Spacerownik Poznański
Jacek Y. Łuczak
Wydawca: AGORA
Data wydania: 2010
ISBN: 9788326800559
Liczba stron: 224
Format: 17.0x22.2cm
Rodzaj oprawy: miękka
|
Paulina Ratkowska
Przechadzki po mieście
Jacek Y. Łuczak: „Spacerownik poznański”
W ostatnich
tygodniach nakładem Gazety Wyborczej pojawił się Spacerownik
poznański,
autorstwa Jacka Y. Łuczaka, niezależnego dziennikarza i kabarecisty.
To w Poznaniu - bo jednocześnie w innych miastach z inicjatywy tejże
gazety pojawiły się spacerowniki wrocławskie, łódzkie, warszawskie,
krakowskie i inne. Wszystkie one są ciekawymi przewodnikami po
miastach, utrzymanymi w konwencji przechadzek tematycznych, a każda z
dziesięciu zawartych w nich tras poświęcona jest konkretnemu
zagadnieniu.
I tak w Poznaniu
można wybrać na się na przechadzkę trasą zatytułowaną „Tu
mieszkał Mieszko”, czyli poświęconą pierwszym Piastom;
„Uliczkami Starego Miasta”, czyli trasą wokół Starego
Rynku; „Korytarzami zamku cesarskiego”, czyli trasą tylko
i wyłącznie po Zamku; „Śladami słynnych poznaniaków”
wiodącą przez miejsca – symbole, na kanwie których pokazane
zostają fragmenty biografii, m.in. Józefa Strusia, Karola
Marcinkowskiego czy Feliksa Nowowiejskiego; „Poznań – i
gro muzyka”, prezentującą miejsca i osoby związane z muzyką, od
Chopina po Acid Drinkers; „Festung Posen – twierdza
Poznań”, prowadzącą przez niegdysiejsze obiekty ufortyfikowane
ze szczególnym uwzględnieniem zachowanych XIX fortów pruskich.
„Poznań na deskach”, to trasa przez miejsca teatralne z
uwzględnieniem niezwykłych osobistości teatralnych miasta; „Śladami
powstania Wielkopolskiego” prowadzi przez miejsca związane ze
zrywem zbrojnym, który przyniósł Wielkopolsce wolność. Propozycja
trasy „Poznańskie pomniki” obejmuje z kolei większość
pomników śródmieścia, z tymi najświeższymi, jak pomnik Hipolita
Cegielskiego czy ławeczka Heliodora Święcickiego włącznie; wreszcie
trasa zatytułowana „Marsz do zieleni, czyli spacer po parkach”
wiedzie przez rozliczne poznańskie lasy, parki, ogrody i zielone
skwery, położone w centrum i na obrzeżach miasta.
Książka ma ponad 220
stron. Jest lekka i dość poręczna, choć do najmniejszych nie należy.
Każdy rozdział – spacer rozpoczyna się od mapki, na której
zaznaczone są kolejne punkty trasy, a pod nią legenda z
jednozdaniowym określeniem danego miejsca. Każda strona została
podzielona na trzy szpalty – czyżby po to, aby przypomnieć, że
przewodnik został wydany nakładem największego ogólnopolskiego
dziennika? – a kolejne punkty z trasy zaznaczone większą
czcionką, tak, aby szybko odnaleźć poszukiwany passus. Gdy omawiane
są obiekty do zwiedzania także wewnątrz, na końcu ich opisu
znajdziemy stopkę – także wyróżniającą się optycznie – z
podstawowymi informacjami na temat godzin wstępu i cen biletów.
Pomiędzy fragmentami tekstu znajdziemy także wyróżniające się
graficznie „boxy” z ciekawostkami. Jako że przewodnik
został napisany w formie gotowych tras, pomiędzy opisami
poszczególnych obiektów znajdziemy informacje dotyczące tego, gdzie w
tym momencie należy się udać. Niektóre z tych „kierunkowskazów”
są bardzo dokładne, jak np. „skręcamy w lewo i dalej prosto aż
do..”, inne bardziej lakoniczne jak „wracamy na plac
przed katedrą”.
To co stanowi
olbrzymi walor tej publikacji to bardzo duża ilość kolorowych,
aktualnych fotografii1,
pokazujących nie tylko obiekty z zewnątrz w ich ogólnej bryle, ale
także niektóre z ich detali, a także wnętrza. Znajdziemy również
liczne fotografie przedstawiające znanych poznaniaków oraz aktualne
eventy, jak np. obchody 90-lecia wybuchu powstania wielkopolskiego
czy ubiegłorocznych premier teatralnych. Zamieszczone w Spacerowniku…
zdjęcia robiono we wszystkich czterech porach roku, za dnia jak i w
nocy. Część z nich ma charakter wręcz artystyczny, sporadycznie tylko
pojawiają się mało wyrafinowane panoramy czy zdjęcia w niskiej
rozdzielczości.
Co do treści, trzeba
przyznać, że niestety zdarzają się błędy. Część z nich to drobne
lapsusy, niedopowiedzenia czy skróty myślowe, np. w przypadku kaplic
katedralnych autor pisze „(…) zachowały się nietknięte
działaniami z czasów II wojny światowej (…)” by dwa
zdania dalej napisać „w latach 90. XX wieku (…)
pojawiała się w kaplicy olbrzymia płyta epitafijna” (str. 16).
Jako przejęzyczenie można potraktować także rozmnożenie krypty
katedralnej do trzech. W pierwszej z nich wg autora znajdujemy
„fragmenty z czasów pierwszych Piastów – części murów i
kolumn katedry przedromańskiej i romańskiej. Są tu także grobowce (!)
pierwszych władców Polski (…)” (str. 13), w drugiej ma
się znajdować „fragment olbrzymiej misy pochodzącej z X wieku,
służącej niegdyś jako chrzcielnica” (str. 15), a w trzeciej z
kolei zlokalizowane są pochówki poznańskich biskupów. Na stronie
14-tej możemy przeczytać, że Przemysł I „oficjalnie lokował
[Poznań] jako stolicę państwa na prawie magdeburskim”. Pytanie,
o które państwo chodzi, wydaje się tutaj zasadne. Wszak nieuprzedzony
czytelnik nie musi wiedzieć, ze chodziło o dzielnicowe państewko
Przemysła I, obejmujące naówczas (w roku 1253) zaledwie część
dzisiejszej Wielkopolski.
Kilkakrotnie też
autor popełnia błąd nieścisłości, np. w legendzie do mapki pierwszego
spaceru pisze „Psałteria – to tu psałterze śpiewali
psalmy, rano i przez całą noc”, zaś na str. 11, gdzie opisuje
budynek możemy przeczytać że „ich [psałterzystów] zadaniem było
codziennie odśpiewanie mszy porannej przy ołtarzu św. Krzyża w
katedrze. Natomiast nocą, od wieczornej mszy aż do rana, dwóch
psałterzystów – zmieniając się co godzinę – śpiewało
psalmy”. I choć autor nie pisze tego wprost, to jednak
chórzyści śpiewali w katedrze, a psałteria służyła jako budynek
mieszkalny. Podobnie sprawa ma się z biskupem Jordanem, który na
stronie 13 „przybył do Poznania wraz z księżniczką Dąbrówką z
Czech”, a już na stronie 18 czytamy, że „wśród naukowców
nie ma zgody nie tylko co do tego, kiedy biskup Jordan przyjechał,
ale także, kim w ogóle był i skąd pochodził”.
Do poważniejszych
błędów merytorycznych należy zaliczyć błędny okres przebudowy
poznańskiego kościoła katedralnego do jego formy gotyckiej, w
Spacerowniku…
zaczęto przebudowywać ją na przełomie XIV i XV, podczas gdy de facto
– już w połowie XIII wieku. Autor rozmnożył poznańskie groby
królewskie. Na stronie 13-tej czytamy, że w podziemiach katedry obok
grobów, które uznaje się za groby Mieszka I i Bolesława Chrobrego
„znajdują się pozostałości innych grobowców. Wiemy, że zostali
w nich pochowani inni ważni piastowscy władcy, począwszy od Mieszka
II po Przemysła II”. W rzeczy samej jest to dość zaskakujące
stwierdzenie, jak na obecny stan wiedzy poznańskich archeologów, nie
pozwalający dokładnie ustalić miejsca grobu wszystkich pozostałych
pochowanych w poznańskiej katedrze Piastów. Wiadomo jedynie, że
Przemysł II najprawdopodobniej został pochowany w kapicy św.
Stanisława Biskupa i Męczennika. Sam autor zresztą pisze o tym na
stronie 16-tej.
Raczej jako
prowokację dziennikarską należy z kolei potraktować pierwsze zdanie
pierwszego rozdziału. "Nie ma wątpliwości, że Polska narodziła
sie w Poznaniu". No cóż… problem polega na tym, że te
wątpliwości są, historycy sprzeczają się o to od lat. I choć mamy
silne argumenty przemawiające za tym, że Poznań był przynajmniej
równy co do znaczenia Gnieznu np. w okresie ok. 960-1000, to raczej
niewiele wiadomo, jak sytuacja w tej kwestii wyglądała przedtem
(raczej nie) czy potem (trudno powiedzieć). Tego typu bezkrytyczne
opinie w obliczu poważnego sporu mogą Poznaniowi raczej zaszkodzić,
lepiej pisać więc o współstołecznym ośrodku i podawać argumenty za
znaczeniem Poznania, a dokładne badania sprawy zostawić archeologom i
historykom. Sam autor, zaczynając rozdział tak mocnymi
stwierdzeniami, jakby się nich potem wycofywał: oto już na 9 stronie
czytamy: „ wiele wskazuje na to – i potwierdza to część
naukowców - że Poznań był pierwszą stolicą Polski”. Więc już
tylko „wiele na to wskazuje” a nie „nie ma
wątpliwości”…
Na tym tle
nieaktualności związane z cenami wstępów do obiektów wydają się już
drobnostką. Naturalnie ceny biletów mają to do siebie, że się
zmieniają i można założyć za 2-3 lata część z nich będzie już
nieaktualna, jednak jeśli autor zdążył dopisać fragment poświęcony
ławeczce Heliodora Święcickiego (odsłoniętej 8 maja 2010) i umieścić
jej zdjęcie na stronach 199 i 200, to dziwi fakt, że nie odnotował
wcześniejszej zmiany cen biletów do krypty katedralnej!
Specjalnie skupiam
się tu na nieścisłościach i błędach jedynie z pierwszej trasy, choć
niestety w każdym kolejnym rozdziale też ich nie brakuje (na przykład
„cesarz” Fryderyk Wilhelm III ze strony 121 był w istocie
„tylko” królem Prus). Autor, mimo iż podaje dość obszerną
bibliografię, niestety często zmienia zdanie co do zbyt wielu faktów,
przeinacza, podaje informacje nie potwierdzone, a niektóre historie
„podkolorowuje”. Przewodnik, jako jeden z niewielu czyta
się naprawdę dobrze, niestety trzeba ostrożnie podchodzić do zbyt
chyba licznych zawartych w nim informacji.
1
Co jest miłą odmianą jak na Gazetę Wyborczą, która jeszcze 2007 roku
w tomach „Historia” zamieściła zdjęcie poznańskiego
ratusza z lat… 80-tych XX wieku!
|