|
Agnieszka Matusiak
Syria - w baśniowej krainie w przeddzień powstania
Sytuacja na Bliskim Wschodzie zmienia się dynamicznie. Fala przemian zapoczątkowana w Tunezji i Egipcie
dotarła do Syrii. Trwające od marca 2011 roku protesty ludności, które krwawo tłumione przez władzę przekształciły
się obecnie właściwie w wojnę domową, spowodowały, że lutowe wizyty obcokrajowców były prawdopodobnie
ostatnimi na długi jeszcze czas.
Zamieszczony poniżej tekst stanowi zapis dwutygodniowej wizyty w Syrii, która miała miejsce na przełomie
stycznia i lutego 2011 roku, podróży, będącej jedną z moich ciekawszych wypraw, jednocześnie, pomimo
jej mocno poznawczego charakteru, naznaczonej wydarzeniami rozgrywającymi się w pobliskich krajach.
Syria nieustannie zachwyca. Przede wszystkim niebywałym zróżnicowaniem dziedzictwa kulturowego. Kraj
ten to kolebka wielu cywilizacji, to tutaj znajdują się tak niebywałe miejsca jak Ebla, istniejąca trzy
tysiące lat przed Chrystusem, sporo młodsze Dura Europos, Ugarit, gdzie odnaleziono najstarsze tabliczki
z zapisem alfabetu, czy niezliczone ośrodki z zabytkami wczesnego chrześcijaństwa.
Damaszek odsłona pierwsza - szybka ucieczka
Wraz z moim współtowarzyszem rozpoczęliśmy podróż od stolicy, jednakże natychmiast po wydostaniu się
z lotniska, w strugach deszczu, udaliśmy się w kierunku Palmyry. Pierwsze wrażenia nie były najlepsze
- okazało się, że taksówki są kilkukrotnie droższe niż się spodziewaliśmy, a w środku nocy jest to niestety
jedyny możliwy transport. Kiedy dotarliśmy do dworca autobusowego kolejne zaskoczenie - od momentu naszego
pojawienia się na dworcu ktoś bacznie nas śledził. To nasze było pierwsze spotkanie z tajną policją.
Podróżując po Syrii każdorazowo przed wejściem do autobusu należy zameldować się na posterunku policji,
który znajduje się na każdym dworcu. Bez tej rejestracji kierowca nie zabierze obcokrajowca do autobusu.
Transport drogowy jest dosyć dobrze rozbudowany, nie stanowi problemu przemieszczanie się między miastami,
zwłaszcza miedzy dużymi ośrodkami. Do mniejszych miejscowości można dotrzeć minibusami, popularne są
także łączone taksówki.
Podczas naszego wyjazdu uwaga mieszkańców Syrii była skupiona prawie wyłącznie na wydarzeniach rozgrywających
się w Egipcie. Szczególną aktywnością wykazywała się równocześnie tajna policja, obserwująca zarówno
Syryjczyków jak i obcokrajowców.
|
Palmyra - kamienie mogą wzruszać i zachwycać
Tak naprawdę nasz autobus dojeżdżał na obrzeża Tadmuru, 60-cio tys. miasta, które rozbudowało w sąsiedztwie
starożytnych ruin. Grecka nazwa Palmyra jest przekładem oryginalnej, aramejskiej nazwy, Tadmor,
oznaczającej cud, natomiast pierwsze ślady informacji o mieście znaleziono na kamiennej tabliczce asyryjskiej
z XIX wieku przed Chrystusem. Współcześnie mamy Tadmur, na angielskojęzycznych mapach oznaczany jako
"Tadmor (Palmyra)".
Tadmur w okresie panowania rzymskiego został przemianowany na Palmyrę, okresowo funkcjonowała także
nazwa Fenikopolos, Metrokolonia (Matka Stanów), Hadrianopolis (za panowania cesarza Hadriana) [Hajjar
2003, ss.198-199].
|
Z naszego hotelu mogliśmy spacerem udać się do ruin położonych w odległości około 1,5 km od centrum miasta.
Ponieważ byliśmy jeszcze przed sezonem turystycznym, który normalnie zaczyna się około połowy marca,
mogliśmy spokojnie zwiedzać ruiny, bez tłumu turystów - spotkaliśmy jedynie kilku indywidualnych podróżnych
i jeden autokar wycieczkowy z Polski.
Te czytelne i od pierwszego spojrzenia zachwycające ruiny, rozciągają się niczym niezwykła księga dziejów,
na niebagatelnej powierzchni około 60 ha. Niektórzy twierdzą, że kamienie nie mogą wzruszać, jednak kiedy
patrzy się na pozostałości starożytnej Palmyry nie sposób uniknąć zachwytu i poruszenia tym, co zostało
stworzone wieki temu.
Pierwsze ślady osadnictwa w tym miejscu sięgają czasów neolitu. W dokumentach znalezionych w Mari z około
2000 lat przed Chrystusem, Palmyra pojawia się jako oaza dla karawan wędrujących przez pustynię. Jej
znaczenie rosło ze względu na dogodne położenie na szlaku handlowym łączącym Persję, Indie, Chiny z Cesarstwem
Rzymskim. Za czasów panowania rzymskiego szczyt rozkwitu miasta przypada na drugą połowę I w. n.e. oraz
w okresie panowania cesarza Hadriana, który rozbudował Palmyrę.
Ogromne wrażenie na zwiedzających robi zrekonstruowany monumentalny łuk, od którego prowadzi główna ulica
miasta - decumanus otoczona kolumnadą. Na skrzyżowaniu z cardo mijamy wspaniały tetrapylon
(4 kolumny). Spacerując tą aleją z II i III w. n.e. podziwiamy po obydwóch stronach: świątynię boga Nebo,
budynek zrekonstruowanego teatru, agorę, pozostałości sklepów i budynków urzędniczych, wreszcie docieramy
do obozu wojskowego Dioklecjana oraz pałacu Zenobii.
W oddali w północno-zachodniej części miasta rysują się na horyzoncie ogromne wieże grobowe rozrzucone
w obszernej dolinie. Ta olbrzymia nekropolia, którą obok wysokich, zbudowanych z piaskowca grobów wieżowych
o kwadratowej podstawie, tworzą także podziemne katakumby, jest miejscem ostatniego spoczynku przedstawicieli
najbogatszych rodzin.
Oprócz wspomnianych już miejsc ogromne wrażenie robi gigantyczny gmach Domu Baala, najważniejszej pogańskiej
świątyni Palmyry. W mieście nie brak również śladów chrześcijaństwa. Możemy odnaleźć bazylikę bizantyjską
z VI w., odkopaną przez polską misję, odkryto także cztery inne kościoły w dzielnicy północnej.
Spacerując po ruinach Palmyry można poczuć się naprawdę dumnym osiągnięć naszych archeologów, doskonale
tutaj znanych. Polska misja prowadzi wykopaliska na tym stanowisku od 1959 roku. Początkowo pracami kierował
prof. Kazimierz Michałowski, obecnie szefem wykopalisk jest prof. Michał Gawlikowski.Prace są
prowadzone w Obozie Dioklecjana przy świątyni bogini Allat oraz w tzw. dzielnicy chrześcijańskiej. Polska
misja prowadzi między innymi badania nad miejską infrastrukturą, urbanistyką i zabudowaniami mieszkalnymi.
Efektem prowadzonych prac było sensacyjne odkrycie w 2003 roku budowli na zapleczach sklepów przy Wielkiej
Kolumnadzie (przy centralnej ulicy), w której holu, będącym początkowo salą bankietową odkopano doskonale
zachowaną mozaikę z III w. n.e. o wymiarach11,4 m x 5,6 m.
Badania prowadzone są także w innych miejscach w Syrii, misja polsko-syryjska kierowana z naszej strony
przez prof. Piotra Bielińskiegoprowadzi od 1996 roku studia i wykopaliska w północno- wschodniej
Syrii, na stanowisku Tell Abrid, leżącym na ternie Al.-Dżaziry - równinnego stepu w północnej Mezopotamii.
|
Dura Europos - po co chcecie się tam wybrać?
To pytanie było dla nas zaskakujące, nie wyobrażaliśmy sobie, że nie dotrzemy nad Eufrat, rzekę, nad
którą powstawały najstarsze cywilizacje. Żeby dojechać do ruin miasta najlepiej udać się do Dajr az -
Zaur, a stamtąd jadąc minibusem do Abu Kamal, miasta położonego tuż przy granicy z Irakiem, wysiąść na
pustyni mniej więcej w połowie drogi (kierowca zatrzyma się w odpowiednim miejscu).
W Syrii nie było problemu z podróżowaniem autostopem, trzeba jednak wziąć pod uwagę, że ktoś, kto
nas podwozi może czasem oczekiwać zapłaty. Nasze doświadczenia były bardzo różne, niektórzy kierowcy
od razu mówili, że oczekują zapłaty, inni reagowali wręcz oburzeniem, że pytamy o pieniądze.
|
Dura Europos zaskakuje najbardziej kiedy jesteśmy już w obrębie murów dawnego miasta, w okolicach fortu
obronnego i cytadeli, gdy niespodziewanie pustynny płaskowyż kończy się, a kilkadziesiąt metrów niżej
rozciąga się przepiękna zielona dolina. Zrozumiałe staje się strategiczne znaczenie tego miejsca - na
skraju Pustyni Syryjskiej, nad największą rzeką regionu. Zresztą sama nazwa miasta wskazuje na jego obronne
znaczenie, dura to aramejska forma asyryjskiego słowa oznaczającego fortecę. Zbudował je Seleukos
Nikator, który założył około III w.p.n.e. kolonię wojskową i nadał jej nazwę Europos, na pamiątkę miejsca
swojego urodzenia. Około 195 roku przed Chrystusem połączono obydwie nazwy [Hajjar 2003, s.111].
Jedną z największych atrakcji są odkryte na terenie Dura Europos freski, których większość przeniesiono
do Muzeum Narodowego w Damaszku, kiedy więc spacerujemy wśród ruin, możemy podziwiać jedynie nadspodziewanie
dobrze zachowane fragmenty murów obronnych i ruiny zabudowań.
Niewątpliwie ciekawym miejscem jest budynek mieszkalny przekształcony na dom modlitwy, który dał początek
kościołowi jednonawowemu. Ten jeden z najstarszych zabytków chrześcijaństwa na świecie, datowany jest
na rok około 200 (znaleziono inskrypcje z 232 roku potwierdzające istnienie wspólnoty wiernych). Wszystkie
freski z tej świątyni przechowuje Uniwersytet Yale, którego pracownicy prowadzili wykopaliska w tym miejscu.
Z tego samego okresu pochodzi inny wielki skarb Dura Europos - synagoga datowana na 246 rok. Została
ona odtworzona w Muzeum Narodowym w Damaszku, a freski z niej pochodzące, o niebagatelnej powierzchni
100 m ², stanowią barwny zapis wydarzeń opisanych w Starym Testamencie.
Na nas ogromne wrażenie zrobiło położenie i niebywale ujmująca okolica miasta: urwiste zbocza, Eufrat
wcinający się w północno - wschodnie i zachodnie fragmenty płaskowyżu pokryte skąpą roślinnością, a wszystko
to kontrastujące z zieloną doliną rozciągającą się po drugiej stronie rzeki.
W pobliżu Dura Europos znajduje się jeszcze jedno ważne miejsce: miasto-państwo Mari, rozwijające się
- bagatela - 3000 lat przed Chrystusem. Jednym z największych skarbów odkrytych w Mari była biblioteka
składająca się z 25 000 glinianych tabliczek zapisanych pismem klinowym w języku akadyjskim. Większość
tablic odkryto i odczytano w 1937 roku.
Z wizytą w Sergiopolis
Podczas spaceru po Tadmurze spotkaliśmy interesującego człowieka, który jak się wkrótce okazało będzie
nam towarzyszył przez kolejne dni podróży. Jürgen - niemiecki podróżnik przemierzający świat z nieodłącznym
krasnalem, wybrał na swojej trasie cele zbieżne z naszymi. I tak, po krótkim spotkaniu w Tadmurze, zetknęliśmy
się po raz kolejny w Dajr az - Zaur, a wreszcie wspólnie pojechaliśmy do Sergiopolis. (Zainteresowanych
przygodami krasnala i jego ekscentrycznego towarzysza Jürgena odsyłam do stron: www.zipfel-auf-und-weg.de,
www.zwergenfreiheit.de/html/zipfel_auf_und_weg.html).
Główna budowla kompleksu Sergiopolis to katedra św. Sergiusza i Bakchusa. Święty Sergiusz to jeden z
bardziej popularnych świętych chrześcijańskiego Wschodu. Za czasów najbardziej krwawych prześladowań
chrześcijan, podczas panowania współrządzących cesarzy Dioklecjana i Maksymiana, poniósł wraz ze swoim
towarzyszem Bakchusem męczeńską śmierć. W katedrze przechowywano grobowiec, przez co Sergiopolis urosło
do rangi ogromnego centrum pielgrzymkowego. Ośrodek przeżywał swój największy rozkwit w połowie VI w.,
za panowania cesarza Justyniana. W obrębie miasta wybudowano jeszcze kilka świątyń, znajdowało się tutaj
martyrium, łaźnie, a także doskonale do dziś zachowane cysterny, Sergiopolis zostało bowiem wybudowane
na ternie zupełnie pobawionym wody.
Za murami Aleppo
Aleppo powitało nas deszczem i chłodem. Miasto robi jednak pozytywne wrażenie "od pierwszego spojrzenia".
Wraz Jürgenem zakwaterowaliśmy się w hotelu, w którym, jak się okazało, mieszkała już para Polaków -
Paulina i Piotr.
Tego samego dnia umówiliśmy na podróż po terenach położonych na północ od Aleppo. Do wspólnej taksówki-busa
dołączyła także mieszkająca w tym samym hotelu Słowenka. Naszą trasę rozpoczynała wizytą w bardzo dobrze
zachowanych ruinach bazyliki Mshabbak. Dalej pojechaliśmy w kierunku Qatury, gdzie obejrzeliśmy między
innymi grobowce rzymskich żołnierzy z zachowanymi inskrypcjami i płaskorzeźbami oraz ruiny kościoła,
domów mieszkalnych. Wczesnym popołudniem dotarliśmy do Kalat Siman, czyli wspaniałej świątyni wybudowanej
w miejscu gdzie stał (do dziś został tylko fragment) słup św. Szymona zwanego Słupnikiem, na którym spędził
ostatnie 44 lata swojego życia. Po śmierci Szymona w 459 roku władze Antiochii zabrały jego ciało, a
sam słup został częściowo rozebrany przez licznych przybywających w to miejsce pątników. Kilkanaście
lat później cesarz Zenon kazał wybudować tu kościół, który został ukończony w 490 roku.
Na koniec dnia dojechaliśmy do miejsca zwanego Ain Dara, czyli ruin świątyni neohetyckiej z przełomu
X i IX wieku przed Chrystusem. Miejsce poświęcone było prawdopodobnie Isztar, semickiej bogini płodności,
miłości, wojny i seksualności, a sama świątynia powstała w tym samym okresie, co żydowska świątynia króla
Salomona.
Kolejny dzień naszej podróży poświęciliśmy na zwiedzanie uroczego Aleppo, w którym na szczególną uwagę
zasługuje cytadela oraz meczet Umajjadów, ze znajdującą się w nim relikwią-głową Zachariasza. Szczególnie
miłym akcentem był spacer po dzielnicy chrześcijańskiej. Warto zagubić się w wąskich uliczkach, przyjrzeć
się uroczym zaułkom, odpocząć zaglądając do licznych świątyń.
Okolice Aleppo słyną z ogromnej ilości ruin pochodzących z okresu rzymskiego, dlatego też następny dzień
upłynął nam pod znakiem kolejnej wycieczki ze znanymi nam już towarzyszami z Polski, Niemiec oraz Słowenii.
Do naszej grupy dołączył jeszcze Francuz - Quentin.
Zwiedziliśmy kolejne "umarłe miasta": Ruweihę, Al-BaręiSerjillę - doskonale
zachowane ośrodki rzymskie. Deser i prawdziwą ucztę dla oczu stanowiła na koniec dnia Apamea z fantastyczną
Wielką Kolumnadą. To starożytne miasto zostało założone przez Seleukosa Nikatora na przełomie IV i III
wieku p.n.e. i nazwane imieniem jego perskiej żony.
Jak podaje Francuski Instytut Archeologii na Bliskim Wschodzie na terenach położonych na północ i
południe od Aleppo znajduje się około 700 miejsc z okresu między I a VII w. n. e. Między IV a VI wiekiem
wzniesiono w tych okolicach ponad 2000 chrześcijańskich świątyń. Można je zwiedzać bez żadnych biletów
wstępu (wyjątkiem są Serjilla i Apamea). Wiele z tych miejsc zamieszkanych
jest przez ludzi, którzy wielowiekowe ruiny adaptowali na domostwa. Niebywałym jest fakt, że zabytkowe
ruiny, które w standardach europejskich stanowiłyby nie lada atrakcję turystyczną otoczoną murami, dostępną
za biletami wstępu i pilnowaną przez strażników, w warunkach syryjskich są miejscem zamieszkania dla
ludzi i zwierząt.
|
Hama - w cieniu tragicznej historii
Nasza całodniowa wycieczka zakończyła się w Hamie. Przyjechaliśmy w to miejsce, by zobaczyćmiędzy
innymi norie (ogromne koła wodne, które są wizytówką miasta), ale również odwiedzić położony nieopodal
Kasr Ibn Wardan - kompleks ze wspaniałą bazyliką z VI wieku i zobaczyć tak zwane "domy - ule". W Hamie
odwiedziliśmy też hammam, czyli łaźnię, miejsce służące tak naprawdę spotkaniom towarzyskim połączonym
z kąpielami i masażem. W hammamie do godziny 18.00 ucztę, pogawędki, kąpiele i masaże serwowały
sobie kobiety, po tej godzinie był on jedynie dostępny dla mężczyzn. Nasza damska wizyta zakończyła się
ogromną awanturą wywołana przez nas, a kontynuowaną przez syryjskie kobiety, które również korzystały
z hammamu, jak się bowiem okazało, zapłaciłyśmy (po dłuższym targowaniu) znacznie więcej niż miejscowe
stałe bywalczynie. Część męska, oburzona tym faktem, postanowiła zbojkotować wizytę i żaden z naszych
towarzyszy nie zawitał tego wieczoru do łaźni.
Hama, urocze miasto w środkowej Syrii niestety pamięta krwawe wydarzenia sprzed blisko trzydziestu lat.
W 1982 r. sunnici wywołali bunt, którego celem było obalenie dyktatury rządu ojca obecnego prezydenta
Hafiza al-Assada.
Z wizytą w Zamku Rycerzy
Będąc w Syrii, chyba nie da się ominąć tego miejsca, mowa oczywiście o Krak des Chevaliers (Qal’at
al-Hisn), czyli o uznawanym za najlepiej zachowany na Bliskim Wschodzie zamku z okresu wypraw krzyżowych.
Krak des Chevaliers został wzniesiony przez rycerzy zakonu św. Jana, zwanych szpitalnikami, którzy gruntownie
przebudowali znajdujący się w tym miejscu starszy zamek kurdyjski.
Miejsce to cieszy się niebywałą popularnością wśród turystów, ale warto wybierać się tam przed południem,
gdyż poza sezonem problemem może być z wydostanie się transportem publicznym spod zamku po godzinie 17.
(minibusy do Hims).
Tartus - gdzie zniknęły hedżaby?
"Coś tutaj nie gra…", to była pierwsza myśl, jaka pojawiła się, kiedy wjechaliśmy do Tartusu.
"Kobiety nie noszą hedżabu". Faktycznie, ze względu na to, że w miasto jest zamieszkiwane w znaczącej
części przez chrześcijan, wyróżnia się na tle innych syryjskich ośrodków. Tartus powitał nas powiewem
śródziemnomorskiej bryzy i piękną słoneczną pogodą, zatem chcieliśmy zostać w nim jak najdłużej. Koniec
naszej podróży zbliżał się nieuchronnie, zatem nie postało nam nic innego jak pospacerować po mieście,
udać się do największej atrakcji miasta - katedry wzniesionej w XII wieku, która według tradycji została
wybudowana w miejscu, na którym św. Piotr, udający się z Jerozolimy do Antiochii, wzniósł ołtarz i umieścił
w nim ikonę Maryi, namalowaną przez Św. Łukasza Ewangelistę. Ostatecznie wnętrza świątyni, zamienionej
dziś w muzeum, nie udało nam się zobaczyć, ze względu na to, że wybraliśmy się na pobliską wyspę Arwad,
należącą administracyjnie do miasta oraz do Kalat al - Markab, położonego w pobliżu miejscowości Banijas.
Na koniec naszej wizyty nad Morzem Śródziemnym miało miejsce jeszcze jedno spotkanie z tajną policją,
w postaci rzezimieszka z okiem nabiegłym krwią, któremu nie spodobał się fakt robienia zdjęć ogromnej
ilości minibusów na dworcu. Na całe szczęście, sytuację dosyć szybko, choć z niemałym wysiłkiem, udało
się wyjaśnić.
Malula - niebywała osobliwość
Przed wizytą w Damaszku, chcieliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce: Malulę. Jak się okazało, słusznie
uważaną za jedną z najpiękniejszych miejscowości w Syrii. Jednakże urok tej miejscowości tkwi nie tylko
w jej usytuowaniu w przepięknym górskim otoczeniu. Piękno tego miejsca ma swoje źródło także w tym, że
zamieszkuje go ludność, która na co dzień jako ostatnia z grup na świecie, posługuje się językiem aramejskim,
czyli językiem w którym mówił Jezus Chrystus oraz apostołowie.
Malula położona na wysokości około 1700 m.n.p.m. jest wprost bajkowo rozmieszczona na stokach Góry Miodowej.
Miasto związane jest z kultem św. Tekli, ale ciekawostką jest także pochodzący z IV wieku klasztor i
kościół pod wezwaniem św. Sergiusza. Marmurowe ołtarze znajdujące się w tym kościele należą do najstarszych
na świecie. Jeden z nich, prostokątny, poświęcony Najświętszej Dziewicy, był początkowo używany przez
pogan, o czym świadczy krawędź zapobiegająca ściekaniu krwi ofiar, która była odprowadzana przez otwór
do specjalnego pojemnika. O wielowiekowej historii świadczą także drzwi kościoła, szacowane przez naukowców
na około 2000 lat.
W kościele tym znajdziemy także polskie ślady. W zbiorach znajdują się ikony Chrystusa i Matki Bożej
datowane na XVII wiek, a ofiarowane przez gen. Władysława Andersa. Bardzo miłym akcentem możliwość wysłuchania
w języku polskim krótkich informacji na temat kościoła i klasztoru. W znajdującym się obok kościoła sklepiku
można nie tylko nabyć płyty, kasety prezentujące Malulę, nagrania mszy świętej w języku aramejskim, wysłuchać
modlitwy "Ojcze nasz", czy zakupić dewocjonalia, ale także spróbować tamtejszego doskonałego wina.
Święta Tekla prawdopodobnie pochodziła z Ikonium. Istnieją dwie wersje przedstawiającej jej drogę
do świętości. Jedna z nich mówi, że jako młoda dziewczyna złożyła ślub czystości, a prześladowana i zmuszana
przez rodziców do małżeństwa uciekła z domu. Kiedy dobiegła do Maluli, pionowa ściana skalna zagrodziła
jej drogę. Jej gorące prośby i modlitwy spowodowały, iż strome skały rozstąpiły się, umożliwiając dalszą
ucieczkę. Faktycznie przepiękny wąwóz otwiera się niespodziewanie, a dziś spacerują nim turyści i pielgrzymi.
U jego wylotu znajduje się klasztor św. Tekli, a w położonej powyżej niego skalnej grocie, jest cudowne
źródełko i kapliczka z relikwiami świętej.
Druga wersja wspomina o tym, że święta towarzyszyła św. Pawłowi, a po jego śmierci udała się do Antiochii,
gdzie została skazana na śmierć i rzucona lwom na pożarcie. Te jednak nie wyrządziły jej żadnej krzywdy.
Stąd też w ikonografii przedstawiana jest najczęściej w otoczeniu lwów.
Z miastem związana jest również postać św. Sergiusza. Jednakże wywodząca się z Maluli historia świętego,
różni się od bizantyjskiej opowieści o jego życiu. Przedstawia go jako pustelnika żyjącego w miejscu,
w którym znajduje się obecnie klasztor.
|
Damaszek - smak i zapach czterech tysięcy lat historii
Stolica Syrii to miasto, po którym należy spacerować, snuć się wąskimi uliczkami, wdychać zapachy pochodzące
z restauracji i ze sprzedawanych przez ulicznych handlarzy smakołyków, z ziół i przypraw wystawionych
na bazarze, zagrać w trik-traka w jednej z licznych herbaciarni, zapalić fajkę wodną. Wszystko po to,
by poczuć genius loci miasta nieprzerwanie funkcjonującego od czterech tysięcy lat. To tymi samymi
uliczkami przechodził święty Paweł, Ananiasz…To także tutaj, w obrębie starego miasta, znajduje
się Wielki Meczet, zwany także Meczetem Umajjadów. Miejsce uświęcone od wielu wieków- czczono w nim pogańskiego
boga Hadada, później Rzymianie wznieśli tu świątynię Jowisza, którą cesarz Teodozjusz w IV wieku zmienił
w bazylikę św. Jana Chrzciciela, zaś w VIII muzułmanie przekształcili to miejsce na meczet. Ściągają
tu pielgrzymi świata islamskiego i chrześcijańskiego, bowiem to w tym miejscu, według tradycji, spoczywa
w złotej szkatule głowa Jana Chrzciciela (w Meczecie Umajjadów w Aleppo znajduje się głowa jego ojca
Zachariasza).
Do meczetu droga prowadzi bezpośrednio przez gwarny suk Al-Hamidije. W tym miejscu można spędzić wiele
godzin, rozmawiając ze sprzedawcami, dobijając targu, czy też po prostu oglądając. A można tu zakupić
dosłownie wszystko od pieprzu, przez młynek służący do jego zmielenia, aż po garnek służący do ugotowania
z nim potrawy.
Przez całe stare miasto biegnie sławna ulica Prosta (Via Recta). To ta ulica wspominana jest w
Nowym Testamencie, i przy tej ulicy w domu Judy zamieszkał święty Paweł, gdy przyprowadzono go oślepionego
do Damaszku. Do dziś nie określono, gdzie znajdował się dokładnie ów dom, natomiast w pobliżu, w dzielnicy
chrześcijańskiej znajduje się dom Ananiasza, miejsce również związane ze świętym Pawłem. To dzięki Ananiaszowi
Szaweł odzyskał wzrok i został ochrzczony. Wędrując w bok od ulicy Prostej znajdziemy kolejny punkt powiązany
z historią życia świętego - fragment murów miejskich, przez które został spuszczony w koszu, po to by
mógł uciec z miasta przed aresztowaniem. Dziś znajduje się tam niewielka świątynia, do której najłatwiej
trafić idąc wzdłuż murów miejskich.
Bosra - niezwykłe miasto
Położona jest około 140 km na południe od Damaszku, stanowiła niegdyś północny ośrodek państwa Nabatejczyków,
dziś zachwyca zaklętymi w czarnych bazaltowych kamieniach wspomnieniami po niegdyś tętniącym życiu, rozgrywającym
się pomiędzy wspaniałym teatrem, świątyniami, a prywatnymi domami, łaźniami, czy innymi budynkami użyteczności
publicznej.
Bosra zaskakuje również tym, że zupełnie różni się od Palmyry, nie tylko rodzajem budulca, ale przede
wszystkim tym, że jest określana jako miasto tętniące życiem. Domy wkomponowane są pomiędzy starożytne
ruiny, a niektóre pozostałości wykorzystywane są nie tylko jako domostwa, ale także do celów gospodarczych,
jako chlewiki, czy domki gospodarcze.
W mieście pozostało niewiele śladów z okresu nabatejskiego: Brama Nabatejska, główny łuk świątyni, natomiast
większość ruin pochodzi z okresu rzymskiego. Znajdziemy tu także znaczące ślady czasów islamskich. Niewątpliwie
jednak większość turystów przyjeżdża do tego miejsca by zobaczyć monumentalny teatr rzymski z II w. n.
e., mogący pomieścić 15 tysięcy osób. Nie sposób nie zauważyć, że różni się on tradycyjnych rzymskich
teatrów, bowiem za czasów Umajjadów i Abbasydów został otoczony umocnieniami, a później za Fatymidów
w XI w. zamieniony w twierdzę. Na uwagę zasługują także obiekty stanowiące znaki bytności chrześcijan,
zwłaszcza tzw. kościół okrągły, wybudowany na miejscu dawnej świątyni pogańskiej, a także Klasztor Zakonnika
(Bahira), intrygującego astronoma, wróżbity, nestorianina, który spotkał młodego proroka Mahometa i przepowiedział
jego przyszłość.
Dojazd do Bosry z Damaszku jest dosyć łatwy, kursują tam bardzo wygodne autobusy, problem w tym, że kursy
kończą się po godzinie 17. (zimą) i wtedy trzeba korzystać z transportu łączonego: do Dary i stamtąd
do Damaszku.
Spacerując po ulicach syryjskich miast i wiosek bardzo często można zauważyć namalowany na ścianie
domu lub też w okolicach drzwi Czarny Kamień z Mekki. Oznacza to, że osoba mieszająca w tym domu odbyła
Hadż, czyli pielgrzymkę do Mekki, która stanowi jeden z pięciu filarów islamu.
|
To był nasz przedostatni dzień w Syrii, pozostał tylko jeden dzień w stolicy… i nadzieja na powrót.
Syria jest krajem stosunkowo tanim, przykładowe ceny transportu oraz biletów wstępu do największych
atrakcji:
- bilet wstępu do Dura Europos -100 SYP
- bilet wstępu do cytadeli w Aleppo - 150 SYP
- bilet wstępu do Sergiopolis - 75 SYP
- bilet wstępu do meczetu Umajjadów w Damaszku - 100 SYP
- nocleg w średniej klasy hotelu 250-350 SYP/ osoba
Kurs funta syryjskiego (SYP) w styczniu i lutym 2011:
1$ około 45 SYP
1€ około 58 SYP
|
Do momentu, kiedy w oparciu o zapiski z podróży, pisałam powyższy tekst (październik 2011), zginęło w
Syrii ponad 3000 osób. Prawie codziennie dochodzi do protestów, ludzie domagają się wprowadzenia reform
politycznych i gospodarczych oraz zaprzestania bratobójczej walki. W 1971 roku władzę objął ojciec Baszara,
Hafiz al-Assad, wódz partii Baas (do dziś jedynej legalnej w kraju) i wprowadził stan wyjątkowy zniesiony
dopiero w tym roku po wybuchu zamieszek. Kiedy w 1982 roku w Hamie zbuntowali się przeciwko niemu sunniccy
islamiści, kazał miasto otoczyć wojskiem i zbombardować. Zginęło wówczas, według różnych źródeł, od 30-40
tysięcy cywilów. Rządzący od 2000 roku Baszar, syn Hafiza, próbuje rozwiązać problemy w podobny sposób
jak jego ojciec - siłą. Informacje o dramacie rozgrywającym się od kilku miesięcy, nakładają się na wspomnienia
pięknego kraju, zamieszkiwanego przez sklepikarzy, kierowców, nauczycieli, których spotykaliśmy w naszej
podróży, z reminiscencją kraju, do którego chciałabym się wrócić, ludzi, z którymi znów chciałabym się
spotkać, ze smakami i zapachami, które kolejny raz chciałabym poczuć…
Bibliografia:
Hajjar B.A., 2003, Aram znaczy Syria, Wydawnictwo Księży Pallotynów, Warszawa.
Wszystkie nazwy syryjskie zostały użyte w tekście zgodnie z wytycznymi Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych
Poza Granicami Polski przy Głównym Geodecie Kraju.
|