Azerbejdżan. Przewodnik globtrotera
Autor: Dawid Dudek
Wydawnictwo: Dawid Dudek
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-934937-1-5
Liczba stron: 205
|
Marek Piasta
Azerbejdżan. Przewodnik globtrotera
Ze wszystkich trzech krajów Zakaukazia, Azerbejdżan jest często niesłusznie określany jako najmniej interesujący.
Podróżując przez Zakaukazie spotykałem polskich turystów, którzy podczas wyprawy do Azerbejdżanu jechali
na trzy, cztery dni wyłącznie do Baku, a znacznie więcej czasu przeznaczali na Armenię i Gruzję. Wśród
przyczyn takiego postępowania podawali bardzo wysokie ceny w stolicy Azerbejdżanu, konieczność zdobycia
wizy, ograniczenia w swobodnym poruszaniu się po górach (z powodu patroli armii). Również w przewodnikach
po Zakaukaziu widać duże dysproporcje w ilości miejsca, które poświęca się każdemu z krajów. Dla przykładu,
w przewodniku "Bezdroży", pt. Gruzja i Armenia oraz Azerbejdżan tekst o ostatnim z krajów zajmuje
zaledwie 90 stron (na 454 stron całej książki), a w "Praktycznym Przewodniku Pascala", pt. Gruzja,
Armenia i Azerbejdżan poświęcono mu 99 stron (na 448 stron całości). Na rynku brakuje pozycji, które
traktują wyłącznie o "Kraju Ognia", jak nazywany jest Azerbejdżan. Coraz częściej jednak loty do Baku
zaczynają być bardzo tanie (choćby dzięki połączeniom linii lotniczych WizzAir z Polski Budapesztu),
co niewątpliwie wpływa na większe zainteresowanie naszych rodaków tym krajem.
Recenzowany przewodnik Azerbejdżan. Przewodnik globtrotera jest pozycją, którą trudno nabyć w
tradycyjny sposób, czyli w księgarniach: w Poznaniu spotkałem się z nim tylko raz. Prościej kupić go
więc przez Internet.
Według opisu na stronach www. przewodnik został tak przygotowany by był jak najbardziej odporny na ciężkie
warunki w podróży. Jego oprawa ma być bardziej odporna na zgniecenia, zaś druku nie zmyje woda. Sam przewodnik
jest niewielki i lekki, co jest jego dużą zaletą. To, co wyróżnia recenzowaną pozycję od konkurencyjnych
przewodników, to nietypowy proces wydania: autor, Dawid Dudek, przeprowadził bowiem całą korektę, projekt
typograficzny, skład i łamanie tekstu osobiście. Także on opracował okładkę i wydał przewodnik bez współpracy
z jakimkolwiek wydawnictwem. Można więc śmiało powiedzieć, że jest to dzieło w zasadzie tylko jednej
osoby, w dodatku wydane stosunkowo niewielkim kosztem. Pozostaje pytanie: jak wpłynęło to na jego jakość?
Przewodnik podzielony został na 14 następujących części: Wstęp, Historia i polityka, Kuchnia
i enoturystyka, Polowania, potem dziewięć rozdziałów, w których opisano poszczególne regiony
Azerbejdżanu oraz Słowniczek. To, co rzuca się od razu w oczy, to brak indeksu, który ułatwiałby
odnalezienie poszczególnych informacji o zabytkach i osobach, a także całkowity brak zdjęć, map czy grafik
(z wyjątkiem grafiki z początku książki, przedstawiającej części państwa odpowiadające poszczególnym
rozdziałom). Podobną taktykę (minimalizowania liczby zdjęć itp.) stosuje na przykład Pascal w swojej
serii przewodników praktycznych, lecz nawet tam pojawiają się grafiki pokazujące lokalizację poszczególnych
obiektów. Brak map stanowi potężne utrudnienie w orientacji na miejscu i niemalże dyskwalifikuje przewodnik
jako pomoc w odnalezieniu drogi.
Azerbejdżan. Przewodnik globtrotera jest pozycją bardzo nierówną. Jego największą zaletą są zdecydowanie
zawarte w nim informacje. Jak łatwo się domyślić jest ich znacznie więcej niż w konkurencyjnych przewodnikach.
Widać, że autor opisuje to, co widział na własne oczy, a opisy są wzbogacone o wiele ciekawostek, np.
tylko w tym przewodniku spotkałem się z wyjaśnieniem dlaczego termometry w Baku są nastawione tak, by
pokazywały maksymalnie 39 stopni Celsjusza [s. 5]. Pochwała należy się za możliwie największą liczbę
zróżnicowanych informacji. Są tu opisane m.in. tradycje weselne, złoża naturalne, sport. Dużym plusem
dla turysty kulturowego będą tu opisy kina, literatury, muzyki, teatru, malarstwa i innych elementów
kultury Azerbejdżanu. Niestety, niektóre podrozdziały wyglądają tak, jakby dodano je na siłę - na przykład
w podrozdziale Instrumenty muzyczne napisano: "Warto posłuchać azerskiego folku: mugam granego
na kamanczy, balabanie, tarze i nagarze" [s. 13]. Oto cały podrozdział. Nigdzie nie wyjaśniono jak te
instrumenty wyglądają czy brzmią. A skoro tak, to czy warto w ogóle było o tym pisać? Przy okazji warto
zauważyć, że Azerbejdżanie nie lubią określenia "azerski" preferując "azerbejdżański". Autor sam o tym
wspomina przy opisie języka [s. 17], wcześniej jednak używając tego błędnego określenia. Podobnie w podrozdziale
Oświata wspomniano tylko o pierwszej uczelni wyższej kraju oraz o Akademii Nauk i powstawaniu
nowych uczelni (a wszystko to zaledwie w trzech zdaniach [s. 9]), a nie opisano choć trochę systemu azerbejdżańskich
odpowiedników naszych liceów czy szkół podstawowych.
Za plus dla autora należy uznać częste nawiązywanie w tekście do poloniców.
Ciekawe rozdziały książki to Kuchnia i enoturystyka oraz Polowania. Turystyka myśliwska
z opisem zwierzyny łownej to rzadko spotykana rzecz w polskich przewodnikach. Poczytać można tu nie tylko
o zwierzętach, lecz także o lokalnych tradycjach czy historii polowania. Jeśli ktoś nie jest myśliwym
może potraktować ten rozdział jako pomoc w fotografowaniu dzikiej przyrody. Autora pochwalić można również
za opis lokalnej kuchni, dodatkowo wzbogacony o przepis każdej omawianej potrawy. Także opisy win są
ciekawe, gdyż wzbogacono je o podanie ich historii i krótkiej charakterystyki najlepszych z nich. Można
zgadywać, że kuchnia, wina oraz polowania są podróżniczym hobby autora.
Kolejną potężną zaletą publikacji jest znajdujący się na końcu słowniczek polsko-azerbejdżański. Liczy
on 12 stron i zawiera bardzo przydatne zwroty. Dzięki niemu będziemy wiedzieć m.in. jak się przywitać,
pożegnać, zaprzeczać, rozmawiać na lotnisku, w metrze czy u lekarza. Jest to najbogatszy słowniczek rozmówek
polsko-azerbejdżańskich z jakim się spotkałem w przewodnikach turystycznych i może być głównym powodem
dlaczego warto włożyć Azerbejdżan... do plecaka.
Niestety, jak już wspomniałem, pozycja jest bardzo nierówna: z jednej strony mamy w niej dużo ciekawych
informacji i świetny słowniczek, a z drugiej mnóstwo większych bądź mniejszych błędów natury redakcyjnej,
a także nie zawsze trafionych założeń autora. Zacznijmy od błędów redakcyjnych. O jednym elemencie już
wspomniałem, czyli braku map czy zdjęć. Autor opisuje na przykład flagę i godło Azerbejdżanu, ale nigdzie
nie ma nawet grafiki je przedstawiającej. Jedyna grafika z podpisanymi regionami jest rozmazana i niemal
nieczytelna. Zdarzają się też błędy zapisu słów typu "baku" (a nie: Baku), funkcjonujący angielski system
cudzysłowów [s. 15], błędy interpunkcyjne czy takie konstrukcje zdaniowe, jak: "Znajdują się tutaj również
sztuczne jeziora, w tym sztuczne - Violet" [s. 86]. Czasem odnosi się wrażenie, że użyta czcionka nie
zawiera w sobie azerbejdżańskich liter, przez co niekiedy nazwy wyglądają nieestetycznie [na przykład
na stronie 26 i 176]. Co więcej, gdy porównuje się nazwy miejscowości, to niektóre są spolszczone, a
inne nie, przy czym odnosi się wrażenie, jakby autor nie mógł się zdecydować, który system jest lepszy.
Mamy więc Kutaszen, Ismaiłły, Szeki (wadą jest brak azerbejdżańskiej nazwy choćby w nawiasie), ale też
Lahich (bardzo często spolszczany w przewodnikach na Lahicz), Xinaliq (najczęściej spolszczany jako Hinalug)czy
też inne nazwy napisane z użyciem azerbejdżańskich liter, bez dopisania jak się je czyta. Nawet imię
i nazwisko najbardziej znanego dyktatora - Heydara Alijewa - jest raz pisane fonetycznie, a raz z użyciem
azerbejdżańskich znaków [s. 12, 33]. Co więcej, autor pisze raz Heydar a raz Gajdar, wywołując w czytelniku
dezorientację.
Widać zatem, że przewodnik potrzebuje korekty przeprowadzonej przez kogoś innego niż sam autor, ponieważ
tego typu małe błędy sprawiają, że Azerbejdżan... wygląda nieprofesjonalnie i nie wzbudza zaufania.
Niestety nie pomagają także inne błędy bądź braki.
W przewodniku nie znajdziemy ani jednego adresu czy numeru kontaktowego do jakiegokolwiek hotelu, campingu
czy pokoi gościnnych. Nie ma tutaj działu poświęconego noclegom ani restauracjom. Przy omawianych miejscowościach
można znaleźć opis interesujących elementów, czasem (niestety nie zawsze) dojazdu, ale nie napisano nigdzie,
gdzie można coś zjeść albo gdzie przenocować. Moim zdaniem to duży błąd, bo nawet globtroterzy, do których
przewodnik jest adresowany, nie śpią zawsze "na dziko" pod namiotem. Z drugiej strony w przewodniku jest
napisane: "służymy darmowym pośrednictwem w rezerwacji i opłacaniu noclegów w Azerbejdżanie" [s. 23],
co może tłumaczyć brak informacji o hotelach itp. Także dojazd czasem jest opisany z błędami, niekiedy
wręcz poważnymi. Dla przykładu tekst: "po wyjściu z metra 20 Januvar, trzeba przejść kilkadziesiąt metrów
w prawo" [s.28] - z taką informacją nigdzie się nie trafi, bo metro ma kilka wyjść, "w prawo" to zbyt
ogólne pojęcie, a dworzec autobusowy, o którym tu mowa znajduje się w znacznie większej odległości, niż
pisze autor.
Ważną kwestią w publikacji są informacje wizowe i związane z przekraczaniem granicy. Z jednej strony
są one rzeczowe i zawierają sporo pomocnych informacji, typu: na co uważać podczas ubiegania się o wizę
(warto pamiętać, że od 2013 r. oprócz posiadania wizy mamy obowiązek zameldowania pobytu turystycznego).
Informacje w Azerbejdżanie... dotyczące meldunku są bardziej rzeczowe niż np. w przewodniku praktycznym
Pascala. Cały dział jest bardzo przydatny i dobrze napisany, lecz nie można pozbyć się wrażenia, że pełni
rolę reklamy strony autora, który pośredniczy w zdobywaniu wiz. Kilka razy pojawiają się zdania takie
jak to: "w razie problemów z wypełnieniem wniosków wizowych prosimy o kontakt. Pomoc w wypełnieniu formularza
otrzymacie Państwo bezpłatnie!" [s. 21].
Azerbejdżan. Przewodnik globtrotera zawiera sporo interesujących informacji,
które są podane w bardzo mało atrakcyjnej formie. Z jednej strony mamy dużo opisów, świetny dział dotyczący
kuchni azerbejdżańskiej, bardzo przydatny słowniczek, lecz z drugiej strony brak opisu miejsc noclegowych
i gastronomii, słaby wygląd z licznymi błędami redakcyjnymi oraz brak map, co niestety powoduje, że jest
to przewodnik do poczytania w domu, a w podróży lepiej sięgnąć po konkurencję. Nawet konflikt o Górski
Karabah jest opisany bardzo szczątkowo i po lekturze czytelnik nie wie właściwie, o co chodzi w tej wojnie.
Przed napisaniem recenzji porozmawiałem ze sprzedawcami, którzy sprzedają przewodniki i słuchają opinii
klientów o różnych pozycjach. Z ich relacji inni turyści najczęściej oceniali go jako mało przydatny.
W mojej opinii najlepiej sprawdza się w uzupełnianiu wiadomości o kraju, lecz w podróż lepiej wziąć przewodnik
"Pascala" bądź "Lonely Planet".
|