|
Aleksandria, amfiteatr
|
Aleksandria, cytadela będąca fundamentem Faros
|
Aleksandria, kolumna Pompejusza
|
Aleksandria, Biblioteca aleksandrina
|
Aleksandria, cytadela-Faros od strony Corniche
|
Aleksandria, muzeum Kafawisa
|
Aleksandria, amfiteatr
|
Aleksandria, moja Maria w fotelu Kafawisa
|
Al-Qasr-Dakhla-Oasis
|
Biała pustynia
|
Biała pustynia
|
Biała pustynia
|
Biała pustynia
|
Biała pustynia
|
Biała pustynia
|
Biała pustynia i orła cień
|
Dahla
|
Dahla Oasis- zdjęcie udostępnione przez brytyjskich archeologów
|
Dakhla-Oasis, Egypt
|
El Alamein, mauzoleum poległych Włochów
|
Farafra, muzeum Barda
|
Farafra, muzeum Barda
|
Farafra, muzeum Barda
|
Grobowce w Baharlja
|
Mersa Matruh - łaźnia Kleopatry
|
Mersa Matruth, muzeum Rommla
|
Mersa Mtaruth
|
Mesra Matruth- jedna z plaż koło łaźni Kleopatry
|
Oasis Dakhlal
|
okolice Mersa Matruth
|
Po drodze
|
Pod El-Alamein na włoskim czołgu
|
Sahara, dowody dawnego zasięgu morza
|
Siwa
|
Siwa
|
Siwa, gaj palmowy
|
Siwa, na starym mieście
|
Siwa, widok ogólny oazy z wyrocznią Amona w tle
|
Siwa, wyrocznia Amona
|
Siwa, wyrocznia Amona
|
|
Michał Jarnecki
Oazy zachodnie, Aleksandria i tzw. "reszta" czyli Egipt - El Misr, po raz drugi
Cztery lata temu zamieszczając część pierwszą egipskich refleksji, na czas dłuższy - z racji zajęć rozlicznych
- zaniechałem temat ów wdzięczny, potem zapomniałem, ale jak syn marnotrawny, wróciłem do tej problematyki.
Ojczyzna faraonów, z arabska zwana El Misr, niezależnie od burzliwego epizodu historii, przez który obecnie
przechodzi, zasługuje na uwagę i dokończenie pewnych myśli. Nie zmieniłem zdania, iż "Egipt przyciągał
od najdawniejszych czasów uwagę podróżników i pozostaje do dziś jedną z najatrakcyjniejszych światowych
destynacji, co najmniej od wizyty nad Nilem Herodota". Potencjał turystyczny tego kraju jest ogromny
i nieprzypadkowo należał i chyba będzie, do najczęściej odwiedzanych i najważniejszych pod tym kątem
miejsc globu. Nie będę specjalnie oryginalny zajmując się kolejnymi "hitami", znajdującymi się nieco
w cieniu piramid, Kairu i doliny Nilu. Nie tylko nimi Egipt stoi, zresztą … od kilku tysięcy lat.
Aleksandria
Na naszym egipskim szlaku nie powinno zabraknąć, nietypowego dla tego kraju i chyba świata islamu,
punktu. Architekturą i atmosferą, przypomina raczej włoskie, greckie czy francuskie śródziemnomorskie
miasta. Miasto założył, co upamiętnia jego nazwa, jeden z największych wojowników w dziejach, syn Filipa
II, Aleksander Macedoński 7 kwietnia 332 r. p.n.e. Pełniło ono rolę stolicy przez prawie 1000 lat, do
podboju arabskiego w 641 n.e. , gdy tę funkcję przejął Kair. Drugie miasto kraju zaczęło przeżywać drugą
młodość w XIX stuleciu, stając się popularnym celem odwiedzin oraz miejscem ucieczek egipskich VIP-ów
z przeludnionej i gorącej stolicy. W Aleksandrii na promenadzie wznosi się
Montazah, pałac ostatniego
króla Faruka, obalonego przez charyzmatycznego populistę i rzecznika panarabizmu, pułkownika Nasera.
Dzisiaj jest tam kasyno, a mówi się o otwarciu muzeum. Do zwiedzania udostępnione są efektowne ogrody.
Panarabizm to doktryna polityczna głosząca
zjednoczenie wszystkich ludów posługujących się językiem arabskim. Jego początki wiążą się z rozwojem
arabskiego nacjonalizmu
w końcu XIX wieku. Ruch ten przyczynił się do powstania
w 1945 roku Ligi
Państw Arabskich. Znany również jako nacjonalizm arabski, panarabizm jest ideologią, która wzywa
do politycznej jedności narodów i państw arabskich. Na drodze konsensusu, arabskość jest definiowana
nie przez religię czy pochodzenie geograficzne, ale przez język. Arabowie to ci, których językiem ojczystym
jest arabski i których tożsamość, historia i kultura są związane z tymże językiem. Dotychczasowe próby
budowy unii arabskiej zakończyły się niepowodzeniem.
|
Wzdłuż długich bulwarów, zwanych Corniche, znajduje się szereg innych ciekawych konstrukcji. Do portu
przylegają pozostałości sławnej latarni morskiej - Faros, obecnie średniowiecznego fortu - cytadeli
Qaitbay,
a na wschód od portu wznosi się szereg pięknych kamienic z przełomu XIX-XX w., niejednokrotnie z kolonialnym
kolorytem. Nad morzem powstała odtworzona na przełomie tysiącleci - byłego i obecnego, Biblioteka Aleksandryjska,
której zbiory wspomogła stworzyć od zera UNESCO. Oryginalna to konstrukcja! Zwyczajnie warto powłóczyć
się nawet kilka kilometrów bulwarem od malowniczego portu, oglądając budowle, pomniki, hotele, pałace.
Obok Montazah jest też El Samelek (rezydencja współczesnych głów państwa egipskiego), meczety, hotele
i pałace, czy neogotycki most Stanleya.
Perełkami starożytnej architektury będą: amfiteatr - odkopany niegdyś spod góry śmieci, katakumby oraz
kolumna Pompejusza. Ta ostatnia upamiętnia śmierć wybitnego polityka i wodza rzymskiego, który po przegranej
z Cezarem bezskutecznie szukał w Egipcie azylu.
Miasto posiada kilka niebanalnych muzeów jak: grecko-rzymskie, sztuk pięknych czy królewskiej biżuterii
(kilka lat remontowane) oraz rarytas dla miłośników literatury i otwartości - greckiego pisarza
Kafawisa,
autora sławetnej Itaki oraz zdeklarowanego geja. Jego dom mieścił się obok kościoła, szpitala,
cmentarza i męskiego domu publicznego. Pisarz kwitował to z sarkazmem, że wszystko co w życiu i po nim
jest niezbędne, ma w zasięgu ręki.
Po odejściu Brytyjczyków, niechcianych nadzorców pozornie niepodległego Egiptu, następować zaczęła szybka
arabizacja niegdyś multietnicznego miasta, a także stopniowy odwrót od danej obyczajowej otwartości czy
tolerancji. Panoramę miasta kształtują meczety, z Abu Abbasem i Qaed Ibrahimem na czele. Pozostały jednak
świątynie kilku chrześcijańskich wyznań z koptyjską katedrą św. Marka na czele, a także szereg prawosławnych
greckich, jedna rosyjska oraz dwie katolickie.
Wydaje się, że dysponując czasem, błędem byłoby ominąć miasto założone przez macedońskiego króla i pogromcę
imperium perskiego.
Wybrzeże zachodnie
Jadąc na zachód od Aleksandrii w odległości niecałych 100 km docieramy do jednego z bardziej znaczących
pól bitewnych II wojny światowej - El Alamein, gdzie Brytyjczycy pod wodzą Bernarda Montgomery rozgromili
Korpus Ekspedycyjny (Afrika Korps) Erwina Rommla, zwanego Lisem Pustyni i jego włoskich sojuszników.
Stało się to w listopadzie 1942 r. i było punktem zwrotnym w wojnie Afryce Północnej. Trudno może porównywać
te boje ze Stalingradem czy Kurskiem, bądź lądowaniem w Normandii, ale w całej kampanii afrykańskiej
nie miały równych. Premier Winston Churchill, autor wielu efektownych wypowiedzi, z zawodu dziennikarz,
późniejszy laureat literackiej Nagrody Nobla, podsumował te wydarzenia tak: "To jeszcze nie jest być
może punkt zwrotny czy początek końca, ale niewątpliwie to jest koniec początku".
Przejeżdżając jeszcze dalej kilkaset kilometrów na zachód docieramy do Mersa
Matruh, które przez kilka
miesięcy pełniło rolę kwatery głównej "Lisa Pustyni" i w pieczarze wśród nabrzeżnych skał mieści się
ciekawe muzeum. Samo miasto rozciąga się niemal kilkanaście kilometrów wzdłuż brzegów Morza Śródziemnego,
stanowiąc swoisty nadmorski kurort, niegdyś bardzo popularny wśród własnych czy głównie libijskich turystów,
którzy do swej ojczyzny mieli stąd stosunkowo niedaleko. Cenowo, podobnie jak dla nas, Egipt był dla
nich atrakcyjny... Hotele są w sporej części puste, od momentu wybuchu powstania przeciw Kadaffiemu i
obaleniu dyktatora. "Swoi" aż tak licznie tutaj nie przybywają. Za miastem ciągną się kilometrami długie,
czyste w większości plaże, na których poza latem bywa pusto. Im dalej, tym więcej skał i klifów. W zagłębieniach
skalnych spotyka się czasem młodzieńców palących nargilę i żywo dyskutujących na niezrozumiałe, z racji
blokady językowej, dla nas tematy. Spora część wybrzeża - podobnie zresztą, jak po libijskiej stronie
- do Tobruku, jest skalista, ale raz po raz między skałami rozpościerają się piaszczyste plażowe zatoki.
Nargila - aromatyczna fajka wodna popularna w świecie islamu. Ustnik połączony jest z paleniskiem, gdzie
używa się zazwyczaj zapachowego tytoniu, a dym przechodzi odpowiednią rurką przez wodę, co zmniejsza
ilość wdychanej nikotyny. Palenie nargili jest swego rodzaju rytuałem, nie może ów proces przebiegać
zbyt krótko. W kafejkach i restauracjach, nie tylko w Egipcie często można je spotkać i wypożycza się
je klientom podczas biesiad.
|
W odległości około 20 km od miasta wyrasta z morza grupa skał, tworząca naturalny, osłonięty w większości
basen, zwany nieco romantycznie Łaźnią Kleopatry. Ponoć - tutaj legenda miesza się z historyczna prawdą
- w swoim czasie (już po porażce pod Akcjum, czyli 31 r. p.n.e.), przegrana w rozgrywce o władzę w Imperium
Romanum para kochanków - już złączona węzłem małżeńskim - Antoniusz i Kleopatra, uprawiała ostatnie miłosne
igraszki przed samobójstwem. Zdawali sobie sprawę, iż nie mogą liczyć na łaskę zwycięskiego i nadciągającego
Oktawiana. Ładne miejsce i można tylko pogratulować słuszności wyboru sławnej parze.
Oazy zachodnie
Stanowią swoisty "deep secret" , bardzo głęboko skryty i u nas niesłusznie nieznany brylant na mapie
turystycznej Egiptu. Faktem jest, że stanowią pewne logistyczne wyzwanie, a biura nie przepadają za takowymi.
Daleko do Kairu, Aleksandrii, czy kurortów Morza Czerwonego, gdzie znajdują się międzynarodowe lotniska.
Co prawda w jednej z nich jest lotnisko (Baharija), ale tylko o lokalnym znaczeniu, o niewielkim natężeniu
ruchu. Także baza turystyczna nie może się zmierzyć z innymi atrakcyjnymi regionami Egiptu. Westmanów
jednak już widać i słychać. Inszallah1
- jak skończą się polityczne spory, będzie i nas tam więcej.
Na północy, około 100 km od libijskiej granicy, a 400 od Mersa Matruth, rozpościera się sławna oaza Siwa.
Miasteczko otaczają gaje palm daktylowych, lokalnego rarytasu, o ile ktoś lubi takie podsuszone
"sweets".
W starożytności powstała tutaj wyrocznia jednego z ważniejszych bóstw -
Amona, na miarę greckich Delf.
Do niej podążył, porzucając na krótko armię, zdobywca, a w oczach Egipcjan, wyzwoliciel spod perskiego
jarzma, Aleksander Macedoński (332 p.n.e.). Zadał wyroczni dosyć fundamentalne pytanie: "Czy jest bogiem?"
i nie ujawniając odpowiedzi, chyba usatysfakcjonowany (gratulować mądrości kapłanom), powrócił do swoich
żołnierzy.
Dzisiaj z wyroczni i otaczającej je świątyni niewiele zostało, trudno też ruiny porównywać z imponującymi
kompleksami nad Nilem, ale walorem jest cisza i wkomponowanie w palmowy zagajnik na skraju gigantycznej
Sahary. Obok znajduje się kilka podziemnych mogił szybowych z interesującą malaturą. Śladem po szczątkowej
aktywności wulkanicznej jest cieplicowe źródło, w którym można się kąpać. Od zachodniej strony, na skraju
oazy rozpościera się słona laguna, z innym mniejszym cieplicowym basenikiem, gdzie warto zjawić się na
zachód słońca i zwyczajnie się pogapić - zmieniające się kolory są tego warte! W środku oazy na pagórku
wznoszą się romantyczne - zwłaszcza wieczorem, gdy są lekko podświetlone - ruiny starego miasta. Powstały
z wysuszonego mułu, materiału średnio trwałego, ale widać starania na rzecz rekonstrukcji malowniczego
kompleksu.
Przez kilka stuleci w Siwa, być może ze względu na izolację i niedostępność, panowały osobliwe zwyczaje,
spotęgowane zapewne deficytem kobiet i swoiście pojętą przez ludy beduińskie męską przyjaźnią, zwyczaje
homoseksualnych ślubów i zaręczyn. Obyczaj potępiany przez odległych ortodoksów muzułmańskich, zaczął
zanikać po odejściu Brytyjczyków i wraz z silniejszą integracją z resztą kraju od lat pięćdziesiątych,
sześćdziesiątych minionego wieku.
|
Kolejną oazą tzw. Wielkiej Pętli, będzie El Baharija. W głównym mieście -
Bawiti, pomiędzy wydmami i
palmami, na jednym ze wzgórz znajduje się kompleks intrygujących katakumb i grobów egipskich dostojników
sprzed kilku tysięcy lat. W lokalnym muzeum można przyjrzeć się tzw. złotym mumiom, których nazwa wywodzi
się z pozłacanych masek na drewnianym sarkofagu. Jest też i świątynia ufundowana przez wyzwolonych Egipcjan,
młodemu królowi Macedonii.
Jadąc jeszcze bardziej na południe docieramy do Farafry i jej najbliższych okolic. Mijamy po drodze cudowne,
surowe pustynne krajobrazy, czy tzw. czarnej - skalistej części wyschniętego krajobrazu czy jeden z najpiękniejszych
fragmentów Sahary - tzw. białej pustyni. Nazwę zawdzięcza ona niesamowitym kredowo-wapiennym formacjom
skalnym, przybierającym najróżniejsze kształty. Oprócz najczęściej spotykanych grzybów, da się wypatrzeć
kurczaki, raz słonia, a wyobraźnia podsuwa jeszcze inne rozwiązania. Wartym rozpatrzenia pomysłem na
granicy survivalu, jest nocleg wśród skał. Zimową nocą bywa strasznie zimno, ale nagrodą jest oszałamiający
wschód słońca, dający szansę zrobienia kapitalnych, ostrych zdjęć.
Sama osada jest niezbyt ciekawa, ale jak zwykle spotkamy i tutaj niezłe ruiny, tym razem wczesnośredniowiecznej
fortecy, a niewątpliwą atrakcję stanowi muzeum, a może bardziej galeria
Badra. Budowla to oryginalna,
jak i jej wyposażenie czy ozdoby. To lokalny artysta plastyk, rzeźbiarz, ale głównie posługujący się
techniką tworzenia obrazów czy kompozycji kolorowym piaskiem.
Można też zażyć kąpieli w jednym z kamiennych basenów zasilanych ciepłą, siarkową wodą, co jest pozostałością
wspomnianej wulkanicznej przeszłości. Panie powinny tam pójść najlepiej w towarzystwie męskim, bo zazwyczaj
zażywają tam ablucji roznegliżowani Egipcjanie.
Jeszcze dalej na południe, jakieś mniej więcej 300 km, bliżej Luksoru, rozciąga się oaza
Dachla. Główną
osadą jest tam Mut. Nowe, bez wyrazu, miasto otacza stare, rozsypujące się - podobnie jak w Siwie, wzniesione
z wysuszonego mułu. To, co najciekawsze jest poza miastem, szczególnie w kierunku północnym. Interesujące
- z racji malowideł, są zwłaszcza starożytne grobowce Muzawaka. Choć oficjalnie zamknięte, bakszysz ofiarowany
kustoszowi uczyni cud w postaci ich udostępnienia. Także malowniczymi są ruiny rzymskiej świątyni z I
w. n.e. w wiosce Deir el Hagar. Polecam i to gorąco, jak piachy pustyni, wycieczkę na wschód, do wioski
Quila ad Dabba, gdzie odkopano mastaby z III tysiąclecia p.n.e. (tzw. Stare Państwo), z mogiłami urzędników
królewskich. To taki rarytas, na miarę Sakkara koło Gizy.
Jeśli mowa o oazach, stosunkowo niedaleko Kairu też takowe znajdziemy - w Fajum z grupą piramid i grobowców
urzędników oraz po drodze ze stolicy do Aleksandrii, w wyschniętej dolinie - Wadi Natron. W tej drugiej
można zerknąć po uzyskaniu zgody, do koptyjskich klasztorów. "Fajnie" - można powiedzieć, ale piękna
i magii oaz zachodnich nie zastąpią.
Synaj
Niewątpliwie jedną z atrakcji Egiptu jest też półwysep Synaj. To co kulturowego turystę najbardziej ciekawi,
znajduje się w południowej części. To klasztor św. Katarzyny, u stóp biblijnej góry, która nadała imię
całemu regionowi. Jego początki sięgają połowy IV wieku n.e., ale zasadniczy kościół wzniesiony został
za cesarza Justyniana w VI stuleciu. Budynek powstał w miejscu cudu z gorejącym krzakiem, który miał
zobaczyć Mojżesz. To ciekawe, choć ostatnimi laty, skomercjalizowane miejsce. Zresztą - czy może być
inaczej w obliczu najazdu hord turystów? Można tam zobaczyć ciekawe mozaiki, kaplicę Krzewu Gorejącego,
bibliotekę z ok. 2 tysiącami manusktryptów, czy wywołującą dreszcze kostnicę, ze szczątkami mnichów,
których z braku miejsca na małym cmentarzu, tutaj się wynosi.
Najczęściej wykupione wycieczki jednodniowe łączą zwiedzanie klasztoru ze wspinaczką na górę Synaj -
2285 m p.n.e. Zimą, gdy nie ma gorączki idzie się łatwiej, ale na szczycie nocą jest przeraźliwie zimno.
Noc wybiera się niezależnie od pory roku ze względu na kapitalne widoki, zwłaszcza o wchodzie słońca.
Poza górą i klasztorem pozostają przede wszystkim kurorty nad Morzem Czerwonym, jak Szarm el Szejkh czy
Taba, znana ze sporu egipsko-izraelskiego (Żydzi długo nie chcieli opuścić osady z wybudowanymi przez
siebie hotelami). Zresztą i dzisiaj większość przyjezdnych stanowią w nadgranicznej Tabie Izraelczycy.
Popłynąć można z obu punktów na rafy, choć mocno już uszkodzone. Można też, ale ten sport polecam odważnym,
nawiedzić El Arish nad Morzem Śródziemnym z niezłą infrastruktura hotelową, ale jakoś okolice miasta
upodobali sobie fundamentaliści atakujący autobusy czy gazociąg z ropociągiem z dostawami do Izraela,
co stanowi istotny element budżetu Egiptu, poza turystyką. Widać, że tym chłopakom też się tam podoba.
Nie wiem jednak czy taka rekomendacja Was usatysfakcjonuje…
Domniemana kulturowa pustynia czyli wybrzeża Morza Czerwonego
Niestety w większości stanowią kulturową pustynię, choć skupiają największe zazwyczaj
rzesze turystów. Trudno się dziwić. Takie kurorty, z lotniskami międzynarodowymi jak
Hurghada, czy Marsa Alam, wyrosły na skraju tzw. Wschodniej Pustyni (krawędź Sahary) w ciągu ostatnich nieco więcej niż 30
lat, stanowiąc skupisko hoteli, barów nocnych, restauracji czy butików. W tej pierwszej jest też akwarium.
Bronią się urodą raf koralowych, zwłaszcza w mniej nawiedzanym - bo droższym Marsa
Alam. Można jednak
stąd wybrać się na ciekawe trekingi po pustyni - śladem nekropolii i malowideł sprzed prawie 10 tys.
lat, a także z Hurghady zorganizować wycieczkę do najstarszych z istniejących klasztorów na świecie -
do św. Pawła i Antoniego z pierwszej połowy IV wieku. Są pod administracją Koptów. To może być magiczna
wyprawa w więcej niż 16 stuleci…
Informacje praktyczne
Przelot do Kairu samolotem według rozkładu kształtuje się późną jesienią lub zimą - po lutym, pomiędzy
1235 a 1675 zł. Najlepiej na razie wychodzi Alitalia, Aerofłot jest w środku, zaś LOT plasuje się bliżej
górnej granicy. Można też pomyśleć o Turkish Airlines. Wówczas jednak wykupujemy pewien pakiet, a wyprawa
stąd na tereny zachodnie El Misru, robi się niezmiernie droga. Aby zobaczyć oazy zachodnie startujemy
w interior z Kairu lub Aleksandrii.
Na lotnisku kupujemy wklejaną wizę za 15 USD. Na Synaju, na lotnisku istnieje opcja pieczątki - Sinai
only, czyli pobytu bezwizowego, ale to ogranicza naszą mobilność.
Najlepiej byłoby w przypadku oaz zachodnich wykupić wycieczkę, co pozwoli nam dojechać i zatrzymać tam
gdzie jest ciekawie i warto. Można też dotrzeć do którejś z nich autobusem i stąd dalej ruszać ekskursją.
Noclegi są na każdą kieszeń, ale też cena wpływa na standard. Od 40-50 dolarów na dobę za pokój, jest
w miarę godziwie, choć mogą zdarzyć się niespodzianki w obie strony. Wyżywienie zazwyczaj jest tańsze,
jeśli porzucimy hotelowe knajpy lub restauracje obsługujące turystów w najatrakcyjniejszych punktach.
Najtaniej wychodzi polecieć czarterem do kurortów nad Morzem Czerwonym.
1 Formuła arabska: Dzięki Bogu, w imię Boże, zgodnie
z wolą Allaha… itd.
|