych sprzedawców wszystkiego, przewodników
i „załatwiaczy”, którzy są moimi przyjaciółmi, to całe
doświadczenie mocno traci na autentyczności. Tak naprawdę na pewien
czas rozwiało to wszelkie moje wyobrażenia o arabskiej gościnności
będącej jednym z filarów islamu. Po prostu nie lubię, gdy ktoś, kto
wyświadcza mi przysługę, ma przez cały czas na uwadze spodziewany
zarobek”.
Czy ten smutny obraz rzeczywistości oznacza, że Marokańczycy utracili
prawdziwe wartości, które tak charakteryzowały ich kulturę od wieków?
Na szczęście nie wszyscy. Należy podkreślić, że nie zawsze jest to
wynik w pełni świadomych procesów, bowiem każdy z mieszkańców w nieco
inny sposób postrzega turystę, a to przekłada się na ich wspólne
relacje. Tam, gdzie turystyka masowa jeszcze nie dotarła, można
spotkać odwieczną, prawdziwą gościnność. Mam tu na myśli małe
miejscowości położone w głębi kraju lub trudno dostępne górskie i
pustynne osady berberyjskie. Nie wiadomo jak długo te nieliczne już
regiony pozostaną nieskażone przemysłem turystycznym, na który tak
duży nacisk kładą władze Maroka.
Przy
odrobinie szczęścia w dużych miastach również można spotkać
życzliwych ludzi, nie mających na celu zarobku w zamian za
zaoferowaną pomoc. Podobną okazję napotkał autor wspomnianego
artykułu z magazynu podróżników. Zwiedzając miasto Fez, zapytał
starszego mężczyznę, który nie tylko bezinteresownie zaoferował mu
pomoc, ale również zaprosił go do swojego domu. W ten sposób
wędrowiec mógł poznać zwykłych ludzi i zobaczyć jak żyją na co dzień.
Jak mówi: „To doświadczenie było dla mnie tym cenniejsze, że
wszystko było prawdziwe i szczere (…) wszyscy przyjaciele
zaczepiający
mnie na ulicy i zapraszający na herbatę tylko po to, żeby sprzedać mi
dywan, poszli w niepamięć”.
3.
Zanik autentyczności kulturowej Maroka na przykładzie zjawiska
folkloryzacji i „turystycznego show”
W poniższym podrozdziale zostanie poruszony temat, który wielokrotnie
pojawia się w rozważaniach nad zjawiskiem turystyki i podróżowania –
autentyczność doświadczeń turystycznych. Jest to jeden z aspektów
turystyki, który stanowi przekonanie turystów, że to czego
doświadczają to nie fałszywe kopie , ale autentyczne i oryginalne
atrakcje turystyczne. W ten sposób można by wytłumaczyć takie
zachowania jak fotografowanie uczestników wycieczek na tle sławnych
obiektów, podziwianie wszystkiego co „typowe” czy w końcu
nabywanie pamiątek turystycznych.
3.1.
Autentyczność „kulturowego show” dla turystów
Autentyczność nie jest zjawiskiem uniwersalnym. Jej występowanie
zależy od oceny indywidualnej. Jest to wartość w turystyce, która nie
jest dostępna dla wszystkich. Nie da się wyznaczyć standardów
autentyczności, ponieważ jest ona związana z własnymi poszukiwaniami
i wymaganiami każdego turysty. Autentyczne mogą być zabytki, stroje,
przedmioty codziennego użytku czy również tubylcy – „ruchome
atrakcje”.
Zjawisko „kulturowego show” to sztucznie stworzona
inscenizacja tradycji na potrzeby turystyczne. Lokalni „aktorzy”
stają się dzisiaj niezwykle popularnymi obiektami turystycznymi.
Autentyczność na pokaz pozwala ukryć przed ciekawskim, wścibskim, ale
zarazem tylko przelotnym okiem turystów-widzów to, co jest do
ukrycia, a jednocześnie zadowolić je przedstawieniem spełniającym
kryterium „naturalnego zachowania”. Ta krótka refleksja
opierać się będzie na rozważaniach Boorstina, dotyczących zagubionej
autentyczności podróżowania oraz goffmanowskiej teorii
dramaturgicznej sceny i kulis.
Można by się zgodzić ze stwierdzeniem, że koncepcja kontaktu na
poziomie gość-gospodarz, rozumianego jako rodzaj przedstawienia
odbywającego się na scenie, wśród dekoracji, pozwala ukazać
specyficzny charakter tego spotkania. Jego specyfika polega na tym,że
obie strony tej relacji funkcjonują w ściśle określonych ramach-
zachowania inne od spodziewanych występują bardzo rzadko (zarówno ze
strony uczestników jak i pracowników sektora turystyki
zorganizowanej). Tego typu spotkania przypominają więc
przedstawienia, jakie odbywają się na scenie według określonego
scenariusza.
Przykładów można by wymienić wiele. Będąc pilotem polskich wycieczek
po Maroku, właściwie każdego dnia jestem świadkiem
„codziennych-niecodziennych przedstawień”. Jednym z nich
jest wycieczka na Jeep Safari. Turyści rozlokowani w samochodach
terenowych z miejscowymi kierowcami, dociera do oazy w środku
bezkresnego płaskowyżu przedsaharyjskiego. Zawsze pierwsze zjawiają
się miejscowe dzieci z plecionkami z traw, które liczą na drobną
zapłatę lub jakiś drobiazg. Przy końcu oazy bananowej czekają panowie
z kiśćmi bananów oraz z wiaderkami wypełnionymi opuncjami do
„skosztowania” – oczywiście za opłatą. Następnie
wycieczka dojeżdża do wydm, które stanowią miniaturę słynnej Sahary.
Wtedy to jak za dotknięciem magicznej różdżki, nie wiadomo skąd,
pojawia się Arab z tajemniczą torbą przewieszoną przez ramię, z
której to wyciąga pustynne zwierzęta: skorpiony, węża, czy wreszcie
kameleona i gekona, uwiązane na sznurku tak, aby nie uciekły, a
stanowiły atrakcję dla kolejnych wycieczek, które tu przybędą. W
ciągu kilkunastu minut wycieczka upamiętnia swoją obecność na pustyni
za pomocą zdjęć i wsiada z powrotem do aut. Gdy tylko samochody
ruszają, tubylec pakuje swoją torbę ze swoimi żywymi atrakcjami
turystycznymi i udaje się na odpoczynek czekając na kolejnych
odwiedzających. Podobnie rzecz się ma z kozami skaczącymi po
drzewkach arganowych. Bardzo często gdy tylko na horyzoncie pojawia
się autokar, pastuszkowie zaganiają swe stada na drzewa, aby tylko
autokar się zatrzymał „na zdjęcia”.
Jeszcze
inny przykład, obrazujący „teatralne przedstawienie”
zjawiska kulturowego, może stanowić tzw. wieczór berberyjski.
Sceneria do niego może być bardzo różna: specjalnie zaadaptowana do
tego celu chata berberyjska wśród piasków, riad – dom
bogatych mieszczan, arystokratów lub książąt
w centrum starego miasta, czy też jedna z sal bankietowych w hotelu.
„Widzowie” przy drobnym poczęstunku uczestniczą w
„sztuce” tradycji. Muzyka, tańce o różnym charakterze
(taniec brzucha, tańce „górali” marokańskich, gnawa)
wprowadzają oczekiwany nastrój, a turyści sami mają okazję
spróbowania swych sił w tychże tańcach. Niespodzianką jest też
„przeobrażenie turystów w tubylców”. Często gospodarze
inscenizują ślub marokański, przebierając uczestników w tradycyjne
stroje i animują całą zabawę.
Powyższe doświadczenia cieszą się największą popularnością wśród
turystów, ponieważ w pewien sposób uznają je oni za autentyczne.
Według naukowców zajmujących się socjologią turystyki (m.in.
Boorstin, MacCanell, Urry) warunkami uznania doświadczenia za
autentyczne jest wytworzenie go przez lokalną społeczność, z
lokalnych materiałów i według lokalnych wzorów. Ważne są również
takie aspekty jak: ograniczona liczba wytworów lub odbiorców jakiegoś
pokazu oraz fakt, że stanowi on część życia lokalnej społeczności.
Tak pojmowana autentyczność jest pożądana przez turystów,którzy
gotowi są pokonać wiele trudności, aby móc wejść w posiadanie takich
doświadczeń czy przedmiotów [Isański 2005].
„Zwykłemu”
masowemu turyście nie jest jednak łatwo rozpoznać taką autentyczność.
Nie posiadając wiedzy eksperckiej jest on bezradny. Może on jednak
liczyć na liczne ułatwienia ze strony instytucji wspierających rozwój
turystyczny, jak i tubylców, pragnących w ten sposób sprzedać swoje
wyroby-pamiątki turystyczne. „Gospodarze” podejmują
działania, których efektem końcowym ma być przyciągnięcie „gości”
w dane miejsce [Urry 2007].
Można sądzić, że zagrożenie autentyczności w turystyce stanowi
zastępowanie jej przez przemysł turystyczny, w pełni zorganizowany i
zrutynizowany, pozbawiony wszystkiego, co kiedyś można by uznać za
części składowe podróżowania. Tubylców zastąpili pracownicy,
podróżników – klienci turyści, a atrakcjami turystycznymi stały
się sztucznie wybudowane parki rozrywki.
Autentyczność jest ulotna. Nie może ona być w posiadaniu zbyt wielu,
ponieważ traci wtedy stopniowo natężenie i siłę swojej autentyczności
i zamienia się w zwykłą pamiątkę turystyczną. Autentyczność jest
przeciwieństwem kopii i symulacji, to synonim oryginalności i
unikatowości. Autentyczność jest zatem elitarna. W tym rozumieniu
zdaje się ona wymykać z szerokiego określenia kultury masowej,
będąc raczej bliżej cech kultury elitarnej. W dzisiejszych czasach to
co elitarne, trudno dostępne, jest drogie. Można zatem powiedzieć, że
autentyczność podnosi cenę i rynkową wartość i w tym właśnie tkwi
ogromne dla niej zagrożenie. Jeśli taka autentyczność służy jedynie
podnoszeniu swojej wartości rynkowej, wówczas powinna być nazwana
kryptoautentycznością atrakcji turystycznej [Isański 2005].
3.2.
Zjawisko folkloryzacji
W turystyce rozwój lokalny dotyczy przede wszystkim sfery społecznej
i kulturowej, opierając się na różnych formach animacji, tworzeniu i
informacji aby wzbudzić udział i pomysłowość aktorów lokalnych. Aby
przeżyć lub żyć lepiej, muszą oni szukać inspiracji w swej lokalnej
kulturze, której tradycje odchodzą już coraz szybciej w niepamięć.
Coraz więcej miejsc na świecie objęto już programem rewitalizacyjnym
mającym na celu „reanimację” dawnych tradycji dla
turystyki. Jest to jednak działalność świadomie inspirowana,
kierowana, ma swoich menadżerów, ideologów, propagatorów oraz
publiczność, która oddzielona jest od wykonawców w sposób
analogiczny, jak widownia teatralna od aktorów dramatycznych.
Folkloryzacja odwołuje się do oryginalnych źródeł kultury na zasadzie
przypomnienia, interpretacji i prezentacji treści, które w zasadzie
zamierają. W kryterium autentyczności, folkloryzacja oznaczałaby
nadal „nieprawdopodobny tradycjonalizm” wspólnot, które
powinny niezmiennie tkwić w realiach zwartego stylu życia. Dawniej
jedyna znana im rzeczywistość dziś oznacza – potocznie mówiąc –
przebieranie się od czasu do czasu w ludowe stroje na pokaz [Burszta
1998, ss.169-170].
W podobny – jak wspomniano powyżej – sposób zrodził się
najsłynniejszy w Maroku moussem (ar. festiwal) zaręczyn
w miejscowości górskiej Imilchil.
Jest to
wydarzenie które od wieków miało miejsce raz do roku, we wrześniu,
kiedy to plemiona Aït
Hdiddou spotykały się
wokół sanktuarium w Imilchil w celach handlowych, ale i też
matrymonialnych. Była to bowiem niepowtarzalna okazja do nowych
znajomości, które na miejscu można było zalegalizować.
Podobnie jak wówczas, tak i dzisiaj na oczach wielu turystów podczas
festiwalu „odgrywane” są zaręczyny (niegdyś trwające trzy
dni). Najpierw 10 wysłanników pana młodego (5 kobiet i 5 mężczyzn)
udaje się z darami do domu panny młodej. Rodzice wybranki dający
zgodę na ślub, serwują gościom cztery tradycyjne potrawy: mleko,
daktyle, miód i masło. Następnie odbywa się rytualne malowanie
niektórych części ciała dziewczyny henną. Strój przyszłej panny
młodej składa się tego dnia z 3 części. Pierwsza – l’Aquidour
to biała, jedwabna suknia, na nią czarny lub czarno biały
materiał izar spięty niczym peleryna. Głowę okrywa czarna
jedwabna chusta – tasbnit, a szyję zdobią bursztynowe
korale. Przystrojoną kobietę sadza się na muła, na którego grzbiecie
udaje się do swojego ukochanego. Za mułem idzie mały chłopiec
symbolizujący płodność. W asyście wysłanników pana młodego i
najbliższych panna młoda okrąża ksar, którego mieszkańcy próbują
powstrzymać jej wyjazd. Po przybyciu do celu, panna młoda okrąża
swoje nowe miejsce zamieszkania 3 razy, prosząc o łaskę lokalnych
świętych, a następnie udaje się do źródła wody, gdzie towarzyszący
mały chłopiec rozdaje w jej imieniu daktyle, w zamian otrzymując wodę
do picia3.
Fot.7.
Przyszłe panny młode
Źródło: www.terresnomades.com
W ten oto sposób, organizatorzy festiwalu urzeczywistnili dawne
opowieści, kreując tradycję społeczno-kulturalną i ekonomiczną oraz
ustanawiając dziedzictwem lokalnym, narodowym i międzynarodowym.
Turystyka stała się efektywnym narzędziem rozwoju oraz walki z biedą
i marginalizacją niektórych regionów, kreując miejsca z trwałymi i
rentownymi przedsięwzięciami. Z jednej strony tubylcy korzystają na
tym, z drugiej jednak strony przemysł turystyczny niesie ze sobą
negatywne skutki w postaci nadmiernej eksploatacji otoczenia oraz
zachowań i postaw odrzucenia mogących prowadzić do destrukcji
dziedzictwa kulturowego.
Rząd marokański uznał, że turystyka kulturowa stanie się ich wielkim
atutem. Postanowił więc rozszerzyć ofertę produktów turystycznych,
nie ograniczając się jedynie do miast imperium czy zabytków. Niestety
ten pomysł stworzył pewnego rodzaju „ciekawską turystykę”,
która pragnie podglądać i zdjąć woal tajemnic okrywających naturę
góralskiej społeczności Atlasu Wysokiego. Media tak rozreklamowały
ten festiwal, że co roku przyciąga on rzesze turystów. Ponadto
marokański Minister Kultury zaproponował aby wpisano moussem zaręczyn
na światową listę dziedzictwa kulturowego i ludzkości UNESCO. Tak
naprawdę próba ochrony ginących tradycji przeobraziła je w publiczne
przedstawienie dla mas. Autentycznym zaślubinom przyglądają się
tysiące twarzy „obcych”. Aby było ciekawiej, dodano do
tego całą gamę pobocznych „przedstawień” w formie tańców,
koncertów, pokazów, straganów. Z powodu turystyki i mass mediów
berberyjska tradycja stała się folklorem. Pozbawiły one kulturę jej
odwiecznej autentyczności, zamieniając ją w nową atrakcję turystyczną
przynoszącą dochody [Chegraoui 2009].
3.3.
Tworzenie „nowej autentyczności”
W sytuacji lawinowego wzrostu zainteresowania podróżami i turystyką,
nie należy zapominać o nieodłącznym elemencie jaki stanowi niszczenie
atrakcji turystycznych przez odwiedzających. Jest to jedno z
największych zagrożeń, jakie stoją dziś przed autentycznością w
turystyce. Liczba „starych” atrakcji turystycznych jest
ograniczona i w wielu przypadkach będzie ona malała z upływem czasu –
czy to wskutek naturalnych procesów, niszczenia (również poprzez samą
fizyczną obecność turystów i ich mimowolne działania) czy też
ekspansji inżynieryjno-urbanistycznej4.
Atrakcje te stoją przed obliczem fizycznego zagrożenia zagładą.
Dotyczy to również ginących kultur, wymierających języków, a
pozostałości po nich są zrozumiałe jedynie w uproszczonej wersji,
jako atrakcja, w której głębsze zrozumienie nie jest potrzebne.
Z drugiej strony, jako alternatywa tradycyjnych atrakcji, pojawiają
się „nowe”. Dla wielu są one ciekawsze, dostarczają
bowiem bardziej uniwersalnych i zróżnicowanych przeżyć, dają poczucie
bezpieczeństwa i przewidywalności, jednocześnie zaskakują ciągle
czymś nowym by nie nudzić powracających turystów5
[Isański 2005]. Przykładem takiej atrakcji są parki tematyczne
czy też nadmorskie plaże ze zorganizowanymi licznymi atrakcjami.
W Maroku nowe atrakcje pojawiają się jak „grzyby po deszczu”.
Liczne projekty nowoczesnych przedsięwzięć widoczne są przede
wszystkim w dużych miastach. W stolicy realizowany jest właśnie tzw.
„projekt faraoniczny” (fr. „project pharaonique”)
obejmujący nie tylko modernizację miasta (przebudowa starszych
części, wprowadzenie linii tramwajowej), ale i rzekę Bouregreg, na
której licznie pływać będą promy wycieczkowe, wokół utworzone zostaną
centra handlowe, hotele pięciogwiazdkowe, muzea, wiszące ogrody,
miasteczko sztuki. W sercu rzeki natomiast utworzona zostanie
sztuczna wyspa z parkami rozrywki i sztucznym jeziorem.
Rodzi się zatem pytanie: po co buduje się te nowe atrakcje? Czy te
„stare” przestały być atrakcyjne? Prawdopodobnie wynika
to z silnie hedonistycznego nastawienia do życia w dzisiejszych
czasach. Zjawiska określane jako tendencje ludyczne w kulturze są
silnie związane z poszukiwaniem przyjemności jak i konsumpcyjnym
charakterem naszej kultury. Być może jest to również element
dominującego nurtu w kulturze masowej, w której dobrze sprzedaje się
tylko to, co sprawia przyjemność.
4.
Postrzeganie przez Marokańczyków zjawiska turystyki i globalnych
zmian w ich otoczeniu
4.1.
Wprowadzenie
Na przełomie ostatnich dziesięcioleci podejście ludności marokańskiej
do zjawiska turystyki ulegało stopniowym zmianom. Z pewnością jednym
z głównych czynników o zabarwieniu negatywnym był długotrwały okres
protektoratu francuskiego i hiszpańskiego, który nadał
nowemu-europejskiemu stylowi życia charakter przymusu a nie
dobrowolnego wyboru. Jako, że w postawie i działaniach obecnie
panującego króla odnaleźć można elementy polityki proeuropejskiej,
od lat obserwuje się intensywny wzrost zainteresowania tym
egzotycznym dla Europejczyków krajem.
Starsi nie potrafią odnaleźć się w zglobalizowanym świecie, pozostają
wierni dawnym ideom i tradycji, młodzi natomiast eksperymentują z
doświadczaniem kultury europejskiej. Rodzi to liczne podejścia co
udało mi się częściowo uwidocznić w zebranych ankietach. Z jednej
str. spotykamy się z fascynacją demokracji, szeroko pojętej wolności
i swobody, naśladownictwem a z drugiej dezaprobatą nowości i
zachodniego stylu życia.
4.2.
Metodyka badań
Celem
przeprowadzonych przeze mnie badań było poznanie punktu widzenia
mieszkańców Maroka odnośnie turystyki, przybywających gości oraz
wybranych zmian w sferach życia codziennego, politycznego,
religijnego i kulturowego. Do badań wykorzystano kwestionariusz
ankiety, przygotowany w języku francuskim. Składał się z 15 pytań
(zarówno zamkniętych z kilkoma wariantami odpowiedzi, jak i
otwartych). Ankietyzację przeprowadzono wśród 50 mieszkańców pięciu
dużych miast marokańskich: Rabacie, Agadirze, Casablance, Fesie i
Meknes). Ankiety częściowo zostały przeprowadzone osobiście,
pozostałe zostały przesłane drogą mailową oraz pocztową.
W badaniu wzięło udział 28 mężczyzn i 22 kobiety. Większość z nich
reprezentowała przedział wiekowy 18-25 lat oraz 26-40 lat. Powyżej 40
roku życia respondenci stanowili zaledwie kilka procent.
60% z ankietowanych zadeklarowało posiadanie wykształcenia wyższego,
a 40% h – średniego (ci ostatni to głównie studenci). Oprócz
młodych osób uczących się na uczelniach wyższych oraz kilku osób
emerytowanych, wśród ankietowanych znaleźli się przedstawiciele
takich zawodów jak: dyrektor hotelu, menadżer hotelarstwa, kierownik
ds. personelu, recepcjonista, kelner, animator czasu wolnego, aktor,
agent turystyczny, ochroniarz banku, sprzedawca, nauczyciel,
taksówkarz, mechanik samochodowy, stolarz, policjant.
4.3.
Analiza wyników badań
1) Na
pytanie skierowane do Marokańczyków odnośnie tego, czy odczuwają
skutki i wpływy turystyki w życiu codziennym, 1/3 odpowiedziała, że
nie. Pozostałe 2/3 przyznała, że widoczne są zmiany w kulturze i
mentalności, albowiem więcej uwagi poświęcają własnej wolności, są
bardziej tolerancyjni, punktualni, mogą doskonalić swoje umiejętności
językowe. Dzięki turystyce łatwiej o pracę, wielu upatruje
obiecującej kariery zawodowej w tym sektorze. Ponadto widoczna jest
integracja ludności z aktywnym życiem, wzrasta też świadomość o
zabytkach, dziedzictwie i historii rodzimego kraju. Niektórzy jednak
sygnalizują negatywne zmiany jakie stanowią wzrost cen czy nadmierne
mieszanie się kultur.
2)
Pytanie drugie dotyczyło zmian, jakie obserwuje się w miastach, które
stały się centrami turystycznymi. Najwięcej odpowiedzi odnosiło się
do aury miasta. Większości osób podoba się to, że miasta są bardziej
ożywione i kolorowe (szczególnie w trakcie sezonu letniego), jest
więcej rozrywek, imprez kulturalnych, festiwali. A przede wszystkim
jest utrzymywana czystość, coraz więcej pojawia się terenów
zielonych-parków. Mieszkańcy czują się również bezpieczniej odkąd na
każdym kroku spotkać można policję. Ponadto w miastach jest więcej
niż kiedykolwiek możliwości inwestycji, na wzór zachodni tworzą się
zony komercyjne, z butikami i supermarketami. Jak „grzyby po
deszczu” powstają liczne hotele, restauracje, kluby – tak
by zaspokoić każdą możliwą potrzebę turysty. Większą opieką otoczone
są też i zabytki. Nie wszyscy respondenci podzielają jednak tę
opinię. Są osoby, które ze smutkiem stwierdzają, że wszelkie
przekształcenia pod turystów, pozbawiły te odwieczne miasta magii,
charakteru niezwykłości i autentyczności.
3) W
kolejnym pytaniu respondenci zostali poproszeni o ocenę zachowań
turystów odwiedzających ich kraj. Tutaj zdania były bardzo
podzielone. Jedni zauważyli, że do kraju przybywają
turyści-pasjonaci, fascynujący się wszystkim co ich otacza,
respektując wszelkie prawa i obyczaje panujące na miejscu; mili i
życzliwi względem mieszkańców i z łatwością się integrujący. Inni z
kolei pamiętają tych turystów, którzy pozostawiają po sobie złe
wspomnienia, ubierają się nieodpowiednio i zachowują się „jakby
byli u siebie”, nie respektują kultury, która jest odmienna od
ich własnej.
4) Na
pytanie: „Czy podoba się Pani/Panu zachodni styl życia?”
większość ankietowanych (głównie młodzi) odpowiadała, że tak. Podoba
się im autonomia osobista, wolność, otwartość, nowoczesny, stylowy
ubiór. Niektórzy zaznaczali jednak, że nie zależy zapominać ani
wyzbywać się swoich korzeni, że warto spróbować połączyć to co
nowoczesne z tym co tradycyjne. 1/3 natomiast woli pozostać przy
swoim stylu życia, nie ulegać wpływom, które kłócą się z wartościami
islamu i z tradycjami (tą ostatnią grupę stanowiły raczej osoby po 26
roku życia). Ci którzy chcieliby lub już upodabniają się do swoich
rówieśników z Zachodu, głównie wyrażają to za pomocą ubioru, ale i
postawy (szeroko pojętej wolności i swobody).
5)
Następna seria pytań dotyczyła podróży. Jak się okazuje, 50% badanych
nigdy nie było za granicą, co wiąże się zapewne z trudnością w
uzyskaniu wizy, szczególnie do państw Unii Europejskiej. Ci, którzy
mieli więcej szczęścia i możliwości, wyjechali 1-2 razy w życiu (25%)
– prawie we wszystkich tych przypadkach była to podróż do
Arabii Saudyjskiej (pielgrzymka do Mekki) lub innych krajów arabskich
(Egipt, Oman).
Pozostałe
25% badanych ma szczęście podróżować często, w ramach pracy lub
wakacji. Tę możliwość daje im wykonywany zawód (szczególnie w
sektorze turystyki) lub też koneksje rodzinne za granicą.
6)
Ostatnie pytanie miało za zadanie ukazać jaki procent ludności
marokańskiej upatruje lepszą przyszłość poza swoim krajem. 70% z nich
przyznaje, że chciałoby mieszkać za granicą (najczęściej wymieniane
kraje to: Francja, Belgia, Niemcy czy USA). Główne powody, dla
których gotowi by byli opuścić swój rodzinny kraj to demokracja,
większe możliwości edukacji, rozwoju, lepsza opieka medyczna.
Pozostałe 30% wolałoby zostać w ukochanym kraju. Dużą rolę odgrywa tu
nie tylko patriotyzm, ale również obawa przed ksenofobią, rasizmem
Europejczyków oraz zimnem w krajach poza Afryką.
Przeprowadzone badania potwierdziły w znacznym stopniu przypuszczenia
i refleksje na temat globalnych zmian, które są nieuchronne w
nowoczesnym świecie. Pomimo odejścia w wielu przypadkach od elementów
składających się na tożsamość i indywidualny charakter ludności
marokańskiej, pamięć i świadomość swojego pochodzenia nie zaginie.
Modyfikacje są niejako przejściem w nowy etap, jako kolejny rozdział
w kartach historii.
Zakończenie
Poszukiwanie autentyczności może stanowić
główny motyw podróżowania. Turyści nie mogą jednak zapominać o
pewnych zagrożeniach, jakie kryją się na drodze tych poszukiwań.
Przemierzając świat zmierzyć muszą się bowiem z wszechobecną
mistyfikacją, próbami zafałszowania autentyczności kulturowej dla
komercyjnego zysku oraz z nieprawdziwym przekazem dorobku wielu
pokoleń.
W tym kontekście poszukiwana przez nich
autentyczność rozumiana jest jako niepozowanie, niepreparowanie,
nieodgrywanie i nieprzygotowywanie „show” na potrzeby
turystów. Chcąc dotrzeć do jej istoty turyści zmuszeni są podjąć trud
podróżowania incognito, z dala od tłumów przemykających od zabytku do
zabytku, bez chwili kontemplacji i zastanowienia. Poznawanie
prawdziwego oblicza kultury niejednokrotnie wymaga od turystów –
zwłaszcza kulturowych – cywilnej odwagi i nieodpartej chęci
odkrywania i doświadczania nowych doznań estetycznych, często kosztem
wygody, a niekiedy i bezpieczeństwa. Nagroda jaka czeka ich na końcu
tej drogi – zrozumienie i dostrzeżenie istoty piękna nowo
poznanej rzeczywistości – wynagradza jednak wszelkie trudy.
Turyści kulturowi wiedzą, że „prawdziwego życia” należy
szukać za kulisami, gdzie pozostaje ukryte przed wzrokiem obcych.
Mają świadomość, że z jednej strony muszą „wdzierać się”
w cudze życie – co w normalnych warunkach kłóci się z
podstawowymi normami moralnymi, z drugiej jednak nieodłącznie pragną
poznawać i doznawać czegoś nowego, czegoś odmiennego od kultury, w
której żyją.
Niestety, to, czego szukają często jest
nieosiągalne w związku z wszechobecnymi „sztucznymi obszarami
zakulisowymi”. Tworzenie przez lokalnych organizatorów
turystyki atrakcji inscenizujących autentyczność nie tylko pozwala
chronić prywatne życie tubylców przed często wścibskim okiem turystów
masowych, ale też stanowi okazję do zarobienia pieniędzy. Zjawisko to
niesie ze sobą jednak ryzyko utraty owej oryginalności i
niepowtarzalności (autentyczności) poszukiwanej przez turystów
kulturowych. Należy jednak pamiętać, iż w dzisiejszych czasach
turystyka jest zjawiskiem masowym i nie sposób przedstawić dorobku
wielu pokoleń szerokiemu gronu odbiorców w sposób dokładny i
szczegółowy za każdym razem. Chodzi tutaj bardziej o zapoznanie się z
nową kulturą, niż o dogłębne jej zrozumienie. Poznanie pięknych
szczegółów kultury, doświadczenie jej prawdziwej autentyczności
zarezerwowane jest dla tych wybrańców, którzy wyjdą z własną
inicjatywą i z dziecięcą ciekawością zanurzą się w ocean kulturowo
nowej rzeczywistości, ale już samemu – incognito.
W XXI wieku ludzie częściej niż kiedykolwiek,
podróżują i zwiedzają. Oddziaływanie i nakładanie się różnych kultur
tworzy nowe bodźce, będące motorem globalnych zmian. Kultywowanie
tradycji i autentyczności jest niezbędne do zachowania tożsamości.
Owa tradycja i autentyczność tkwi w ludziach, budowlach i wszystkich
rzeczach, które stworzyli swymi rękoma. Oddziałując na wyobraźnię i
pozwala żyć w zgodzie i harmonii z własnym „ja”. Pomimo
że w Maroku obserwuje się znaczne zmiany w życiu społecznym,
politycznym, ekonomicznym; mimo że miejscowa kultura i folklor stają
się produktem turystycznym, to myślę, że jeszcze długo nie należy się
obawiać pełnej transformacji Maroka w kraj europejski i że turysta
kulturowy zawsze natrafi na zjawiska i miejsca nieobjęte
„turystycznym show”.
Bibliografia
Bauman Z., Ponowoczesność
jako źródło cierpień, wyd.
Sic!, Warszawa
2000
Burszta W.J., Antropologia
kultury, wyd.
Zysk i S-ka , Poznań 2008
Beck U., Giddens A., Lash S.,
Modernizacja
refleksyjna,
wyd. nauk. PWN, Warszawa 2009
Czerny M., Łuczak R., Makowski
J., Globalistyka,
procesy globalne i ich lokalne konsekwencje,
wyd. nauk. PWN,
Warszawa 2007
Chegraoui
K., Développement
et réanimation culturelle au Maroc. Approche critique d’une
expérience locale.Le cas du festival (moussem)
des fiançailles d’Imilchil,
Rabat 2009
Giddens A., Nowoczesność
i tożsamość,
wyd. nauk. PWN, Warszawa 2001
Grad
J., Mamzer H., Karnawalizacja.
Tendencje ludyczne w kulturze współczesnej,
wyd. nauk. UAM,
Poznań 2004
Hunter F. R., Promoting
Empire: The Hachette Tourist in French Morocco 1919-1936, “Middle
Eastern Studies”, no. 43/4, July 2007, pp.579-591
Isański
J., Autentyczność przyjemności. Autentyczność pamiątki turystycznej,
seria
„Kulturoznawstwo”, nr 2: Kultura
przyjemności. Rozważania kulturoznawcze,
wyd. nauk. UAM, Poznań 2005
Kapiszewski A., Świat
arabski w procesie przemian,
Kraków 2008
Kazimierczak
M., 2009, W poszukiwaniu autentyczności turystyki kulturowej,
[w:] Lewandowska-Tarasiuk, Krawczyk Z., Sienkiewicz J. W. (red.),
Człowiek w podróży, Almamer WSE, Warszawa
Magazyn „Abwab
Al Maghreb”,
nr 4 lipiec/sierpień 2008
Janus Ł., artykuł na temat Maroka,
Magazyn Podróżników „Globtroter”,
nr 13/2007
Ożarowski R., Świat
arabski wobec globalizacji na początku XXI wieku. Zarys
problematyki, Kraków
2008
Pieprzak
K., Ruins, Rumors and Traces of the
City of Brass: Moroccan Modernity and
Memories
of the Arab Global City, Research
in African literatures, Vol.
38, No. 4, winter 2007.
Przecławski
K., Etyczne podstawy turystyki, wyd.
Albis, Kraków 1999
Urry
J., Spojrzenie turysty, wyd.
nauk. PWN, Warszawa 2007
Wielka
Historia Świata, encyklopedia 12-tomowa, praca zbiorowa, wyd.
Fogra, Kraków 2005
1 Za
przykład może posłużyć muzyka andaluzyjska, która przedstawia dwie
różne kultury współbrzmiące w pięknej harmonii.
2 Tatuaże
z henny (w Maroko tradycyjna i naturalna, występuje w kolorze
pomarańczowym) kobiety wykonują sobie także przy okazji innych świąt
i wydarzeń.
3
Z tą tradycją związana jest pewna legenda, która
przypomina znaną historię Romea i Julii. Opowiada
ona o losach dwojga kochanków, którzy nie mogli się pobrać z powodu
odwiecznych waśni między przywódcami ich plemion. Zrozpaczeni,
wypatrywali się na przeciwległych szczytach gór i ronili łzy, które
utworzyły dwa jeziora – Isli i Tislit (co oznacza
„narzeczony” i „narzeczona”). Legenda ta
stanowi dla Aït Hdiddou integralną część
ich kultury oraz mitem stworzenia ich plemion.
4 Jakub
Isański, w celu ukazania zagrożeń, dokonał podziału atrakcji
turystycznych na „stare” i „nowe”. W
przypadku pierwszym poza „wiekiem” starej atrakcji, o
przynależności do tej kategorii, decyduje „tradycyjna”
forma kontaktu z danym miejscem – fizyczna obecność turysty z
realną i autentyczną atrakcją oraz minimalnym stopniem przygotowania
na potrzeby turystyczne. Przykładami mogą tu być meczety, grobowce,
kasby dawnych sułtanów, średniowieczne mediny czy rezerwaty przyrody.
5 Dzięki
modernizacji nowe atrakcje mogą być rozwijane i przeobrażane w
kierunku zgodnym z modą i oczekiwaniami.
|