Tytuł: Jedz, módl się, kochaj
Autor: Elizabeth Gilbert
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2007
ISBN: 978-83-75-10074-7
Ilość stron: 488

|
Paulina Ratkowska
Potrzeba podróży, podróże z potrzeby
Elizabeth Gilbert Jedz, módl się, kochaj
Książka z pogranicza
babskiego czytadła i powieści podróżniczej – Jedz,
módl się, kochaj
Elizabeth Gilbert – od momentu kiedy została po raz pierwszy
wydana (pod koniec 2006 roku) doczekała się w samej tylko Polsce już
20 wznowień, czyli ok. 140 tys. egzemplarzy. Na całym świecie
sprzedano ich już ponad 7 milionów!1
W zasadzie nic w tym dziwnego – książka napisana jest
poczytnie, z zachowaniem najlepszej konwencji kultury popularnej, w
której zderza się opowieść o kobiecie sukcesu, jej potrzebie odkrycia
prawdziwych wartości z całą masą stereotypów. Ta książka po prostu
musiała się spodobać.
Jedz, módl się,
kochaj
została napisana w formie autobiografii. Opowiada o szczęśliwym życiu
młodej mężatki, której marzenia były realizowane szybciej, niż
mogłaby je ona dokładnie sprecyzować. Bohaterka jest młoda, piękna,
wolnego zawodu – dziennikarka i pisarka. Wyszła za mąż za
przystojnego, ambitnego, pracowitego mężczyznę. Kupili wspaniały,
duży dom i zaczęli się starać o dziecko. Aż w pewnym momencie
bohaterka zdała sobie sprawę, że takie życie wcale jej nie
satysfakcjonuje. Najpierw był długi i trudny rozwód, który zakończył
się depresją, potem burzliwy romans, aż w końcu wielka podróż –
12 miesięcy we Włoszech, Indiach i Indonezji, gdzie autorka
poszukiwała wszystkiego, aby zapomnieć o tym, co było, by odnaleźć a
może nawet stworzyć nową siebie. A także, żeby… zarobić.
Jeszcze przed wyjazdem autorka zawarła kontrakt z wydawcą, że spisze
przeżycia z podróży w formie książki i a konto tego wydania wybrała
się w świat.
Powieść została
napisana z pozycji słodkiej i naiwnej Amerykanki, która z jednej
strony stara się do siebie samej zdystansować, a drugiej – jak
na słodką i nawiną Amerykankę przystało, ze zdziwieniem godnym
lepszej sprawy pogrąża się w kolejnych stereotypach, lub – jak
kto woli – odkrywa świat. Każda kolejna wizyta, każde kolejne 4
miesiące lat 2003 i 2004 spędza w innym kraju. I – tak jak
sugeruje tytuł - w każdym z trzech państw zaspokaja potrzeby ciała
(jedz), ducha (módl się) oraz serca (kochaj). Włochy, Indie,
Indonezja. Narracja prowadzona jest tak, że śledząc biografię
autorki, przez pryzmat jej doświadczeń i jej wyobrażeń na temat danej
przestrzeni - poznajemy świat.
Podzielona na księgi
powieść rozpoczyna się we Włoszech – Italia,
czyli „Mów tak, jak jesz”, czyli trzydzieści sześć
opowieści o poszukiwaniu przyjemności
– tak brzmi pełen tytuł pierwszej części powieści. Gilbert
opisuje w niej Włochy z perspektywy rezydenta ich stolicy, Rzymu.
Dodajmy – z punktu widzenia infantylnej, niedojrzałej
rezydentki. Okazuje się więc, że włoski to najbardziej romantyczny
język świata i że wszyscy w szkole językowej Leonarda da Vinci, chcą
uczyć się włoskiego, bo jest piękny, romantyczny, a oni właśnie
zasługują na coś pięknego w swym życiu. W trakcie swojego pobytu we
Włoszech autorka rozkoszuje się przede wszystkim jedzeniem
wspaniałych potraw i najlepszych na świecie lodów. Zwiedzanie czy
odkrywanie tutejszej kultury zupełnie nie wzbudziło w niej
zainteresowania. Ostatecznie, autorka przyjechała do Włoch po to, aby
odzyskać równowagę po trzech burzliwych emocjonalnie latach. I tak
cały rozdział – Włosi, których spotyka Gilbert są piękni i
pociągający, a miasto romantyczne i pełne uniesień. Wypady do innych
części Włoch wypadają równie (nie)przekonująco – Neapol, miasto
gdzie mali chłopcy uczą się zabijać na ulicy, a pizza jest najlepsza
na świecie, Florencja to cudne kościoły i rzeźby Michała Anioła, a
Wenecja jest melancholijna. Wszystko co włoskie, jest piękne,
smaczne, obfite, seksowne, przepełnione żywotnością i radością życia.
Bo wyprawa do Włoch była wyprawą w poszukiwaniu przyjemności.
Indie wnoszą
zdecydowanie inny klimat – duchowości i pobożności. Zapowiada
to już sam tytuł księgi – Indie,
czyli „Winszuję poznania”, czyli trzydzieści sześć
opowieści o poszukiwaniu pobożności.
Mimo, że Gilbert ląduje w Bombaju, czyli indyjskim mieście rozrywki,
jedzie do aśramy. Wizyta w Indiach jest przepełniona poszukiwaniem
pobożności – i znowu w jej najbardziej stereotypowym wydaniu,
ponownie z gigantyczną dawką naiwności. Pobyt w aśramie miał służyć
odkryciu, kim bohaterka naprawdę jest, zaś cały ten fragment powieści
– poszukiwaniu duchowej drogi przez rożne typowo indyjskie
zabiegi, od modlitw - przez jogę - po dietę. Co ważne, w ciągu
czteromiesięcznego pobytu w Indiach autorka nie odwiedziła żadnego
innego miejsca poza aśramą, a życie w tym kraju poznawała przez
pryzmat pracy i modlitwy w świątyni. Jej wyprawa była raczej podróżą
duchową niż odkrywaniem jednego z tych krajów, które najbardziej
fascynują kulturę zachodu. Niestety, wnioski i spostrzeżenia
dotyczące pobytu autorki w aśramie były do przewidzenia już w
momencie, w którym okazało się, dokąd dokładnie w Indiach się
wybiera.
Trzecia część to
kolejna odmiana – Indonezja
czyli „Nawet tam w majtkach czuję się inaczej”, czyli
trzydzieści sześć opowieści o poszukiwaniu równowagi.
Indonezja to miejsce piękne, które zachwyca, które oczarowuje autorkę
feerią barw i dźwięków. Indonezja to także jedyne miejsce, do którego
autorka wraca po wcześniejszej wizycie, by spotkać się z
uzdrowicielem. Dla Gilbert dzień na Bali, dzieli się na czas spędzony
z uzdrowicielem i zarazem nauczycielem balijskiej mantry oraz czas
dla siebie – na czytanie, medytacje, nawiązywanie nowych
znajomości, rozkoszowanie się życiem. Pobyt na Bali jest dopełnieniem
przemiany – przez zaspokajanie potrzeb cielesnych we Włoszech i
tych duchowych w Indiach, skończywszy na próbie ich harmonijnego
połączenia na rajskiej wyspie. Oto ona: odmieniona, uspokojona,
wyciszona – z pewnością. Bogatsza o pewne doświadczenia
związane z podróżowaniem - także. Tyle tylko, że doświadczenia te są
tak głęboko splecione z jej historią, że nikomu innemu nie przyniosą
pożytku.
Książka jest
chwalona praktycznie przez wszystkich recenzentów. Jako że pisarka
stara się stworzyć ucieleśnienie marzeń młodych, wyzwolonych –
lub przynajmniej tak siebie pojmujących – kobiet, powieść
odpowiada na aktualne zapotrzebowania szerokich mas. Obok ciekawych
opisów i spostrzeżeń związanych z kulturą opisywanych krajów,
spotykamy tu jednak zlepek stereotypów związanych z ludźmi, których
Gilbert tam spotyka. Jedz,
módl się i kochaj to
blisko 500 stron zgrabnie napisanej powieści, która, choć wydaje się
być podróżniczą, z prawdziwym podróżowaniem nie ma nic wspólnego.
Może ona zadowolić tych, którzy marzą o podróżowaniu, marzą o tym, by
znaleźć w sobie odwagę na oderwanie się od swojego życia i
przeniesienie się na dłuższą chwilę w inną rzeczywistość, inną
kulturę. Z całą pewnością też nikt, kto naprawdę podróżuje, nie
znajdzie w tym czytadle niczego interesującego, żadnych odkrywczych
czy choćby inspirujących spostrzeżeń lub przemyśleń.
Tych, którym jednak
spodobała się Jedz,
módl się i kochaj,
z pewnością ucieszy informacja, że kilka tygodni temu na półki
polskich księgarń trafiła druga część – I
że cię nie opuszczę, czyli love story.
Z kolei w połowie października do kin trafi ekranizacja pierwszej
części, z Julią Roberts i Javierrem Bardemem w rolach głównych….
1
Dane podane za oficjalna stroną internetową książki:
www.jedzmodlsiekochaj.com.pl
|