Atrakcje regionu
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Krajobrazy
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Ludzie
|
|
|
|
|
|
Echa wojny
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Wodny świat
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
ZYGZAKIEM PRZEZ SOUTH - WEST PACFIC, czyli POZDROWIENIA Z MÓRZ POŁUDNIOWYCH
Michał Jarnecki
Kierunek i logistyka
wyprawy
Hasło
Południowo-Zachodni Pacyfik wśród globtroterów i miłośników przygody zazwyczaj
wywołuje swego rodzaju podniecenie. Dla mnie inspiracją były dawne wyprawy w te
strony publicysty i podróżnika Janusza Wolniewicza, a potem znanego globtrotera
Wojciecha Dąbrowskiego. Z jednej strony - dzięki niezwykłym wyspom i lagunom,
to podróż marzeń, ale z drugiej… nie da się ukryć - to bardzo daleko i raczej
nie jest to tani kierunek. Odległości i ceny biletów są porównywalne z tymi, za
przelot dookoła świata. Można oczywiście spróbować znaleźć coś bardziej
konkurencyjnego cenowo, ale nie spodziewajmy się cudów. W przypadku Mikronezji,
Marianów i Palau takim oszczędnościowym rozwiązaniem są linie Air pass
Continental. U tego przewoźnika zapłaciłem mniej więcej 2600 zł za 10
przelotów. Do Manili doleciałem via Hong Kong korzystając z usług europejskiego
przewoźnika, za „jedyne” 4600 zł za bilet w obie strony w szczycie sezonu
(lipiec-sierpień!); stamtąd dalej Continentalem, który ma sieć gwiaździstych
połączeń z wyspami tej części globu i w przypadku wielu z nich, jest jedynym
operatorem. Pierwsze lądowanie było na amerykańskiej wyspie Guam, na której
Continental posiada jedną ze swoich baz logistycznych.
Guam
Samolot z Manili
lądował na Guam w samym środku nocy, ale chyba coś nie do końca wyszło pilotowi
lub pas był za krótki, ponieważ przeciążenie wcisnęło nas w fotele. Nawiasem
mówiąc, niektóre z lotnisk w tym rejonie świata – zwłaszcza na Pohnpei (Ponape)
czy Yap – są naprawdę krótkie (ok. 2 km) i wymagają od pilotów nie lada
umiejętności.
Guam, amerykańska
placówka na Południowo-Zachodnim Pacyfiku, choć niewielka i częściowo
zamieniona na bazę wojskową (czyli wielkie STOP), może być ciekawym, choć tylko
krótkim przerywnikiem w podróży. Na północnym krańcu znajduje się pełna uroku
plaża Ratidlan Point, gdzie w ciągu tygodnia więcej jest motyli niż ludzi.
Środek wyspy stanowi zespól kilku miast, jak „stolica” Garapan czy nadmorski
kurort z wieloma strzelistymi hotelami – Tumon, gdzie najczęściej goszczą
Japończycy. W stolicy na szczególną uwagę zasługują tzw. latte, czyli kolumny z
rafy koralowej wyrzeźbione na kształt grzybów przez artystów z ludu chamorro,
który zamieszkiwał te tereny przed przybyciem Europejczyków. W centralnej
części miasta wzniesiono katedrę, obok której stoi pomnik Juana Pablo Dios
(czyli Jana Pawła II) goszczącego tutaj w lutym 1979 r. Warto dodać, że
większość mieszkańców tego regionu świata to katolicy, co interpretowane jest
jako wynik długiego panowania Hiszpanii. Z tego okresu pochodzą zachowane do
dziś resztki fortów hiszpańskich, a z późniejszych - tunele wydrążone przez
Japończyków, którzy okupowali wyspę między grudniem 1941 a latem 1944 roku.
Jednak najbardziej
fascynujące jest południe wyspy - bardziej dzikie, naturalne, mniej zabudowane,
trochę rustykalne i nie amerykańskie. Przypomina mniejsze wyspy Pacyfiku.
Postrzępione wybrzeża i liczne klify zapewniają niezapomniane widoki. Do jednej
z zatok przybił w 1521 r. sam Ferdynand Magellan podczas swej wyprawy dookoła
świata. Wśród resztek dżungli i miedzy wzgórzami znajdują się urocze wodospady
Tarzan Fall, do których, aby dotrzeć, trzeba się nieco natrudzić. Łatwiej
dostępne są kaskady Talafolo, obok których do 1972 r. ukrywał się ostatni
żołnierz II wojny światowej, sierżant Soichi Yokai.
Wierność przysiędze, czyli
Soichi Yokai. Japoński sierżant, Soichi Yokai, przez 27 lat miał swą kryjówkę
w jednej z pieczar w pobliżu osad ludzkich ex-wroga, czyli Stanów
Zjednoczonych. Dopiero misja japońskich dziennikarzy, poinformowanych przez
lokalną społeczność doprowadziła do poddania się tego symbolu żołnierskiej
lojalności. Twierdził, że nie było nikogo, kto by mu rozkazał złożyć broń (wówczas
już zardzewiały stary karabin i szablę). Oficerowie z jego oddziału dawno już
zginęli lub popełnili samobójstwo. Yokai został przekonany listem z podpisem
cesarza…
|
Na Wyspach
Złodziejskich
Obecne Mariany
Ferdynand Magellan, którego tubylcy mieli obrabować podczas jego wyprawy
dookoła świata, nazwał te wyspy złodziejskimi. Dzisiaj raczej mieszkańcy
Marianów nie mają specjalnie złej sławy, choć na największej z wysp, Saipanie,
przestrzegano nas przed włamaniem do wypożyczonego samochodu. Na szczęście
skończyło się tylko na tej przestrodze.
Mariany Północne to
dziwne państewko o osobliwym statusie politycznym - stowarzyszony z USA, coś w stylu Puerto Rico. Na tych wyspach także zamieszkiwał lud
chomorro, wymieszany
później głównie z hiszpańskimi, lub też w mniejszym stopniu niemieckimi czy
japońskimi kolonizatorami bądź amerykańskimi administratorami. Po Chomorro na
wyspie Tinian zachowały się najbardziej imponujące latte, czyli znane nam już z
Guam, kolumny przypominające grzyby. Jednak na losach, a co za tym idzie -
wyglądzie archipelagu odcisnęła się przede wszystkim najnowsza historia. Latem
1944 r. rozegrała się tutaj jedna z najważniejszych na Pacyfiku bitew drugiej
wojny światowej. Główną sceną stała się wyspa Saipan, gdzie przez blisko dwa
miesiące bronili się Japończycy, którzy w obliczu nieuchronnej klęski
popełniali masowe samobójstwa, nie tylko poprzez sławetne sepuku, ale również –
w przypadku cywilów – poprzez skoki z klifów do morza w północnej części wyspy.
Na mniejszej, prawie zupełnie płaskiej wyspie Tinian, Amerykanie wybudowali
wielki lotnisko, z którego od jesieni 1944 r. startowały bombowce B 29 atakując
wielkie japońskie miasta. Z tego lotniska rozpoczęły też swój lot 6 i 9
sierpnia 1945 r. samoloty kierujące się na Hiroshimę i Nagasaki. Pierwszy
pilotował płk Paul Tibbets, a drugi mjr Charles Swiney. Skutek wszyscy znamy.
Dawne lotnisko częściowo jest już zarośnięte, ale miejsca startu tych maszyn w
sierpniowe noce ostatniego roku wojny są zaznaczone.
Winian i Saipan posiadają jeszcze
wiele innych reliktów wojny. Znajdziemy tam m.in. ukryte w pieczarach japońskie
działa przeciwpancerne, a wokół plaż szczątki czołgów lub amfibii obu
walczących stron.
Na szczęście na
wyspie znajdziemy nie tylko pamiątki z czasów wojny. Na Saipanie odwiedziliśmy
bajecznie kolorowy ogród botaniczny, pełen egzotycznych kwiatów i owoców.
Piękne są też skaliste wybrzeża, choć między klifami niewiele jest odcinków
klasycznych plaży. Jeżeli już to polecamy Taga Beach, znajdujące się w
południowej części Tinian, w pobliżu której wybudowano kasyno. Tam też
napotkamy jeden z dziwów natury – tzw. blow hole, czyli wydmuchująca dziura, z
której na kilkanaście metrów tryska wypychana ciśnieniem woda oceanu. Mariany
otaczają również rafy koralowe, choć w tym rejonie Pacyfiku, nie jest to nic
niezwykłego. Tinian zapewnia też spokój i posiada wiejską senną atmosferę, zaś
Saipan może podobać się miłośnikom miejskiego gwaru i nocnych rozrywek. W
jednym z hoteli organizowane są muzyczne show z prezentacją kultury ludów
South-West Pacific. Można nawet popływać turystyczną łodzią podwodną, ale to
droga rozrywka – 80 $ za 45 minut…
Seszele Pacyfiku –
Palau
Malutkie wyspiarskie
państwo (494 km2), liczące jedynie około 25 tys. mieszkańców, leży na wschód od
Filipin. Określenie kraju mianem lokalnych Seszeli - ze względu na rozmiar
Palau - może wydawać się trochę ponad miarę, ale cudowne turkusowe wody,
wspaniałe rafy z niesamowitym bogactwem podwodnego życia i plaże od zewnętrznej
strony rafy, pozwalają na takie porównanie. Między ławicami ryb - nazwijmy je
„zwykłymi” czy „standardowymi” - pływają żywe diamenty, mieniące się feerią
barw, a czasem nawet delfiny i rekiny. Na dodatek jest tam mimo wszystko
taniej, a mieszkańcy nie są tak strasznie skomercjalizowani, jak w przypadku
Seszeli. Na jednej z wysepek, Rock Island, w małym jeziorku, będącym zasilanym
wodą morską przez system kanalików, żyje endemiczny gatunek meduzy, która nie
parzy, ponieważ nie posiada naturalnych wrogów. Jest to żywy dowód na teorię
ewolucji, zakładającą jako podstawę tezę o przystosowywaniu się gatunków do
warunków środowiska.
Stolicą Palau,
składającego się nomen omen… z 14 stanów (niektóre z nich liczą sobie po 300-500
mieszkańców) jest Koror, położony na niewielkiej wyspie o tej samej nazwie. W
tym imponującym mieście, z około 15-16 tysiącami dusz, potrafią się tworzyć w
godzinach szczytu najprawdziwsze korki! To także w Koror, na całe szczęście dla
nas, spotkaliśmy naszą znajomą, słowacką nauczycielkę, która wyszła za mąż za
Amerykanina i osiedli na stałe w Palau. Dzięki ich kontaktom udało nam się
załatwić wiele rzeczy - i co niebagatelne dla podróżnika - nasze portfele nie
zostały zbyt gwałtownie odchudzone, bo choć Palau to nie Seszele przyznać
trzeba, że kraj do tanich nie należy.
Na Badeldoab,
największej z wysp wchodzących w skład Palau, znajdują się jedne z najbardziej
frapujących znalezisk archeologicznych całego Pacyfiku. To kamienne twarze i
relikty jakiejś tajemniczej, niedokończonej budowli, wznoszonej jak wieść
niesie, przez duchy, które musiały przerwać pracę przestraszone pianiem koguta.
Owe kamienne twarze może nie są tak efektowne jak sławne posągi Moai z Wyspy
Wielkanocnej, ale posiadają znacznie dłuższy rodowód – co najmniej o 2000 lat!
Po drugiej stronie
Wielkiej Wyspy - jak tubylcy nazywają Badeldoab - znajdują się największe w
rejonie mikronezyjskim wodospady - Nargmandou. Uwaga, na tym odcinku wycieczka
zamieniła się w treking z powodu częściowo zarośniętej drogi, a potem
konieczności przejścia krawędzią rzeki, a nawet jej przejścia, brodząc po pas w
wodzie. Gdy dotarliśmy na miejsce nie oparliśmy się pokusie naturalnego
prysznica.
FSM
czyli uroki Federacyjnych Stanów Mikronezji
Mikronezja, choć nie należy
do potentatów pod względem wielkości – razem 702,2 km2 - rozrzucona jest na
olbrzymich obszarach Pacyfiku, mniej więcej jak z Paryża do Moskwy, jeśli nie
dalej. Na kilkuset wyspach i wysepkach żyje łącznie około 110 tysięcy
mieszkańców. Kilka grup wysp tworzy 4 stany, różniące się od siebie nie tylko
znaczną odległością, ale również językiem czy obyczajami.
Chyba najbardziej
bliskim natury, nie zepsutym cywilizacją i komercją oraz bezpretensjonalnym
stanem jest Yap, noszący nazwę największej z wysp. Yap to miejsce na poły
magiczne, osobliwe, wyjątkowe. Nie tylko dlatego, ze jest to Wyspa Kamiennych
Pieniędzy, jak brzmi popularne określenie tego kawałka lądu, ale przede
wszystkim ze względu na obyczaje mieszkańców. Na przykład panie często chodzą z
odkrytym, zazwyczaj pięknym, torsem. Ślicznie uśmiechnięte Yapianki w
niekompletnym stroju można spotkać w sklepach, samochodach czy na ulicach.
Niestety, wskutek nacisków misjonarzy tradycja ta coraz bardziej się kurczy. Za
najbardziej sexy uważane są tutaj kolana, stąd bywają zasłonięte. Co kraj to
obyczaj…
W największej osadzie
wyspy, Colonii odbywa się w niedzielę spektakularne show w jednym z hoteli (za
50 $ z poczęstunkiem), ale nie jest to jedyna okazja zobaczenia
Mikronezyjczyków w tradycyjnych ubraniach. Tutejsi mieszkańcy za nieduże
pieniądze, przebierają się w typowe, wykonane z włókien palmowych stroje. Ba,
występują tak w niedziele czy soboty, tańcząc i śpiewając. Można ich wtedy
oglądać, a pokaz jest znacznie bardziej naturalny niż wyreżyserowany spektakl.
Są też i przykre obrazki. Mieszkańcy tego regionu, i ci młodsi, i ci starsi,
bywają leniwi i zamiast do pracy, idą na ulicę gdzie wyciągają ręce po datki.
Jest to efektem nie tylko wysokiego bezrobocia, ale także przyzwyczajenia do
subwencji rządowych i międzynarodowych.
Island Stone Money.
Mówi się, ze nazwa wyspy wzięła się z braku ekwiwalentu wartości
poważniejszych zakupów, takich jak dom, ziemia, łódź czy żona. Na
nieodległych Palau znajdowały się łatwe do obróbki wapienne skały, a dziurki
wydrążone w okrągłych blokach ułatwiały transport i przenosiny przez
krzepkich mężczyzn
|
W granice
administracyjne Mikronezji wchodzi także atol Chuuk, czyli największe
wrakowisko świata. W jego okolicach na dnie oceanu spoczywają 73[1] jednostki japońskie, zatopione
przez US-army podczas operacji Hailstone w lutym 1944 r., co wcale nie było
słodką zemstą za Pearl Harbour. Atol stanowił coś w rodzaju kotwicowiska
cesarskiej floty, a dzisiaj jest wymarzonym celem miłośników nurkowania. Nie
trzeba mieć pełnego sprzętu, wystarczy fajka by zobaczyć kilka wraków statków i
samolotów leżących na niskiej głębokości, np. sławny japoński bombowiec
Mitsubishi Zero. Na kilku największych wyspach atolu, na wzgórzach czy w
pieczarach zachowały się działa japońskich baterii przeciwlotniczych i
przeciwpancernych.
Pod koniec swojej
wyprawy odwiedziłem perłę w koronie Mikronezji, czyli wyspę i stan
Pohnpei-Ponape[2],
gdzie zlokalizowana została stolica Federacji, Palikir. Tutaj też leży
największe miasto kraju, też zwane Kolonią, tak samo jak znana nam osada z
Yap. Być może to efekt pobytu na wyspach Niemców, którzy zajęli miejsce
Hiszpanów pod koniec XIX wieku. W tych też czasach, na przełomie wieków,
odwiedził wyspy Mikronezji nasz wybitny rodak, etnograf i podróżnik, pierwszy z
badaczy tego rejonu świata, Jan Stanisław Kubary. Niestety, dziś jest on lepiej
znany na Mikronezji, w Niemczech czy Wielkiej Brytanii niż w Polsce, ponieważ
pisał głównie po niemiecku czy angielsku, a jego teksty z rzadka były
tłumaczone na nasz język. W berlińskim Muzeum Etnograficznym prezentowana jest
spora część jego zbiorów. Sam Kubary ożenił się z Mikronezyjką i tutaj też
zakończył swoje życie, a jego grób znajduje się w centrum Kolonii, za resztkami
hiszpańskiego fortu na trawiastym placu, na którym zazwyczaj chłopcy grają w
baseball bądź piłkę. Przywiodła mnie tam nie tylko pasja poznawcza, ale też i
książka J. Wolniewicza, podającego dokładną lokalizację mogiły oraz mnóstwo
kapitalnych informacji o tym wybitnym podróżniku i badaczu. Niestety stan
obecny odbiega od opisywanego przez Wolniewicza. Redaktor - globtroter przy
finansowym udziale naszej placówki dyplomatycznej w Australii, wyjednał u
lokalnych władz, jeszcze za amerykańskiej administracji (końcówka lat 70.)
środki i pozwolenia na renowację grobu oraz postawienie dwujęzycznej tablicy z
podobizną Kubarego w medalionie. Niestety, ktoś tablicę zerwał czy zniszczył,
pozostała zaś przypominająca piramidkę sterta ułożonych warstwami kamieni (w
stylu Nan Madol o czym za chwilę!).
Kubary, Jan Stanisław
(1846-1896), podróżnik, etnograf i przyrodnik, wybitny badacz Mikronezji. W
1868 wyruszył do Mikronezji, gdzie spędził prawie 28 lat i był często
pierwszym białym człowiekiem odwiedzającym liczne wyspy Oceanii. W 1882 odbył
wyprawę badawczą do Japonii. Zebrał wiele okazów, które przekazał muzeom
europejskim. Szczegółowo opracował wszystkie najważniejsze archipelagi na
Oceanie Spokojnym, dokonując szeregu odkryć przyrodniczych i archeologicznych
oraz sporządzając mapy tych terenów.
|
Nieopodal Kolonii, na
małej wyspie przylegającej od północno-zachodniej strony znajduje się pasmo
wzgórz porośniętych dżunglą, zwane Sokehs Range, o charakterystycznym,
przypominającym grzebień kształcie. Ze wzniesienia rozpościera się zapierający
dech w piersiach widok na zatokę, port i lotnisko. Na szczycie Japończycy
wznieśli baterie dział przeciwlotniczych, a wewnątrz góry wydrążyli kilka
tuneli. Dzisiaj wszystko już znacznie zarosło tropikalna roślinnością.
Wnętrze wyspy pokrywa
dżungla i wzniesienia o wulkanicznej przeszłości, sięgające niecałych 800
metrów. Wyprawa w głąb Pohnpei – Ponape może być niezłym, ale wymagającym
wysiłku trekiem… Nie brakuje tam pięknych, majestatycznych wodospadów.
Najłatwiej dostępnym - zaledwie kilka minut od szosy okalającej wyspę - i chyba
najurokliwszym jest Kepirohi Fall widziany od strony wschodniej. Zdecydowanie
większym wyzwaniem byłaby wyprawa na południowe krańce Ponape, do wąwozu
Swerlap, gdzie po wspinaczce i brodzeniu w rzece oglądamy 6 różnej wielkości
wodospadów. Do ostatniego z nich należy wręcz dopłynąć wpław niedługim kanionem
o głębokości 2,5 metra. Nagrodą są pejzaże dzikiej, dziewiczej przyrody, taka
maleńka wersja środka Borneo.
Od wschodniej strony
wyspy znajdują się ruiny Nan Madol, reliktu zagubionej, prawie nieznanej cywilizacji
Pacyfiku. Miasto, a może rezydencja pałacowo-świątynna? powstało w czasach
polskiego rozbicia dzielnicowego. Budowle zostały wzniesione z potężnych 50
tonowych bloków kamiennych, jednak nie do końca wiadomo w jaki sposób. Także
upadek tej kultury budzi liczne pytania. Bloki kamienne wyrastają na kawałkach
wynurzonej rafy i w zależności od pory dnia dostępne są głównie podczas
odpływów, dlatego Nan Madol nazywane bywa Wenecją Pacyfiku. W środku
najbardziej imponującego zespołu kamiennych bloków ułożonych poziomo,
odnaleziona została na początku XX w. komora grobowa ze szczątkami wodza bądź
kapłana.
Mikronezyjska wersja zemsty
faraona Wkrótce po odkryciu Nan Madol w niejasnych okolicznościach zmarł
niemiecki gubernator Victor Berg, który wspierał badania. Jego grób znajduje
się w Kolonii. Umarł także bezpośredni odkrywca. Miejscowi kojarzyli ten fakt
z naruszeniem tabu, ale oficjalne komunikaty informowały o konkretnych
chorobach. Ludzie i tak wiedzieli swoje. Czyżby mikronezyjski ekwiwalent klątwy
faraonów ?
|
Nieopodal Pohnpei
rozpościera się kilka bezludnych atoli. Najbliższy i najpiękniejszy jest
Anth,
z cudownymi turkusowymi wodami. Jego mieszkańcami są głownie kraby i
gniazdujące ptaki. Lekko pochylone palmy nad oceanem tworzą niesamowitą scenerię.
W sercu atolu, jak również poza nim, na otwartym Pacyfiku są niebywałej urody
rafy… Wśród nich pływają kolorowe, sympatyczne rybki, a czasem pojawi się nawet
barrakuda czy manta skrzydlata. Dla takich chwil wart żyć i pracować, choć taki
wyskok do tanich nie należy (ok. 90-100 $ od osoby)
Ostatni dzień pobytu
spędziłem na tarasie hotelowym, gapiąc się przez kilka godzin na majaczące na
horyzoncie skały Sokhes i zmieniające się barwy zachodzącego nad Pacyfikiem
słońca… W głowie kłębiły się myśli i plany kolejnych wypraw na South West
Pacific.
[1] 73 statki to liczba, o której mówi się na wyspie,
jednak w oficjalnych danych podaje się 44 statki (12 japońskich okrętów
wojennych i 32 statki handlowe) oraz 249 samolotów. Największe i najważniejsze
okręty zostały ostrzeżone i w porę uszły na szerokie wody.
[2] W czasach kolonialnych popularna była druga nazwa –
Ponape, ale od czasu proklamacji niepodległości pojawiła się obecnie ta
pierwsza – Pohnpei |