|
Michał Jarnecki
Kalifornia
Kalifornia (ang. California) jest nie tylko najludniejszym, najbogatszy oraz trzecim co do wielkości
(po Alasce i Teksasie) stanem USA. Stanowi fascynujące zjawisko kulturowe, przyrodnicze i sama w sobie
może być celem wyprawy nawet zaplanowanej na kilka tygodni bez odwiedzania sąsiednich stanów, co zubożyłoby
zapewne samą ekspedycję, ale pozwoliło zarazem wczuć się w lokalną atmosferę. Różnorodni, często wysoko
wykształceni mieszkańcy, na pozór wyglądający na cudaczną, kolorową menażerię, stworzyli otwartą na świat
tolerancyjną społeczność. Wreszcie zachętą do podróży może być łagodny klimat i niezła średnia roczna
temperatura. Pacyficzne prądy morskie, czasem zimne powodują, iż nawet latem da się tutaj wytrzymać.
Terytorium stanu rozciąga się między wybrzeżem Pacyfiku a górami Sierra Nevada na wschodzie, pustynią
Mojave na południowym wschodzie i lasów (z przewagą sekwoi i jedlicy) na północnym wschodzie. Centrum
stanu zajmuje Dolina Kalifornijska, jeden z najbardziej wydajnych rolniczo obszarów na świecie. Leżąca
na terenie stanu Dolina Śmierci (86 m p.p.m.) jest najniższym punktem w Ameryce Północnej. Na północy
graniczy ze stanem Oregon, na wschodzie ze stanem Nevada, na południowym wschodzie z Arizoną, a na południu
z meksykańskim stanem Baja Kalifornia Norte. Powierzchnia stanu wynosi 423 970 km². Gdyby Kalifornia
była oddzielnym państwem, znajdowałaby się na 59-tym miejscu na liście największych państw świata.
Samą nazwę powszechnie wywodzi się od nazwy utopijnego raju, w którym wedle legend
miały mieszkać Amazonki, rządzone przez królową Califię. Na bazie tego mitu w 1510 r. hiszpański pisarz
Garci Rodríguez de Montalvo napisał książkę pt. Las sergas de Esplandián o wyspie zamieszkiwanej tylko
przez kobiety. Prawdopodobnie dlatego, gdy hiszpańscy odkrywcy, badający Meksyk z polecenia Hernána Cortésa,
w 1533 r. dowiedzieli się o wyspie (dziś wiemy, że to półwysep) nieopodal zachodniego wybrzeża Pacyfiku,
rządzonej ponoć przez kobiety, nadali jej nazwę Kalifornia.
|
Środkową część stanu zajmuje Dolina Kalifornijska, która jest rolniczym sercem regionu, produkuje prawie
1/3 żywności dla USA. Dolina Kalifornijska przedzielona jest deltą Sacramento i San Joaquin. Jej północna
część zwana jest doliną Sacramento, południowa zaś doliną San Joaquin, od przepływających przez nią rzeki.
Otaczają ją góry leżące na wybrzeżu Pacyfiku (na zachodzie), pasmo Sierra Nevada (na wschodzie), Góry
Kaskadowe (na północy) iTehachapi (na południu). W Sierra Nevada znajduje się najwyższy szczyt kontynentalnych
stanów, ponieważ Alaska określana jest mianem stanu "zewnętrznego" i nie zalicza się jej do stanów kontynentalnych,
mimo iż leży na kontynencie północnoamerykańskim. Szczytem tym jest Mount Whitney o wysokości 4421 metrów
n.p.m. Temperatura w Sierra Nevada spada w zimie do podobnego poziomu co na terenach arktycznych. W tym
paśmie górskim znajduje się też tuzin małych lodowców, z których najbardziej znane są lodowce Palisade,
najbardziej wysunięte na południe lodowce w USA. Do atrakcji turystycznych Sierra Nevada poza doliną
Yosemite (park narodowy), znaną z licznych form polodowcowych, należy Park Narodowy Sekwoi, gdzie rosną
jedne z najwyższych drzew na Ziemi, oraz jezioro Tahoe, największe z jezior na terenie Kalifornii.
W zachodniej części stanu znajduje się jezioro Clear, największy pod względem powierzchni akwen słodkowodny,
leżący w całości na terenie Kalifornii (jezioro Tahoe jest większe, ale jego część znajduje się na terenie
Nevady). Około 45% powierzchni stanu zajmują zróżnicowane pod względem gatunków drzew, lasy. Kalifornia
jest najbardziej zalesionym stanem w USA, zaraz po Alasce.
Na południu znajduje się duże śródlądowe słone jezioro Salton. Pustynie w Kalifornii zajmują około 25%
powierzchni. Prawie cała południowo-wschodnia część Kalifornii to pustynie, na których panuje bardzo
wysoka temperatura (zwłaszcza w lecie). Największą spośród nich jest pustynia Mojave. Na północny wschód
od niej leży Dolina Śmierci, w której znajduje się najniżej położone miejsce w Ameryce Północnej - Badwater
Flat (86 m p.p.m.). Dzieli je od Mount Whitney (najwyższy szczyt Kalifornii) jedynie ok. 135 km. Kalifornia
jest miejscem nawiedzanym przez trzęsienia ziemi, pozostawiające po sobie znaczne uskoki tektoniczne
(np. uskok San Andreas), co nawet bywa motywem popularnych filmów katastroficznych.
W większości stanu panuje klimat subtropikalno-śródziemnomorski z łagodnymi, deszczowymi zimami i suchymi
bardzo upalnymi latami. Chłodny Prąd Kalifornijski często latem powoduje tworzenie się mgieł w pobliżu
wybrzeża. Im dalej w głąb lądu, tym chłodniejsze zimy i cieplejsze lata. W górach, co zrozumiałe, temperatury,
nawet latem bywają bardziej umiarkowane, a zimą śnieży. Co do pustyń, to na Sonorze panuje klimat pustynno-subtropikalny
są gorące lata i łagodne zimy, zaś na pustyniach znajdujących się powyżej 600 m n.p.m., panują gorące
lata i chłodne zimy. Rekordowo wysokie temperatury występują na terenie Doliny Śmierci. Dnia 10 lipca
1913 r. zanotowano tam temperaturę 134 °F (57,8 °C), co było jak dotąd najwyższą temperaturą
na ziemi.
Historia
Do brzegów Kalifornii jako pierwszy z Europejczyków dopłynął portugalski żeglarz João Rodrigues
Cabrilho w 1542 r., podobnie jak wcześniej jego rodak Magellan, służący Karolowi V z dynastii Habsburgów,
ówczesnemu królowi Hiszpanii i cesarzowi niemieckiemu. W te strony dotarł też 37 lat później angielski
żeglarz - odkrywca i korsarz w jednej osobie, Francis Drake. Nie były to oczywiście obszary bezludne.
W okresie pierwszych kontaktów z Europejczykami Kalifornię zamieszkiwały indiańskie plemiona Pomo, Kostanoan,
Jokuc, Czumasz, Mohave (nie mylić z Mohawkami) i Serrano (nazwa nadana przez Hiszpanów). Razem tych grup
było koło 70. Hiszpańscy kupcy, zaczęli wykorzystywać Kalifornię w trakcie podróży z Filipin do kolonii
Madrytu w Meksyku od roku 1565. W 1602 r. Sebastian Vizcaino zbadał i opisał na mapie wybrzeże Kalifornii
na polecenie wicekrólestwa Nowej Hiszpanii. Iberyjscy duchowni zakładali też ośrodki misyjne wzdłuż wybrzeża
i powstało ich razem 21, w celu nawracania lokalnych Indian. Pierwszy z nich został założony w San Diego
w roku 1769. Wokół misji pojawiły się małe miasteczka, był to początek hiszpańskiego osadnictwa w tej
części Ameryki Północnej. Nową prowincję nazwano "Alta California" (Górna Kalifornia), w odróżnieniu
od Półwyspu poniżej, zwanego Dolną Kalifornią (obecnie Meksyk). W ślad za misjonarzami pojawili się też
i hiszpańscy osadnicy, stosunkowo jednak nieliczni. W końcu XVIII w. Kalifornia stała się częścią wicekrólestwa
Nowej Hiszpanii. W 1821 r. wraz z innymi terytoriami wchodzącymi w skład tego wicekrólestwa uzyskała
niepodległość, stając się częścią Meksyku, od nazwy nowego państwa. Do Kalifornii zaczęli przenikać po
1820 r. amerykańscy traperzy i osadnicy, którzy poprzez swoją kreatywność i zwiększającą się liczbę,
zaczęli odgrywać tutaj coraz większą rolę. Przybysze ze Stanów Zjednoczonych odkryli też szlaki przez
góry oraz pustynie Kalifornii, zasiedlając niezamieszkane dotąd rejony. Krajem tym też zainteresowała
się Rosja w latach trzydziestych, zakładając na wybrzeżu Kalifornii faktorię handlową w Fort Ross.
W 1846 r. osadnicy amerykańscy zbuntowali się przeciwko Meksykowi - tzw. Rewolta Niedźwiedziej Flagi,
która do dzisiaj jest stanowym sztandarem, ustanawiając w Sonomie Republikę Kalifornii. Pierwszym i zarazem
ostatnim prezydentem Republiki był niejaki William B. Ide. Urzędował niedługo - przez 25 dni, gdy do
Kalifornii przybyły siły USA. Gdy wybuchła wspomniana rewolta, trwała już w najlepsze wojna amerykańsko-meksykańska
(1846-1848), której inspiracją stała się secesja Teksasu. Powstańcy w Kalifornii mogli liczyć na pomoc
ze strony Stanów Zjednoczonych. Ta przyszła od strony oceanu, gdy komandor US Navy, John D. Sloat, wpłynął
na zatokę Monterrey i rozpoczął okupację Kalifornii przez USA. Po krótkiej kampanii w południowej części
późniejszego stanu, oblężeniu Los Angeles oraz bitwach pod Rancho Dominguez, San Pasqual, Rio San Gabriel
i La Mesa, Górna Kalifornia skapitulowała w ciągu niecałego miesiąca. Wraz z Traktatem z Guadalupe Hidalgo,
kończącym wojnę między Meksykiem a USA, Kalifornia została podzielona między obydwa państwa i tak zostało
do dzisiaj.
W roku zakończenia wojny - w 1848 r., liczba amerykańskich kolonistów w Kalifornii nie przekraczała 15
tys., ale wraz z odkryciem złota (sławna jego "Gorączka") w roku następnym i związanymi z tym masowymi
migracjami ze Stanów, Europy i Kanady, szybko zaczęła rosnąć. Był to punkt zwrotny w historii tej ziemi.
W 1850 r. Kalifornia przystąpiła do Unii jako 31-y stan, należąc do grupy, gdzie zostało zakazane niewolnictwo.
Stolicą administracyjną Kalifornii pod rządami Hiszpanii i Meksyku było Monterrey. Amerykanie nie od
razu znaleźli nową siedzibę stanowych władz. Wpierw było to San Jose, następnie Vallejo i Benicia, aby
ostatecznie wybrać w 1854 r. Sacramento, które z niewielką przerwą w 1861 r., gdy na kilka miesięcy stołeczność
przypadła miastu San Francisco (powódź!), pełni tę rolę do dzisiaj.
Gorączka złota, choć przeminęła, jak wszystko, wpłynęła na przyśpieszenie rozwoju stanu. Najlepszym przykładem
byłoby San Francisco (zwane tutaj Frisco) - gdy z osady stało się nagle ludnym i prężnym miastem.
Problemów dostarczała komunikacja z pozostałą częścią, trzonem USA. Podróże do Kalifornii ze środkowej
i wschodniej części Stanów Zjednoczonych były bardzo czasochłonne i niebezpieczne. Odmiana nastąpiła
wraz z wybudowaniem w 1869 r. pierwszej transkontynentalnej linii kolejowej, przebiegającej przez przełęcz
Donner w górach Sierra Nevada. Wraz z budową tej linii kolejowej setki tysięcy osadników przybywały do
Kalifornii ze wschodu. Siłą napędzającą tę migrację były znakomite warunki do uprawy ziemi oraz mit tej
ziemi. W XX wieku liczba przybywających do Kalifornii złaknionych poprawy warunków życia uległa zwiększeniu
wraz z rozwojem połączeń kolejowych i budową autostrad. W okresie od 1900 do 1950 ludność stanu wzrosła
z 1,4 mln do 10,5 mln, co sprawiło, że Kalifornia stała się najbardziej zaludnionym stanem w USA, w którym
mieszka około 37 mln. ludzi. Wśród miast kalifornijskich jest 8, które zajmują miejsce wśród 50. największych
miast USA, a są nimi Los Angeles - 2 miejsce, San Diego - 8-e, San Jose - 10-te, San Francisco - 13-te,
Long Beach - 34-te, Fresno - 37-e, Sacramento - 38-e oraz Oakland, które zajęło miejsce 44-te. Stan kontynuuje
politykę przyciągania dużych grup imigrantów, zwłaszcza z odpowiednim wykształceniem i przygotowaniem
zawodowym, przez co liczba ludności ciągle się zwiększa. Administracyjnie dzieli się na 58 hrabstw.
Jest to zarówno najludniejszy, jak i najbogatszy stan USA. Gdyby Kalifornia była oddzielnym państwem,
wówczas zajmowałaby ósme miejsce wśród największych gospodarek światowych, z produktem krajowym brutto
na poziomie Włoch. Z kolei zajmowałaby 35-te miejsce na liście najludniejszych państw globu.
Struktura rasowo-etniczna
W Kalifornii żadna grupa etniczna nie dominuje liczebnie znacząco nad innymi (to znaczy, że ogólny udział
żadnej z grup nie przekracza 50%). Przez to stan określa się jako "majority-minority". Jeśli chodzi o
rasę, to wprawdzie białych jest 59,8%, ale zalicza się do nich także ludność latynoską (znaczny odsetek!),
których to osobno ujmują amerykańskie spisy powszechne. W Kalifornii żyje największa spośród wszystkich
stanów liczba białych Amerykanów - ocenia się ją na 21 810 156 mieszkańców. W stanie mieszka piąta pod
względem wielkości populacja Afroamerykanów - 2 260 648 osób. W Kalifornii żyje też 1/3 Amerykanów pochodzenia
azjatyckiego - 4,5 mln z 15 mln zamieszkujących teren USA. Liczba rdzennych Amerykanów - oficjalnie wynosi
376 093 ludzi (ale przez wielu oceniana na ok. 1 mln) jest najwyższa spośród wszystkich stanów. Według
danych z 2006 r. Kalifornię zamieszkuje największa liczba mniejszości spośród wszystkich stanów - biali
(bez udziału białych Latynosów) to 43% populacji. Udział nielatynoskich białych w populacji Kalifornii
spadł o połowę w zaledwie 36 lat - w 1970 stanowili jeszcze ok. 80%. Ogólnie Kalifornię zamieszkuje 21%
wszystkich przedstawicieli mniejszości żyjących w USA. Tylko Nowy Meksyk i Teksas mają większy udział
procentowy Latynosów w populacji, ale to w Kalifornii jest ich najwięcej, jeśli chodzi o liczbę bezwzględną.
Podobnie rzecz się ma z Amerykanami pochodzenia azjatyckiego - Hawaje mają największy procentowy udział,
ale to w Kalifornii mieszka największa ich liczba. Indianie stanowią 0.7 % ogółu. Wśród Azjatów najliczniejsze
są osoby o chińskich, filipińskich i japońskich korzeniach. Nie brakuje innych grup etnicznych z całego
świata, np. Albańczyków, Haitańczyków, Hindusów czy Pakistańczyków. Zarówno Los Angeles, jak i San Francisco
zamieszkuje duża liczba mieszkańców pochodzenia francuskiego, włoskiego, portugalskiego, rosyjskiego
i skandynawskiego. Na terenie stanu używa się ponad 200 języków, co czyni go jednym z najbardziej zróżnicowanych
pod względem językowym rejonów na świecie.
Kalifornijska gospodarka
W 2007 roku produkt narodowy brutto w stanie Kalifornia wynosił 1,812 biliona dolarów, a więc był największy
ze wszystkich stanów USA. W porównaniu z innymi stanami Kalifornia wytwarza 13% produktu krajowego brutto.
Panuje oczywiście bezrobocie, którego stopa przekracza 12%, choć bywały lata, że sięgało jedynie 5%.
Na głowę przypadało mniej więcej 39 tys. dolarów (proszę sobie samemu wyliczyć w złotych). Po tym względem
- nie zapominajmy, że ten ludny stan zajmował 11 miejsce w całym USA. W skali globalnej również nieźle
to wyglądało. Poziom dochodu PKB jest bardzo zróżnicowany. Najmniejszy PKB dotyczy m.in. osób pochodzących
z Meksyku i innych krajów cechujących się dużym odsetkiem słabo zarabiających i biednych. Najwyższy dotyczy
oczywiście ludzi wolnych zawodów (głównie aktorów, reżyserów) zatrudnionych w przemyśle filmowym, znanych
artystów oraz wysokich technologii. W roku 2010 w Kalifornii było ponad 660 tys. milionerów. Swoje siedziby
w Kalifornii mają największe korporacje internetowe (Google, Yahoo!, EBay, Facebook itp.). Kalifornia
jest stanem znanym z przemysłu rozrywkowego, zwłaszcza Los Angeles (obecność Hollywood!) i przemysłu
zaawansowanych technologii, szczególnie zwłaszcza elektroniki z informatyką, ulokowanego m.in. w Dolinie
Krzemowej. Innymi ważnymi dla stanu dziedzinami gospodarki są turystyka, rolnictwo (głównie w Dolinie
Kalifornijskiej), winiarstwo i przemysł naftowy.
Kalifornia jest najludniejszym stanem USA, a to oznacza duże zapotrzebowanie na energię elektryczną.
Energię wywarzają elektrownie wodne, cieplne (zarówno węglowe i gazowe), oraz jądrowe. Ze względu na
swoisty "głód" energii oraz silne ruchy ekologiczne dążące do ochrony środowiska, władze stanowe prowadzą
działania mające na celu rozwój energetyki odnawialnej. Obecnie w Kalifornii istnieje kilka elektrowni
słonecznych, takich jak Solar Energy Genarating Systems (SEGS), czyli po prostu systemy wytwarzania energii
słonecznej. Głównym ośrodkiem tego typu energii stała się pustynia Mojave, gdzie istnieją dogodne warunki
do rozwoju tego typu przemysłu. Na terenie stanu Kalifornia istnieje także kilka farm wiatrowych, zwłaszcza
elektrownia w Altamont Pass.
Szkolnictwo wyższe
Kalifornia podobnie jak Massachusetts z drugiej strony wielkiego kraju, w dużej mierze opiera się na
edukacji, szczególnie akademickiej. Największą z uczelni jest University of California (UC), który zatrudnia
najwięcej laureatów nagrody Nobla w skali światowej. Jego władze znajdują się w Oakland. Składa się z
10 kampusów: Berkeley; Davis; Irvine; Los Angeles (UCLA); Merced; Riverside; San Diego; San Francisco;
Santa Barbara; Santa Cruz.
Listę innych poważnych szkół wyższych będzie otwierał zasłużony Stanford University. Poza nim warto byłoby
wymienić jeszcze Biola University, California Institute of Technology (Caltech), California State University
- z 400 tys. studentów, w wielu kampusach jest największym w USA skupiskiem młodzieży akademickiej, Fuller
Theological Seminary, University of Southern California (USC).
By the way
Varia: Najstarszymi na świecie drzewami są liczące sobie ponad 4000 lat sosny długowieczne i sosny ościste,
rosnące jedynie w Kalifornii.
Błogosławieństwem Kalifornii jest jej unikalny, ukształtowany przez miliony lat geologicznych przemian
krajobraz, oferujący najróżniejsze pejzaże oraz niezwykle łagodny klimat. Posiada zarazem majestatyczne
nadoceaniczne klify z zespołem piaszczystych plaży, malownicze, zdominowane przez pola i winnice serce
stanu, surowe pustynie i ośnieżone szczyty górskie. Stanowi ulubiony cel krajowych i zagranicznych turystów.
Gorące i tropikalne południe stanu stanowi magnes dla klasycznego turysty, szukającego typowego wypoczynku
i niewyszukanych pod względem kulturowym atrakcji. Tam można spokojnie rozłożyć się na plażach, często
w cieniu palm, popijając na nich drinka. W San Diego, najbliżej położonym przy granicy z Meksykiem, znaczącym
kalifornijskim mieście jest spokojniej od zatłoczonego i hałaśliwego sąsiada, w postaci Los Angeles.
Panuje tutaj pełna relaksu atmosfera. Oprócz plaż, które z czasem mogą zmęczyć i znudzić, miasto ma do
zaoferowania jeden z najlepszych na świecie parków zoologicznych i kapitalne wprost oceanarium. Zoo przypomina
nawet bardziej park safari. Zwierzęta mają sporo przestrzeni i chyba na swój sposób są szczęśliwe. Warte
jest spędzenia tam kilku godzin i powiedzmy szczerze - kasy, szczególnie jeśli nie posiadamy za wiele
szans podglądania zwierzaków w naturalnym środowisku. San Diego dzieli tylko kilka mil od nadgranicznego
meksykańskiego miasta, o podejrzanej reputacji - Tijuana. Można tam spokojnie wyskoczyć, ale zastanówmy
się po co i czy warto?! Na zakupy, czy po "trawkę", albo na szybką wakacyjną, niedrogą przygodę, z miłością
niewiele posiadającą wspólnego?! Meksyk jest przecudowny, ale… bez Tijuany! To tak, jakby Polskę
poznać tylko przez pryzmat np. bazaru w Zgorzelcu.
Miasto Aniołów (Los Angeles - LA) jest gigantycznym, drugim co wielkości miastem USA, choć w rzeczywistości
stanowi konglomerat wielu mniejszych zespołów miejskich i dzielnic, które są ciekawsze od samego martwego
popołudniami Downtown, czyli centrum (głównie biurowce). Zamieszkuje je multikulturowa społeczność, zaznaczająca
swoją obecność i tożsamość. Południowe rejony aglomeracji są w sporej części latynoskie, choć np. już
takie Orange County wyłamuje się tej regule. To jeden z najbogatszych w USA powiatów, gdzie swego czasu
mieszkał znany filmowy aktor, John Wayne, którego pomnik tam stoi. No właśnie, trudno mówić i pisać o
LA pomijając fakt, iż stanowi ono serce przemysłu rozrywkowego, utożsamianego z Hollywood, siedliskiem
wielu studiów filmowych i Beverly Hills, dzielnicą gwiazd. W zespole LA znajdują się też tak eleganckie
dzielnice, jak Santa, Venice czy Redondo, z szerokimi i czystymi plażami oraz szeregiem imponujących
rezydencji, z wyczuwalna siłą pieniądza (wszystkie trzy w zachodniej części metropolii). Wreszcie nie
można zapomnieć o Disneylandzie, ulokowanym w gminie Anaheim. Na jednym ze wzgórz we wschodniej części
Miasta Aniołów, obok cmentarza o parkowym charakterze, znajdziemy w kaplicy polonicum - panoramę Galogoty
autorstwa Jana Styki.
Z LA na północ, w stronę Frisco (San Farncisco) można jechać nowoczesną autostradą idącą równolegle do
uskoku San Andreas, albo poruszać się wolniej, ale chyba ciekawiej, nadbrzeżną i spektakularną szosą
zwaną Big Sur. Oficjalnie owa legendarna na poły droga, zwana Highway 1, ciągnie się z Miasta
Aniołów do Monterey. Jej walorem są majestatyczne widoki i sceneria nadbrzeżnych gór, klifów, wodospadów,
maleńkich zatoczek Pacyfiku, towarzyszącego nam zawsze po jednej ze stron (zależy skąd i gdzie zmierzamy).
Bliżej LA niż Frisco warto skręcić do osobliwego muzeum, ale bardziej chyba rezydencji prasowego miliardera,
Rundolpha Hearsta w San Simeon, zwanej jako tzw. Hearst Castle. Ten bogaty człowiek posprowadzał
z Europy fragmenty autentycznych zabytkowych budowli - z najróżniejszych epok i stylów i połączył je
w jedną całość, w budynku naśladującym z zewnątrz renesansowy czy barokizujący ni to pałac ni zamek z
elementami nawet i katedry. Nieco osobliwie wygląda basen otoczony antycznymi figurami i w klasycznym
stylu na tle owej rezydencji. Wnętrza posiadają wmontowane elementy przywiezione z Europy, bądź wiernie
skopiowane z oryginałów. To nie tania rozrywka - mamy do wyboru 3 trasy, a każda z nich kosztuje 25 dolarów
($) plus jeszcze opcja wieczorna oceniona na 36 $. Może jednak warto zobaczyć kawałek poczciwej Europy
w Stanach i lepiej poznać amerykańskie kompleksy i gusty? Budowa pochłonęła większą część wielkiej fortuny
miliardera. Po drodze, w stronę San Francisco, Warto zatrzymać się w Monterey, ponieważ oko przyciąga
stylowa kolonialna architektura, dawnej prowincjonalnej, a potem na krótko stanowej stolicy. Wśród budynków
osobliwość - amerykański konsulat (krótko nawet ambasada), z czasów przynależności Kalifornii do Meksyku.
Na południe ciągnie się widokowa pętla tzw. 17 Mile Drive.
San Francisco, jak już wiemy przez miejscowych zwane często Frisco, leży ok. 600 km na
północ od Los Angeles. To prawda, co piszą o nim, iż należy do najbardziej malowniczych dużych miast
wielkiego państwa, a może nawet obok Seatle nim jest. Rozłożyło się na serii wzgórz, na półwyspie otoczonym
wodami Pacyfiku i Zatoki noszącej nazwę miasta. Tutaj warto się nie śpieszyć, spacerować pomiędzy wiktoriańskimi
często domami - zwłaszcza pięknie prezentującymi się w rejonie Alamo Square, albo udać się z Downtown
uroczym i stylowym, "starożytnym" tramwajem w rejon nabrzeża portowego. Jeden z prier’ów (przystani),
zdaje się nr 39, okupują leniwe lwy morskie, wylegujące się na słońcu, stanowiąc jedną z lokalnych atrakcji.
Z nabrzeża rozpościera się widok na zatokę zamkniętą sławnym Golden Gate Bridge i skalistą wysepkę z
niegdysiejszym legendarnym więzieniem Alcatraz (obecnie muzeum). Nie wypada ominąć oczywiście samego
sławnego mostu, może najbardziej chyba fotografowanej tego typu konstrukcji na świecie. Mając np. wypożyczony
samochód warto sobie zwyczajnie nim przejechać, albo udać się z punktu widokowego na kilkukilometrowy
spacer. Poniżej samego mostu zlokalizowana jest galeria sztuki, z przednimi często działami europejskich
mistrzów, której gospodarzem jest wpływowa i kasiasta organizacja weteranów - Legion of Honor. Wypadałoby
się też udać na krętą, malowniczą i jednokierunkową Lombard Street, którą powoli zjeżdżają w dół
pomiędzy klombami samochody. Można też odwiedzić kolorowe pod każdym względem, na pewno ze względu na
symbolikę i mieszkańców, dzielnicę Castro, dokąd dociera również tramwaj, ale już bardziej nowoczesny.
Nieco egzotyczna tam atmosfera, ale środowisko gejów i lesbijek nie jest groźne, czy na zewnątrz ostentacyjnie
lubieżne - jak niektórym się wydaje i drapieżne, w sumie raczej normalne. Zwracają uwagę nie tyle nawet
licznie zawieszone tęczowe flagi (tutaj nawet zrozumiałe), ale głównie sklepy z męską odzieżą, niezwykle
eleganckie, bardzo trendy i raczej drogie.
"Nieco" poniżej Frisco rozciąga się sławna z postępu technologicznego, technik komputerowych i kosmicznych,
"Silicon Valley" - czyli Dolina Krzemowa, której sercem jest miasto San Jose z własnym międzynarodowym
lotniskiem. Tutaj też ulokował się młody, ale niezwykle prężny Stanford Univeristy, jedna z kuźni
kadr rządzących Stanami Zjednoczonymi.
W górach Sierra Nevada ulokowane są stosunkowo łatwo dostępne komunikacyjnie, niemal w połowie drogi
między LA oraz Frisco, dwa wspaniałe i popularne parki narodowe: Sequoia oraz Yosemite. Pierwszy,
może nieco bardziej z boku, niezasłużenie, ale z kolei dobrze dla odwiedzających, jest mniej zatłoczony.
Oferuje nie tylko ciekawe widoki, spacery po wspaniałej puszczy, ale i tytułowe gigantyczne, największe
i jedne z najstarszych drzew globu. Rekordzistka, sekwoja - gen. Shermann, nazwana generałem i prezydentem
w jednej osobie, jest na tyle szeroka, iż trzeba minimum 8-9 ludzi, aby objąć jej podstawę. W wydrążonym
pniu jednej ze zwalonych sekwoi powstał tunel, w którym śmiało może zmieścić się przejeżdżający jeep.
Pewna ilość wielkich sekwojowców rośnie też w oferującym piękne górskie widoki Kings Canyon National
Park. W sąsiedztwie leży Yosemite National Park, drugi co starszeństwa park narodowy nie tylko
w USA. Chroni świetnie zachowaną przyrodę typu alpejskiego. Najważniejszym i najbardziej spektakularnym
fragmentem, jest niezwykle piękna i długa na 12 mil (jakieś 18 km), polodowcowa Yosemite Valley. Nad
Doliną wznoszą się pełne majestatu szczyty. Wśród nich wybija się El Capitan, z którego masywu spada
około 700 (2400 stóp) metrowy wodospad Yosemite Fall. Dolina, jak i otaczające ją szczyty są niezwykle
popularnym kierunkiem dla miłośników hikingu (intensywnego chodzenia) i wspinaczek, nie mówiąc o bardziej
przeciętnych sympatyków wspaniałych krajobrazów.
Wielu przyciąga swoim gorącym klimatem i na poły afrykańsko-karaibską roślinnością Palm Springs,
położone w pustynnej dolinie, 100 kilometrów na wschód od Los Angeles. Zapewne dla niektórych magnesem
może być fakt, iż wiele gwiazd filmu czy estrady tutaj ma swoje zimowe rezydencje. Ponieważ na wybrzeżu
czasem temperatura w tym czasie zbliża się niebezpiecznie do zera, a tutaj prawie zawsze świeci słońce
i jest minimum około dwudziestu stopni. Sporo tam pól golfowych, luksusowych sklepów i wysokiej klasy
restauracji przeznaczonych dla bogatej klienteli. Można postawić pytanie zasadnicze - czy musimy tam
być? Chyba niekoniecznie.
Wizyta w Kalifornii nie byłaby ważna bez odwiedzin miejsc uprawy winnej latorośli. Przecież jesteśmy
w jednym z największych zagłębi winiarskich globu, a najznaczniejszym niewątpliwie w USA. Szczególnie
urodziwe jak się zdaje są winnice w Napa Valley i Sonoma Valley, w odległości około 50 mil na
północ od San Francisco. Jeśli już o winnych rejonach mowa, to należą do nich również fragmenty środkowego
kalifornijskiego wybrzeża między Monterey do Santa Barbara, nie mówiąc o innych mniej znanych
winnicach. Co ważne, istnieje możliwość degustacji! W rejonie Napa znajduje się stolica stanu - Sacramento,
które także zasługuje na krótkie choćby zatrzymanie.
Przygodą wartą zachodu i wysiłku będzie podróż do Doliny Śmierci, jednego z najniżej położonych
punktów globu oraz miejsca, gdzie odnotowane zostały najwyższe jak dotąd naturalne temperatury, sięgające,
jak już wiemy powyżej 57 stopni. Death Valley leży ok 150 mil (ponad 200 km) od LA, blisko granicy
ze stanem Nevada, na Pustyni Mojave. Surowy, czasem księżycowy krajobraz tworzy intrygującą scenerię
jednego z bardziej wyizolowanych punktów USA. Wiele z formacji skalnych z racji geologicznej budowy oraz
operowania przez promienie słoneczne w ciągu dnia mieni się różnymi kolorami, a niesamowite, wspomniane
księżycowe skojarzenia, czynią białe, słone pola i dno wyschniętych dawno temu jezior. Ta groźna w sumie
okolica, w której dłuższe przebywanie naraziłoby nas z racji odwodnienia na utratę życia (jak mówi nazwa
Doliny), jest na swój sposób piękna… Ewakuację zapewniają samochody, którymi tutaj docieramy.
Na wchód od Palm Springs rozciąga się kolejny z intrygujących parków narodowych stanu - Joshua Tree
National Park. Chroni on oryginalną florę i faunę Mojave Dessert, czyli wspomnianej wyżej Pustyni
Mojave, z osobliwymi drzewiastymi yukami, z daleka przypominającymi kaktusy, ale też i malowniczymi,
różnych kształtów skałami przyciągającymi wspinaczkowiczów.
Po drugiej stronie Zatoki San Francisco, gdzie prowadzi droga przez Golden Gate, leży jeszcze sympatyczny
Park Narodowy Redwood, z młodszymi kuzynami sekwoi, tzw. drzewami czerwonymi. Gdzieś w tych stronach,
na wybrzeżu oczywiście, rozgrywała się akcja sławnej sienkiewiczowskiej noweli "Latarnik".
Dla florystów ciekawe mogą być też najstarsze szpilkowce świata, możliwe i jako drzewa w ogóle. Otóż
w paśmie White Mountains we wschodniej części Kalifornii, nawet nie tak daleko od Doliny Śmierci, rosną
sosny ościste i długowieczne, liczące sobie ok. 4700 lat…
|