Główna :  Dla autorów :  Archiwum :  Publikacje :  turystykakulturowa.ORG

 

Data wydania 29 kwietnia 2009, redaktor prowadzący numeru: Karolina Buczkowska

Numer 5/2009 (maj 2009)

 

Itinerarium

 
 

Louny, brama

Louny, widik z wiezy kościoła

Žatec ul. Katovska

Žatec

Žatec, synagoga

Louny, kościół

Žatec, rynek

Žatec, kościół

Žatec, brama

Duchcor (dawne Dux)













Wzdłuż biegu Ohrzy

Michał Jarnecki

Republika Czeska nie tylko Pragą stoi... Kto wie, czy właśnie czeska prowincja i szczególnie pełne uroku miasteczka, w których, a mieszkańcy są odmienni od zabieganych Prażan nie są esencją tego kraju. Dlatego też w tym numerze proponuję wyprawę kulturową szlakiem rzeki Ohrzy, lewego dopływu wielkiej Łaby. 
Naszą wędrówkę zacząć musimy od Libochovic, których perłą jest barkowy zamek projektu włoskiego architekta O. Broggio, znanego na terenie zachodnich i północnych Czech. Zamek to siedemnastowieczna rezydencja, która po aksamitnej rewolucji powróciła do rodziny Lobkowiczów. Zwiedzać go można wiosną i latem. 
Kolejnym dłuższym przystankiem powinny stać się Louny. Ozdobą niewielkiej stosunkowo starówki, przerzedzonej przez wielki pożar w XVI stuleciu, jest imponująca bryła kościoła św. Mikołaja, z charakterystyczną piramidalną wieżą, projektu samego mistrza Rieda, który był także autorem (bardziej znanej wszystkim) katedry pod wezwaniem św. Barbary w Kutnej Horze. Świątynia zbudowana została na przełomie XV i XVI w. Na skraju starówki można znaleźć kilka ładnych secesyjnych willi. 
Jednym z najpiękniejszych przystanków na naszej trasie będzie niewątpliwie miasteczko Žatec, otoczone w lwiej części średniowiecznymi murami. Dodatkowo wyróżnia je sporych rozmiarów rynek z potężnym, jak na niewielkie rozmiary miasta ratuszem. Kawałek rynku zajmuje chmielak, czyli ogródek chmielowy, co tylko przypomina dosyć oczywisty w Republice fakt, że miasto „na piwie stoi”. Sam browar natomiast znajduje się w zamku. Spacerując po zaułkach žateckiej starówki, natykamy się na romantyczne, urokliwe miejsca. W toku są prace restauracyjne i prawdopodobnie za kilka lat miasteczko stanie się perełką północnej części kraju.
Na szlaku naszej wędrówki nie może zabraknąć też i Kodania. Na pagórku dominującym nad nowszą częścią miasta, wznosi się jego urocza starówka. Kodań posiada własną wersję barbakanu, rozległy rynek, fragmenty średniowiecznych umocnień...oraz najwęższą uliczkę w Czechach, zwaną Katowską. Wokół miasta rozpościerają się księżycowe nieomal krajobrazy zagłębia węgla brunatnego. Przeważają w nim odkrywki, które pustoszą go całkowicie. Aby lepiej zorientować się w tej przemysłowej przestrzeni warto odbić bardziej na północ w stronę Teplic. W nieodległym mieście Most znajduje się bowiem centrum tego zabójczego dla środowiska okręgu przemysłowego. Nie można o nim powiedzieć, że jest piękne, gdyż jest całkowicie odwrotnie. Warto tu jednak przyjrzeć się, co człowiek może zrobić naturze i samemu sobie...W latach 1970. stary, zabytkowy, pamiętający średniowiecze Most, został zniszczony, a mieszkańcy przeniesieni do położonych wyżej osiedli, ponieważ władze uznały, iż pod miastem znajdują się znaczące pokłady węgla, warte eksploatacji. Jedynie w obliczu protestów ze starego ‘Brüx’, zachowany został XIII- wieczny kościół, przesunięty o kilkaset metrów na specjalnych szynach, absurdalnie obecnie stojący na krawędzi gigantycznej dziury-odkrywki, oddzielony od socjalistycznych blokowisk szosą szybkiego ruchu.
Niedaleko Mostu, w otoczeniu równie surrealistycznego krajobrazu, rozłożyło się zapyziałe miasteczko Duchcov. Tutejszym hitem jest barokowy zamek, projektu wspomnianego O. Broggio, w którym zakończył swoje bogate w podboje miłosne życie, sławny Wenecjanin, Casanova (1725-98).
Przemieszczając się dalej w górę Ohrzy, docieramy wreszcie do najsławniejszego czeskiego uzdrowiska, popularnego już od trzech co najmniej stuleci, tj. do Karlovych Var, czy jak kto woli Karlsbadu. Atuty miasta stanowią niewątpliwie położenie w dolinie Ohrzy i jej dopływu Teplej, uroda starej części kurortu z gmachami z przełomu XIX i XX w., no i oczywiście sławne na cały świat tutejsze lecznicze wody, z najwydajniejszym „Sprudel” na czele. Najciekawsza część Karlovych Var rozciąga się wzdłuż deptaku Stara Louka poprowadzonego równolegle wobec rzeki Teplej. To tutaj natkniemy się na uroczą starą kolumnadę, stare łaźnie (łącznie z cesarskimi), stylowe sklepy z niezwykle kunsztownym szkłem tutejszej firmy „Moser” oraz elegancki i diablo drogi hotel „Grand Pupp”. Na jego wysokości znajduje się stacyjka dolna lokalnej kolejki (tzw. lanovki), prowadzącej na wzniesienie, skąd rozpościerają się panoramiczne widoki na cały kurort. Do najciekawszego punktu widokowego należy dojść ze stacji górnej kilkaset metrów. Szkoda tylko, iż pejzaż miasta psuje brzydkie, pamiętające czasy socrealizmu gmaszysko kąpieliska i domu zdrojowego Thermal, szczęśliwie oddalonego od najstarszej części uzdrowiska o kilkaset metrów. Nad Ohrzą, bliżej dworców autobusowego i kolejowego wznosi się wytwórnia sławnego na cały świat, podobnie jak tutejsze wody, destylatu, likieru „Becherowka”. Wytwórnię można zwiedzać, a w „fabrycznym” sklepie zaopatrzyć się w odpowiednie souveniry.
Kilkanaście kilometrów dalej na zachód od Karlsbadu, również nad wijącą się Ohrzą, rozpościera się miasteczko Loket, z malutką, ale piękną starówką i pokaźnym średniowiecznym zamczyskiem. Ponoć tutaj, sędziwy już W. Goethe miał przeżyć swój ostatni romans z kilkakrotnie młodszą od siebie miłośniczką swej twórczości...
 

Ostatnia miłość Goethego (1744-1832). Sędziwy, liczący już wówczas siedemdziesiąt dwa lata, poeta zanocował podczas wizyty w Loket w 1821 r., w hotelu „Zu Weissen Ross” (dzisiejszy „Bily Kůň”). Tutaj też poznał siedemnastoletnią Ulrike von Lewetzow, z którą spędził kilka nocy. Kochankowie spotkali się jeszcze kilka razy w 1823 roku. Dziewczyna do końca życia pozostała panną, nosząc w sercu spotkanie z wybitnym artystą.

Ostatnim przystankiem będzie na naszej trasie pełen zabytków i fascynującej historii Cheb. W przeszłości bardziej znany był pod niemieckim „szyldem” Eger, stanowiąc jedno z głównych centrów niemieckiej mniejszości na czeskich ziemiach. Swoją karierę miasteczko zawdzięczaa Fryderykowi I Barbarossie, który w XII stuleciu wzniósł tutaj twierdzę, z imponującą „Czarną wieżą” i gdzie ufundował miasto. Kolejne epoki pozostawiły po sobie ślady, czego dowodem okolice starego rynku, wypełnione gotyckimi, renesansowymi i barokowymi kamieniczkami oraz masywna bryła kościoła św. Mikołaja. Uwagę przykuć może skupisko domów z pruskiego muru, znajdujące się w dolnej, północnej części trójkątnego, pochyłego rynku, zwane Stöckl, z czeska zwące się bardziej swojsko Spaliček. Za Spaličkiem, wśród domów tworzących północną pierzeję rynku, znajduje się regionalne muzeum. Warte jest rzucenia okiem i wizyty, nie tyle ze względu na zbiory, ile na historię, która otarła się o ten gmachu w 1634 r. W tych murach zamordowany został bowiem Albercht Wallenstein, wielki wódz, a jednocześnie niezwykle tajemniczy człowiek.
 

Albrecht Wallenstein (1583-1634) lub Albrecht z Valdštejnu. Zniemczony Czech, uważany (nieco przesadnie) za Napoleona swoich czasów, który dwukrotnie stawał na czele cesarskich, katolickich wojsk, próbując realizować dzięki temu swoje prywatne plany. Zaniepokojony pogłoskami o planach wykrojenia sobie państwa przez tego zagadkowego wodza, Ferdynand III Habsburg zlecił skrytobójczy mord oficerom Wallensteina. 
Postać Wallensteina inspirowała od dawna artystów (np. Schillera), zafascynowanych dramatycznym zderzeniem racji człowieka jak i racji stanu. 

Cheb stał się sławny także z innych powodów (choć ponure były tego przyczyny). We wrześniu 1938 doszło tutaj bowiem do strasznych zajść i pogromów zainspirowanych przez nazistowskich działaczy partii sudecko-niemieckiej (SdP), co wymusiło na władzach czeskich odwet. Ponownie miasto stało się głośne w latach 1946-47, gdy zostały wydane tzw. „beneszove dekrety”, na mocy których mniejszość niemiecka została faktycznie stąd wypędzona, płacąc w ten sposób cenę za zbrodnie i błędy swych liderów (należy przypomieć, że Niemcy stanowili około 3/4 ludności Chebu, który stracił poniekąd swoją tożsamość). 
Właściwie moglibyśmy tutaj zakończyć naszą marszrutę, ale będąc w tych stronach, warto byłoby zahaczyć o uzdrowisko Františkove Lazne otoczone uroczymi zalesionymi wzgórzami i nieodległą wieś Soos. W tej drugiej występują wyjątkowe w Europie kontynentalnej osobliwe zjawiska wulkaniczne, czego przykładem jest grupa mikro-gejzerów o siarkowym, ostrym zapachu.
Wędrówka wzdłuż Ohrzy łatwo nie znudzi. Zbyt wiele tam różnorakich osobliwości i atrakcji. Nie zniechęcają też ceny, choć niestety i u naszych południowych sąsiadów idą one systematycznie w górę.

Sprawy praktyczne
Niezależnie od tego, czy posiadamy własny środek transportu, czy też nie, z opisanych miejsc i obiektów dotrzemy de facto wszędzie. Jeżeli nie dysponujemy pojazdem potrwa to jedynie nieco dłużej. Do większości punktów dociera kolej i autobus, z tym, że z tym drugim problem pojawia się w weekendy. Dysponując natomiast samochodem nasza marszruta prowadzić będzie drogami nr 246, 7, 225, 224, , 13(E 442), E 48, czasem odbijając w drogi lokalne.

Niewątpliwie najważniejszą sprawą jest zakwaterowanie. Najdroższym z miast pod tym względem są Karlove Vary (co wynika ze sławy jaką posiadają). 
Zakwaterowanie w Karlovych Varach :
Zdecydowana większość hoteli o charakterze sanatoryjno-leczniczym jest tutaj droga. Cenniki aktualne podawane są tam w walutach wymienialnych. Przykładowo: „Livia”, „Bristol Palace”, „Imperial” (w zależności czy spać chcemy w apartamentach, czy zwykłych pokojach), kosztują od 89 do 225, czy nawet 340 dolarów. Nieco tańsze są „Manes”, „Morava” czy „Thermal”, od 49 d0 85 dolarów za pokój. Są też znośniejsze hotelowe opcje jak np. „Mallorca” na Marianskej 6 za 1650 koron (Kc), „Eboli” na Marianskolazneckej 17 za 1900-2700 Kc, „Holiday” na Ondričkovej 26 za 1000-1500 Kc. Teoretycznie funkcjonuje też tam schronisko młodzieżowe, tzw. Juniorhotel, ale prawdopodobnie ma zostać przeniesiony, trzeba więc sprawę sprawdzić na miejscu w punktach informacji turystycznej. Wszystkie obiekty przebija jeden z najelegantszych hoteli Republiki Czeskiej: „Grand Pupp” ze swoją filią „Parkhotel”. Najtańsze pokoje są tam w cenie 95 euro, a najdroższe – wsławione pobytem cesarzy, królów czy sławnych artystów – 440-580 euro za noc.
Pozostałe miasta:
W miasteczku Louny polecam przetestowany, niedrogi (600 Kc) pensjonat „Černy Rytiř”(„Czarny Rycerz”), tuż obok dworca autobusowego. Na rynku miasta znajduje się kilka razy droższy od pensjonatu hotel, niewiele więcej oferujący. W Loket, hotel stojący w centrum miasta, zwie się „Goethe” (w hotelu tym przebywał ów poeta). Noc tutaj kosztuje 1200-1400 Kc.
Žatec z kolei ma na ryneczku hotel „U hada”, za 1400 Kc./noc, natomiast w miejscowości Cheb z racji nadgranicznego położenia – nie ma problemu ze znalezieniem noclegu – opcji jest sporo. Polecam następujące hotele i pensjonaty: „Hvezda” na rynku staromiejskim czyli Namesti Krale Jiřeho, „Slavie” na ulicy Svobody prowadzącej do dworca, czy „Hradni dvur” na Dlouhej 12, jednej z ulic starówki. Ceny wynoszą tam od 600 do 1100 Kc.

Kwestie wyżywienia w tym kraju nie stanowią problemu. Jest ono najczęściej niedrogie, smaczne, podobne do naszego. Ceny w restauracjach – może z wyjątkiem tych „z najwyższej półki” – są przystępne. W każdym z miast znajdziemy z łatwością odpowiednie do stanu naszych kieszeni lokale gastronomiczne.
 

 

Nasi Partnerzy

 

Copyright ©  Turystyka Kulturowa 2008-2024


Ta strona internetowa używa pliki cookies w celu dostosowania serwisu do potrzeb użytkowników i w celach statystycznych. W przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla cookies stosowanych przez nasz serwis.
Zamknij