„Zamek cesarski”
Autor: Janusz Pazder
Seria: Poznaj Poznań
Wydawnictwo: Święty Wojciech, Poznań 2010.
wymiary: 170 x 160 mm
Stron: 136 s.
Oprawa twarda
ISBN 978-83-7516-297-4
|
Paulina Ratkowska
Zamek jak z pocztówki
„Zamek cesarski” Janusz Pazder, seria Poznaj Poznań
W Poznaniu od lat docenia się urok starej pocztówki. Pojawiło się już niejedno opracowanie pokazujące jakiś fragment miasta, a czasami nawet i cały Poznań na kartach pocztowych sprzed ponad wieku. W niektórych spośród tych publikacji stare ujęcia były zestawiane ze współczesnymi, w innych opatrzone bardzo szczegółowymi komentarzami. Jedne skupiały się na urodzie kartek, w innych ważniejsze były ciekawostki historyczne. Niektóre stawiały jedynie na pocztówki, inne dopuszczały także stare zdjęcia z prywatnych archiwów. Jedna kwestia pozostała niezmienna – książki te cieszą się wśród poznaniaków dużą popularnością. I pewnie dlatego powstają kolejne, bazujące na podobnej zasadzie.
Rok temu na półki księgarń trafiła nowa seria Wydawnictwa Świętego Wojciecha – „Poznaj Poznań”. Jest to cykl monograficznych minialbumów poświęconych szczególnym budynkom w mieście. Na stronie internetowej wydawca zapowiadał, że „nowy cykl (…) [będzie] poświęcony (…) ważnym i ciekawym obiektom miasta. Ich historia łączy się z dziejami ludzi, z wydarzeniami utrwalonymi na zdjęciach, zatrzymujących ulotne chwile przeszłości.” Założeniem cyklu jest pokazywanie danego obiektu na pocztówkach, które przez lata utrwaliły go w kolejnych odsłonach oraz opatrywanie ich komentarzem historycznym z podkreśleniem ważnych momentów w jego dziejach. De facto otrzymujemy książki – albumy, które przedstawiają budynek w kilkudziesięciu ujęciach na przestrzeni lat, albo nawet wieków, od ujęć ogólnych po te dotyczące detali. Ze względu na ograniczony zakres tematyczny albumy te, choć w pierwszym momencie wydają się być dosyć ubogie w treści, okazują się przedstawiać wszystko co najważniejsze w kontekście danego obiektu. Dodatkowym walorem serii jest zamieszczanie anglojęzycznych tłumaczeń wszystkich tekstów, zestawionych na końcu książki.
Udanym początkiem serii była książka Magdaleny Mrugalskiej-Banaszak poświęcona poznańskiemu ratuszowi. Autorka oprócz krótkiego rysu historycznego tej budowli ciekawie skomentowała ukazujące ją pocztówki, niejednokrotnie podając mniej znane fakty, czy zwracając uwagę na interesujące szczegóły. Większość informacji dotyczyła samej bryły ratusza w ujęciu zewnętrznym. I choć autorka bazowała na powszechnie znanych pocztówkach, to znaczącym atutem tej publikacji był fakt, że bardzo starannie ułożono w niej historię, tworząc rzetelne opracowanie na temat budynku ratuszowego, które z pewnością niejednemu poznaniakowi pomogło uporządkować jego wiedzę na temat tego jednego z najbardziej rozpoznawalnych obiektów w mieście.
Niestety, druga książka z cyklu nie należy już do tak udanych. „Zamek cesarski” autorstwa Janusza Pazdera to publikacja raczej słaba. Całość otwiera intrygujące słowo wstępne. Choć autor nie mówi niczego nowego, stwierdzając, że w historii miasta pojawiły się aż trzy osobne, wybudowane w różnych miejscach rezydencje władców w formie pałacowej lub zamkowej, ani nie zauważa czegoś dotychczas niezauważonego podsumowując, iż jedyny dobrze zachowany obiekt to zamek cesarski, wzniesiony jako symbol władzy zaborcy, to jednak nadał tym powszechnie znanym faktom fascynującą formę. Mnie w każdym razie ona urzekła. Pierwszy fragment samej książki także wypadł nieźle – tzn. od pomysłu na nową dzielnicę (rzadko prezentowane pocztówki zestawiające Bramę Berlińską z późniejszym zagospodarowaniem tego terenu) przez jej rozplanowanie (karty z widokami panoramicznymi czy wręcz „z lotu ptaka”), po wykonanie założenia (pocztówki ilustrujące poszczególne budynki). Niestety dalej jest już tylko gorzej.
Chociaż Autorowi udało się odnaleźć kilka bardzo ciekawych czy rzadziej prezentowanych ujęć, to niestety w warstwie faktograficznej trudno doszukać się tutaj unikalnych informacji czy choćby rzetelnego poukładania historii. Autor skupia się raczej na komentarzu do każdej pocztówki z osobna, niż na kreowaniu konkretnej wizji czy opowieści. Mam też nieodparte wrażenie, że komentarzy tych jest mniej niż w poprzedniej części publikacji. Naturalnie nie liczyłam ich, ale odnoszę wrażenie, że w publikacji Pazdera częściej zdarzają się sytuacje, w których czterolinijkowy komentarz ma być treścią dla dwóch kart pocztowych.
Z ciekawszych ujęć należy wspomnieć pocztówki, a w zasadzie projekty zamku, na którym widzimy odpowiednik dzisiejszej wizualizacji komputerowej obiektu – tyle tylko, że wykonany techniką akwareli (s.16 i 17). Inną rzadkością jest fotografia przedstawiająca rusztowanie, ustawione na kształt przyszłego zamku (s. 19). W dalszej części poświęconej czasom cesarskim pojawiają się pocztówki nawiązujące do ceremonii otwarcia, gdzie bryła zamku opatrzona jest portretami rodziny cesarskiej albo rzadszą prezentacją jej wjazdu do rezydencji automobilem. Pocztówki pokazujące wnętrza należą do tych najpopularniejszych. Do rzadkich reprintów z kolei z pewnością można zaliczyć pocztówki, które Autor określił jako karty artystyczne sprzed 1918 (s. 48 i 49). Pazder zwraca także uwagę na typ kartek, który w naszych czasach praktycznie już nie występuje, tzn. widokówek miejskich z życzeniami świątecznymi (np. s. 54 czy 56). Autor prezentuje także rzadziej przedrukowywane pocztówki, pokazujące potęgę militarną miasta-twierdzy, jakim był Poznań poprzez zestawienie zamku z pancernikiem (s.69) lub w formie Żelaznego Krzyża (s. 70). Zazwyczaj, kiedy zamek a nawet cała dzielnica cesarka jest przedstawiana z uwzględnieniem ludzi, są to albo przedstawiciele rodziny cesarskiej, albo anonimowi żołnierze, radośni mieszkańcy itd. Mniej rozpowszechnionymi dziś - choć w czasach gdy powstawały, należały do bardzo popularnych - wydają się być te prezentujące zamek z… Paulem von Hindenburgiem, najsławniejszym niemieckim poznaniakiem.
Wśród kartek okresu międzywojnia autor kładzie nacisk na częsty brak nowych ujęć i jeszcze częstszą, dziś zakrawającą na działalność antypatriotyczną, publikację niemieckich pocztówek, opatrzonych zaledwie dodatkowym polskim podpisem. Są to więc kartki z okresu polskiego, które nadal pokazują np. pruskich żołnierzy (s. 88). W tym czasie pojawiają się także pocztówki, które dziś nazwalibyśmy fotografiami artystycznymi, skupiające się na detalu (np. wschodni portal wieży, s. 98) lub na intrygującej kompozycji – jak w przypadku pocztówek Jana Bułhaka (s. 94) czy pocztówek – obrazów (np. prac Wiktora Gosienieckiego, s. 100 i 101) lub grafik (np. Jana Wronieckiego s. 104).
Kolejne okresy – ostatniej wojny oraz czas powojenny – zostały zaprezentowane nieproporcjonalnie krócej w stosunku do dwóch pierwszych. Pocztówki z lat 1939-45 skupiają się na ukazywaniu obiektu przez pryzmat potęgi III Rzeszy oraz jej „nowego człowieka”, podczas gdy kartki z czasów komunistycznych w dość niefrasobliwy sposób obnażają brak jakiejkolwiek koncepcji kompozycyjnej, także tej w dziedzinie fotografii. Kartki z okresu komunistycznego wypadają najsłabiej, nie tylko dlatego, że z pewnością wydano je w najgorszych warunkach technologicznych, ale także z powodu ogólnego nieładu prezentowanej przestrzeni.
Każdy okres w dziejach zamku poprzedzony jest jednostronicowym wstępem, ogólną charakterystyką tego, co się w danym czasie wydarzyło oraz jakie piętno odcisnęło to na Zamku. Kolejne informacje dostarczane są (albo powinny być) pod wpływem impulsu, który dają poszczególne pocztówki. Pazder skupia się raczej na podsumowaniu różnorodności ujęć i przedstawień zamku lub jego fragmentów niż jego historii. Autor po wielekroć podkreśla, z jakich kierunków portretowany był zamek (tzn. ze wszystkich oprócz od strony skrzyżowania, dzisiejszej ul. Fredry z ul. Kościuszki) oraz jaki był kanon pokazywania zamku np. „Bardzo często zamek pokazywany był (…) w otoczeniu zieleni pasa pofortecznego.” Dopiero w opisie lat powojennych można napotkać większą ilość informacji ogólnych, jak np. na temat przyczyn obniżenia wieży zamkowej czy przeniesienia do Zamku Prezydium Rady Narodowej m. Poznania, czy też pomysłu, który obecnie jest wcielany w życie w Warszawie – obniżenia prestiżu obiektu poprzez zamaskowanie go w przestrzeni 20-piętrowym budynkiem.
Z pewnością seria „Poznaj Poznań” jest cyklem interesującym, o znacznym potencjale. Jeśliby każda kolejna publikacja systematyzowała materiał w sposób, w jaki zrobiła to Magdalena Mrugalska-Banaszak to moglibyśmy się spodziewać dobrej kolekcji, bez małą podręcznikowej dla przyszłych pokoleń miłośników miasta i przewodników miejskich. Niestety, publikacja autorstwa Janusza Pazdera pokazuje, że ogólny zamysł cyklu chyba nie do końca został określony, a autor każdej z kolejnych części jest na tyle autonomiczny, że może decydować, czy woli skupić się na historii obiektu, czy na historii pocztówek z nim związanych. Jedna książka bardzo udana, druga raczej nie – pora na trzecią, która pokaże ogólna tendencję rozwojową serii.
|