Michał Jarnecki
W kręgu cywilizacji Dilmun
Czyli nie tylko ropą Bahrajn stoi
Bahrajn, choć może to porównanie, jest nieco na wyrost, wydał mi się arabskim Singapurem. Państwo miasto,
a zarazem nie za duża wyspa, centrum finansowe i wylewające się, widoczne gołym okiem bogactwo oraz pnące
się w niebo wieżowce, byłyby dowodem, że coś jest na rzeczy. Są jednak i różnice. Chodzi nie tylko o
to, że sporą część wyspy stanowi pustynia, stanowiąca integralny element regionu, ale i fakt długiej
historii, co w tym rejonie globu, w sąsiedztwie Mezopotamii, nie dziwi. W trzecim tysiącleciu p.n.e.
rozkwitła tutaj cywilizacja Dilmun, pozostająca w bliskich związkach handlowych i kulturowych z Międzyrzeczem
(Mezopotamią), a nawet i odległymi Indiami. Wspominają o niej zapiski w piśmie klinowym. Pozostały po
niej nie tylko wykopaliska z liczną ceramiką, ale i największe cmentarzysko starożytne z ponad 130 tysiącami
miejsc pochówku. Nie są to oczywiście mutacje egipskich piramid, ale najczęściej niewielkie kopczyki,
czy pagórki - choć zdarzają się liczne wyjątki, kryjące w sobie jedno czy kilkukomorowe grobowce. W dziejach
Dilmun wyróżnia się cztery główne okresy:
- Protodilmuński (ok. 3200-2200 p.n.e.) - okres kształtowania się cywilizacji dilmuńskiej; najwcześniejsze
wzmianki o krainie Dilmun w źródłach mezopotamskich;
- Wczesnodilmuński (ok. 2200-1600 p.n.e.) - okres największego rozkwitu cywilizacji dilmuńskiej,
która zaczyna kontrolować główne morskie szlaki handlowe w Zatoce Perskiej; na wyspie Bahrajn powstają
pierwsze miasta, świątynie i tysiące pagórków grobowych;
- Średniodilmuński (ok. 1600-1000 p.n.e.) - Dilmun pod kontrolą babilońskich królów z dynastii
kasyckiej;
- Późnodilmuński (ok. 1000-330 p.n.e.) - stopniowy spadek znaczenia Dilmunu w handlu międzynarodowym;
są też opinie o egzystencji szczątków cywilizacji dilmuńskiej do 200 r. p.n.e., czyli już w okresie hellenistycznym,
gdy obecny Bahrajn nosił miano Tylos.
Cechą wyróżniającą Dilmun są mogiły, wśród nich następujące typy: wczesny (ok. 2500-2300 p.n.e.)
z niewielkimi pagórkami grobowymi, z otaczającymi je murami kamiennymi; pośredni (ok. 2300-2000
p.n.e.) o dużych gabarytach (rejon Madinat Hamad), z podobnie rozległymi komorami grobowymi, zwężającymi
się stopniowo ku górze, gdzie zmarli przykrywani byli warstwą małych i średniej wielkości kamieni; późny
(ok. 2000-1400 p.n.e.), gdzie pagórki posiadają charakterystyczny kształt przypominający kopułę; Tylos
(ok. 300 p.n.e. - 200 n.e.) z dużymi pagórkami grobowymi, wzniesionych z małych i średniej wielkości
kamieni z wydłużonymi komorami grobowymi przeznaczonymi tylko dla jednej osoby.
Dilmun - cywilizacja zachodniej części basenu Zatoki Perskiej, której centrum był obecny Bahrajn,
rozkwitająca pomiędzy III tysiącleciem p.n.e., a początkiem n.e. Nazywano ją często cywilizacją poławiaczy
pereł. Przed odnalezieniem ropy to właśnie handel perłami pozwalał utrzymać się mieszkańcom. Dilmun (sumeryjski
Dilmunki, akademicki Tilmun czy Telmun; grecki Tylos -Tyros; łac. Tyrus) - w tradycji mezopotamskiej
jedna z trzech krain (pozostałymi były Magan i Meluhha), które leżeć miały wzdłuż brzegów "Dolnego Morza",
tj. Zatoki Perskiej i Morza Arabskiego; lokalizowana najczęściej na wyspach Bahrajnu, choć wydaje się
iż obejmowała również północno-wschodnie wybrzeża Półwyspu Arabskiego oraz położoną u wybrzeży Kuwejtu
wyspę Failaka.
|
Jednak to co najbardziej rzuca się w oczy, przebywając w Bahrajnie, to nowoczesność i rozmach inwestycyjny,
co stanowi regułę w bogatych państwach Zatoki. Centrum stołecznej Manamy stanowi skupisko kilkunastu
niebanalnych wieżowców, z których wybija się oryginalnością miejscowy World Trade Center. Jego spiczaste
dwie wieże przypominają wyostrzone miecze skierowane w niebo, a połączone zostały przęsłami, na których
konstruktorzy umiejscowili gigantyczne śmigła. Może to symbolika pojazdu powietrznego, dwupłatu, który
za moment poderwie się do lotu ? Nie brakuje w krajobrazie Manamy innych skylinerów, ale ten wyróżnia
się autentycznie.
Niekwestionowaną dumą maleńkiego kraju jest Muzeum Narodowe ze świetną nowoczesną ekspozycją, przybliżającą
cywilizację Dilmun oraz pozostałą historię wyspy. Podobnie jak w Kuwejcie jedna z sal poświęcona została
folklorowi i obyczajom miejscowych, bardziej otwartych na świat niż sąsiedni Saudyjczycy. Obok muzeum
wznosi się niezwykle efektowny, nowoczesny gmach Teatru Narodowego i Opery. W odległości około kilometra
od tego kompleksu znajduje się pałac monarchy oraz wielki meczet, który spokojnie można zwiedzać. O tolerancyjnym
duchu Bahrajnczyków świadczy też zgoda na funkcjonowanie kilku kościołów dla robotników cudzoziemskich,
głównie Filipińczyków.
Na północ od Manamy poprzez przerzuconą groblę, droga prowadzi do wysepki Fawd, gdzie oprócz fortu Arad,
jest stara rezydencja jednego z dawnych emirów w tradycyjnym stylu. To Sheik Ben Isa Ali House z charakterystycznymi
dla regionu oraz Iranu tzw. wind towers, pełniącymi w tym gorącym klimacie rolę klimatyzacji (wytwarzały
przeciąg). Kilka kroków dalej zlokalizowane jest z kolei dawne centrum handlu perłami, które trafiło
niedawno na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO - Sayedi House, obok meczetu noszącego tę samą nazwę.
W lutym obiekt był remontowany.
Najważniejszym zabytkiem Bahrajnu, wpisanym już dawniej na listę UNESCO, jest stary, minimum 500 letni
- Fort Bahrajn, gdzie za wstęp, do tej pory, nie trzeba płacić. Robi wrażenie. Swój udział w jego wzniesieniu
mieli też Portugalczycy.
Jadąc ku położonym na południe cmentarzyskom Dilmun, na chwilę warto stanąć obok ruin starego, zapewne
więcej niż tysiącletniego meczetu - Khamis. Pagórkowatych cmentarzysk jest sporo. Najlepiej zachowane
zlokalizowane są w El Saroraz w Ali. I tutaj pomimo upału zrobiłem przystanek i nawet wszedłem do jednego
z obrabowanych grobów. Jadąc dalej na południe docieramy do jednej z ikon Bahrajnu - toru wyścigowego
Formuły 1, zwanego International Circuit Racing. Imprezy odbywają się wczesną wiosną, gdy nie doskwierają
straszliwe upały. Można wejść na poziom trybun oraz odwiedzić sklep z pamiątkami.
Nieopodal rozciąga się rozległy campus uniwersytecki, odizolowany od największych w niewielkim państwie,
miast. Uniwersytet ma dobry poziom, ponieważ władze nie szczędzą środków na sprowadzenie najlepszej kadry.
Jeszcze dalej na południe zaczynają się pola naftowe z charakterystycznymi pompami wahadłowymi i gdzieniegdzie
z cienkich kominów wydobywają się płomienie. Wśród złóż występuje również i gaz, a także aluminium. Wreszcie
wijąc się między poletkami naftowymi i rurociągami, a także piachami (pustynia !), docieramy do, według
opinii samych Bahrajnczyków, jednego z najważniejszych miejsc kraju. Przed naszymi oczami pojawia się
nagle wolno stojący samotny, stary, rozłożysty akacjowiec, zwany Tree of Life. Miejscowi uważają drzewo
za cud natury i dar Allaha. Rzeczywiście, coś w tym jest. W tym piekielnie suchym klimacie, w miejscu
pozbawionym źródeł wody owa roślina żyje sobie spokojnie i ciągle emanuje zielonymi liśćmi, od mniej
więcej 600 lat. Jest to ciekawe i zastanawiające. Pozwala lepiej zrozumieć odczuwanie innych, jak choćby
ławeczki ustawione, jak w amfiteatrze przed drzewem, dla wycieczek. W kraju i "ocenie" spiekoty i piachów,
atrakcją docenianą szczerze i autentycznie, może być kawałek naturalnej zieleni. Nie darmo, w ramach
kompensacji, ów kolor stał się ikoną islamu i świadomym wyborem Proroka.
Wizytę w Bahrajnie proponowałbym zakończyć na sztucznej, usypanej wyspie Awaj (Awadż), gdzie powstał
kompleks apartamentowców, hoteli i biurowców. Część willową skupioną wzdłuż wytyczonych kanałów, nazwano
Małym Amsterdamem. Mhm - niech będzie, ale to nie Holandia, o czym przypomina klimat. Awaj stał się najnowszym
powodem do dumy mieszkańców kraju - wyspy rosnącej wraz ze swoim narodem !
|