Apetyt turysty. O doświadczeniu świata w podróży.
Anna Wieczorkiewicz.
Wydawca: UNIVERSITAS
Seria: TAiWPN Uniwersitas, Horyzonty nowoczesności:
teoria-literatura-kultura, tom 66,
Kraków 2008
Ilość stron: 384
Oprawa: Miękka
Format: 14.0x20.0cm
ISBN: 978-83-242-0946-0
|
Kilka refleksji nad „autentycznością” w kontekście książki Anny
Wieczorkiewicz - Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży.
Marek Kazimierczak
Nowa książka
Anny Wieczorkiewicz – autorki znanej z takich chociażby pozycji, jak: Wędrowcy
fikcyjnych światów: pielgrzym, rycerz, włóczęga (1996) czy też Muzeum
ludzkich ciał: anatomia spojrzenia (2000) - jest kolejną pracą poświęconą
antropologii podróżowania i turystyki, w której motyw „autentyczności” przewija
się przez znaczne obszary książki. Już na Wstępie Autorka deklaruje
chęć poddania antropologicznej refleksji „kulturotwórczych sił”, dzięki którym
turystyka przybiera różne formy, a mimo wszystko pozostaje sobą (5). Książka składa
się z czterech części, z których część pierwsza ( „Pragnienie autentyczności”) traktuje
o różnych sposobach przeżywania podróży i strategiach w nadawaniu turystycznym
doświadczeniom autentycznego wymiaru. „Poszukiwanie autentyczności” staje się
żywotnym motywem kulturowym a turystyka okazuje się jednym z tych obszarów, w
których pielęgnuje się ją szczególnie troskliwie (40). Z przytoczonych poglądów
na autentyczność, wyrażonych przez badaczy zajmujących się fenomenem turystyki szczególne
miejsce poświęcone zostaje koncepcji E. Cohena, D. MacCannella, i J. Urrego. Pojawia
się tu ważne pytanie, zwłaszcza w kontekście uprzedmiotowienia społeczności
turystycznie zaangażowanych: Czy rozwój turystyki poddany prawom rynku odbiera
wytworom kulturowym i całym kulturom cechę autentyczności? Część druga
(„Oglądanie świata”) – osnuta jest wokół „spojrzenia turystycznego”. Autorka
analizuje relacje między podróżowaniem jako doświadczeniem a filozofowaniem
jako podróżowaniem myślą, przy czym topos podróży okazuje się poręcznym
środkiem wyrażania także filozoficznych treści. Oznacza m.in. myślowe wnikanie
w porządek świata, intelektualną eksplorację, postęp, itp. Tutaj metafora
podróży, jako figura o fundamentalnym znaczeniu dla konceptualizacji myśli
filozoficznej, zostaje użyta dla określenia związku między filozoficznymi
pracami Montaigne`a, Kartezjusza, Monteskiusza i Rousseau. W kolejnych rozdziałach
książki pojawia się analiza sposobów, w jakich rozumiane jest turystyczne
doświadczenie wizualne. Kategoria „spojrzenia turystycznego” jako kategoria
badawcza powiązana zostaje z kręgiem metaforyki spektaklu, co rodzi pytanie o sposób
konceptualizacji „świata turystycznego jako spektaklu”. Część trzecia
(„Turystyczny projekt świata”) dotyka kwestii społecznego projektowania
doświadczeń turystycznych. Autorka opisuje to, co można nazwać ogólną wizją świata,
analizując materiał filmowy prezentowany na kanałach Discovery, Discovery Travel
and Adventure, Travel, National Geographic. Bada promowane tam wzorce
podróżowania i postawy wobec innych kultur. Interesuje ją sam model
podróżowania i związana z nim wizja świata. W ostatniej części czwartej („Smakowanie
świata”) pojawia się refleksja o charakterze metodologicznym, nawiązująca do
wątku spojrzenia turystycznego. Szczególnie interesujący jest rozdział pt.: „O
dzieleniu i pochłanianiu (metodyka anatomii i metodyka kanibalizmu)”. Anna
Wieczorkiewicz podejmuje w nim próbę znalezienia nowego wzorca wyjaśniania zjawisk
turystycznych. „Turystyczny smak” – okazuje się pojęciem, które skłania do
tego, by zwracać uwagę na zmysłowy charakter poznawania świata. Uwzględnienie
wątku cielesności jest pomocne w przeformułowaniu sądów nad relacją między
turystycznym „ja” a otoczeniem. Dwa wzorce poznawcze – anatomiczny i
kanibalistyczny – zostają skojarzone z określonymi praktykami społecznymi,
przy czym tryb anatomiczny dominuje w naukowym poznawaniu świata, a tryb
kanibalistyczny w turystycznym (352).
*
Odkrywanie
oryginalności turystyki, z czym niewątpliwie mamy do czynienia w książce Anny
Wieczorkiewicz - Apetyt turysty. O doświadczaniu świata w podróży –
poprzedza w pracy odpowiedź na pytanie kluczowe dla zrozumienia dynamicznie się
przeobrażającej postmodernistycznej rzeczywistości, a mianowicie: Co kryje się
pod pojęciem autentyczności i jaką rolę pełni ta kategoria w opisie i
zrozumieniu współczesnej turystyki? Refleksja nad „autentycznością” w sferze
turystyki oznacza w gruncie rzeczy próbę wydobycia ukrytego w niej
aksjologicznego potencjału. To dopiero w perspektywie wartości, jedną z których
uobecnia autentyczność, dochodzi do nadania głębszego sensu turystyce jako
formie podróżowania. Idzie w gruncie rzeczy o podstawę dla wiarygodnego i
odpowiedzialnego uczestnictwa w realizacji konceptu twórczej turystyki,
wspartej na wartościach historycznych, estetycznych, etycznych itp.
Pojęcie
autentyczności jest zakorzenione głęboko w refleksji filozoficznej, odniesionej
do sytuacji człowieka, w świecie naznaczonym piętnem gry, przyjmowanych masek,
sztuczności, wyobcowania. Wyrażany w egzystencjalnych pytaniach o to, kim jest
człowiek, jak ma się odnaleźć w obcym i często wrogim mu świecie, jak powinien
żyć i do czego w życiu dążyć? Motyw autentyczności zawarty w aksjologicznej
sferze oznacza otwarcie się na drugiego człowieka. Na znaczenie relacji
pomiędzy tym, co widzi turysta, a rzeczywistym znaczeniem oglądanego obiektu, w
kontekście autentyczności turystycznego doświadczenia, zwraca uwagę
MacCannell,
uznając, że „najczęściej pierwszy kontakt zwiedzającego z danym obiektem
turystycznym nie polega na zetknięciu się z nim samym, lecz z jakimś jego
przedstawieniem”[1].
Radykalne
stanowisko w kwestii autentyczności zajął Jean Baudrillard, reprezentant nurtu
„utraty zaufania do znaku”, według którego życie w rzeczywistości realnej
zostało zastąpione przez rzeczywistość wirtualną, w której doszło do likwidacji
temporalnego stosunku pomiędzy znakami a oznaczaną rzeczywistością. Żyjemy w
stanie „symulacji” trzeciego porządku, w „hiperrzeczywistości”. W stadium tym,
wytwarzane są jedynie modele, znaki rzeczywistości – symulacje, które znoszą
różnicę pomiędzy „prawdą” i „fałszem”, pomiędzy „rzeczywistością” a „urojeniem”[2].
Stąd też koncept autentyczności, jako użyteczne teoretyczne narzędzie, zostaje
postawiony pod znakiem zapytania. W hiperrzeczywistości nie stawiamy więcej
pytania o to, czy przedmiot, wydarzenie albo doświadczenie jest autentyczne,
czy też nie. Skoro przestała istnieć różnica pomiędzy rzeczywistością i
wyobrażeniem, nie ma sensu upewnianie się co do „autentyczności” czegoś. Nic
już nie jest autentyczne - albo wszystko jest autentyczne. To, co „sztuczne”, w
postmodernistycznej kulturze staje się czymś prawdziwym i autentycznym. Ludzie
pragną tego rodzaju „autentyczności”: „Stąd też charakterystyczna histeria w
naszych czasach: histeria wytwarzania i reprodukcji rzeczywistości”[3].
O tym, iż w
nadawaniu orientacji w świecie, w którym człowiek ponowoczesny doświadcza niespójności
i fragmentaryczności życia, za drogowskaz posłużyć może projekt „kultury
autentyczności”, wsparty na wartościach, mających swoje podstawy w autonomii
jednostki poszukującej aksjologicznych uzasadnień, przekonywał Charles Taylor[4].
Dla tego badacza autentyczności priorytetem było ukształtowanie przestrzeni
życiowej człowieka w sposób materialnie i duchowo harmonijny, gdzie związki
międzyludzkie stanowiłyby pole odkrywania siebie i samopotwierdzania. Taki
projekt „kultury autentyczności” przyznawał na płaszczyźnie społecznej prymat
dwóm zasadom: zasadzie bezstronności, „która domaga się równych szans rozwoju
dla każdego, co oznacza powszechne uznanie odmienności pod każdym względem, a
tym samym i potwierdzenie równej wartości odmiennych stylów życia” oraz
zasadzie samorealizacji, „która wspiera moralny ideał wierności samemu sobie, w
nowoczesnym rozumieniu tego terminu”[5].
Autentyczność, w przekonaniu Taylora, jest sama w sobie ideą wolności i jako
taka wzywa jednostkę ludzką do znalezienia planu swojego życia wbrew
zewnętrznym wezwaniom do konformizmu[6].
W
socjo-kulturowych analizach dotyczących problemu autentyczności, w sferze
turystycznych interakcji, dominuje krytyczna postawa wobec skazanych na
nieautentyczność turystyk. Jedną z nich wyraża przekonanie, że nie sposób mówić
o ich autentyczności wobec permanentnej reorganizacji i inscenizacji wszystkich
kultur na potrzeby turysty. Wątpliwości w tym względzie podtrzymuje
przekonanie, że poszukiwanie autentyczności skazane jest na niepowodzenie za
sprawą procesów utowarowienia kultury (MacCannell)[7].
W ocenie Johna Urrego, w pewnym sensie każda kultura jest „inscenizowana” i
nieautentyczna, przy czym należałoby rozgraniczyć autentyczność lokalizacji od
autentyczności osób będących przedmiotem spojrzenia turysty[8].
W świecie, w
którym turystyka staje się obszarem zdominowanym przez kulturę masową, pojawia
się na miarę Hamletowskiego dylematu pytanie: Czy turystyka, która nie jest
skazana na inscenizowanie rzeczywistości, ma jeszcze rację bytu? Odpowiedź negatywna
na to pytanie nie czyni jednak autentyczności w turystyce problemem pozornym.
Niejednoznaczne rozstrzygnięcia w tej kwestii, uwzględniające semantyczny
bagaż, jaki towarzyszy kategorii „autentyczności”, pojawiają się już od
dłuższego czasu w rozważaniach współczesnych badaczy, zajmujących się
kulturowymi problemami ponowoczesnego świata. Do tych rozważaniach nawiązuje w
syntetyczny a zarazem wnikliwy sposób Anna Wieczorkiewicz. Określenia takie, jak
„pseudowydarzenia” (Boorstin), „Symulacja” (Baudillard) i „Hiperrzeczywistość”
(Eco), które na stałe zadomowiły się w krytyce ponowoczesnych form turystyki,
są tego najlepszym przykładem. Dla wielu badaczy poszukiwanie autentyczności
pozostaje siłą napędową turystycznych działań, a nawet ważnym kryterium dla
ciągłego uatrakcyjniania oferty turystycznej. Autentyczność, jako motyw i cel
podróży, pozostając składnikiem turystycznego doświadczenia ma określać status
turysty, który upodabnia go do pielgrzyma, podejmującego podróż nastawioną na
prawdziwe odkrycie transcendencji. Turysta poszukuje autentyzmu[9].
Stanowisko
Erika Cohena, któremu Anna Wieczorkiewicz w swej książce poświęca sporo
miejsca, uznając autentyczność za społecznie wytworzony koncept, rozwija
Autorka w odniesieniu do zaproponowanego przez Cohena rozróżnienia między turystą
działającym w trybie rekreacji, odmiany, eksperymentowania, egzystencjalnym. W
opisie tych turystycznych sposobów bycia czytamy: „Turysta rekreacyjny ze swym
ludycznym stosunkiem do otoczenia skłonny jest stosować liberalne kryteria
akceptowania rzeczy nieprawdziwych. Nie psuje mu zabawy podejrzenie sztucznej
aranżacji oglądanych zdarzeń. (…) Prawdziwa ma być błogość wakacyjnego
świętowania. (…) Od wakacyjnego świata nie wymaga się autentyczności. (…)
Turysta działający w trybie odmiany nie interesuje się w zasadzie problemem
autentyczności oglądanych obiektów; nie szuka też autentyzmu przeżycia.
Natomiast dla turysty egzystencjalnego i eksperymentującego są to kwestie
zasadnicze. Pragną bowiem oni doznań głębokich, wywołanych czymś, co nie będzie
mrzonką, fikcją czy ułudą. Ważna jest tu autentyczność jako cecha zarówno
oglądanego świata, jak i własnych doznań. Turyście eksperymentującemu trudno
byłoby podejmować próby alternatywnych sposobów życia, gdyby wiedział, że są
one tylko inscenizacją. Natomiast dla turystów egzystencjalnych autentyczność
świata to warunek sine qua non całego przedsięwzięcia (podejmowania prób
alternatywnych sposobów życia)”[10].
Wydaje się
czymś oczywistym, że za jakość turystycznych doświadczeń odpowiadają ci, którzy
bezpośrednio ich doznają. Nie musi to oznaczać, że w kwestii autentyczności
turystycznego doświadczenia liczy się jedynie subiektywny punkt widzenia[11].
Mówiąc o autentyczności przeżywania czegoś, mamy świadomość, że jest ono
zależne od wielu czynników, np. otoczenia, które może rozpraszać i utrudniać
odbiór przeżywanych treści, samego nastawienia turystów, itp. Spostrzeganie
otaczającej rzeczywistości, uwarunkowane cechami indywidualnymi turysty, jego
wiedzą, stanem emocjonalnym, cechami odwiedzanego środowiska, itp., zmienia się
w zależności od tego, czy mamy do czynienia ze „strefą sceny” (przestrzeń dla
turystów) czy ze „strefą kulis” (terytorium mieszkańców). „Autentyzm
inscenizowany w turystycznych dekoracjach” omawia szeroko w Turyście Dean
MacCannell.
Zdaniem Johna Urrego, poszukiwanie przez turystów różnicy w stosunku do miejsca zamieszkania
i pracy, stawia jednak pod znakiem zapytania ową tezę MacCannella. „Co więcej -
zauważa Urry - z najnowszych analiz wynika, że niektórzy turyści (…) niemal pławią
się w nieautentyczności doświadczenia turystycznego. ‘Postturyści’ z radością
oddają się rozmaitym turystycznym grom. Wiedzą, że nic takiego jak autentyczne
doświadczenie nie istnieje, że jest tylko szereg gier lub scenariuszy do
odegrania”.[12]
Podobne przekonanie, co do tego, że autentyczność w turystyce nie dla
wszystkich turystów jest wartością, dobrem poszukiwanym, wyrażał Philip Parce,
przekonując, że nieautentyczne doświadczenia w niekonieczny sposób kończą się
niezadowoleniem, że autentyczność względnie nieautentyczność nie jest żadną
najpierw daną własnością turystycznej sytuacji, lecz kategorią postrzeżeniową,
która zależna jest od potrzeb, oczekiwań i doświadczeń postrzegającego[13].
Rozumienie
obiektywizujące pojęcie „autentyczności” wyrażone jest przez rozróżnienie
„prawdziwego” doświadczenia i „pseudowydarzenia”. Tak jest w przypadku Deana
Boorstina, który rozróżniał pomiędzy psychiczną potrzebą autentyczności a jej
„obiektywnym” spełnieniem. Stanowisko Boorstina wyrażające, nie bez
moralizatorskiego tonu to, co podczas podróżowania jest „prawdziwe”, a co
jedynie „pseudo”, wpisuje się w krytykę „późnokapitalistycznej” kultury masowej[14].
Stosując określenie „pseudowydarzenie”, Boorstin sugeruje czytelnikom, że turystyczna
dekoracja sama w sobie nie w pełni zadowala intelekt, że gdzieś w turystycznej
dekoracji istnieją prawdziwe wydarzenia dostępne elitom intelektualnym[15].
Natomiast w rozumieniu relatywizującym, autentyczność już nie jest częścią
składową jakiejś obiektywnie istniejącej realności, lecz staje się tworem
społecznej konstrukcji. Takie stanowisko ilustruje następująca wypowiedź
MacCannella: „Świadomość turystyczną ożywia pragnienie autentycznych doznań –
ale nawet jeśli turysta wierzy, że zmierza w ich kierunku, to często trudno mu
stwierdzić, czy doświadczenie w istocie jest autentyczne. Zawsze może się
zdarzyć, że to, co uzna on za wejście za kulisy, jest w istocie wkroczeniem w
strefę sceny, zawczasu w całości zaaranżowaną z myślą o turystycznej wizytacji.
(…) Jedynie wtedy, kiedy podejmuje się starania, by wniknąć w prawdziwe życie
zwiedzanych obszarów, dociera się do miejsc zaplanowanych specjalnie tak, by
wywoływały wrażenie intymności i doświadcza się czegoś, co można nazwać
uczestnictwem. (…) Turyści, wkroczywszy w przestrzeń turystyczną, nie wyjdą z
niej, dopóki nie uda im się przeprowadzić poszukiwań autentyczności. Obok
każdej dekoracji turystycznej jest inna, jej podobna. Każdą można zwiedzić i
każda obiecuje prawdziwy, przekonujący pokaz miejscowego życia i kultury”[16].
W podobnym duchu rzecz rozważa Erik Cohen. Przyjmując za kryterium
autentyczności głębokość i prawdziwość kontaktu z odwiedzaną kulturą, nie
odmawia skomercjalizowanej turystyce jej autentycznego sensu. Autentyczność -
względnie nieautentyczność - nie jest jednak dla niego cechą czy własnością
miejsc, usług, obiektów i interakcji, która następnie mogłaby zostać przez
turystykę zniszczona. Oznacza to, że z początkowo nieautentycznego zjawiska
może stopniowo wynurzyć się coś autentycznego („emergent authenticity”)[17].
Taka sytuacja ma miejsce w przypadku turystycznych atrakcji przyciągających
strumienie amerykańskich, choć nie tylko, turystów do np. Disney World na
Florydzie, który życzy swym odwiedzającym: Welcome to the place where
storybook fantasy is everyday reality. „Park tematyczny”, ze swym sztucznie
i zarazem perfekcyjnie wyreżyserowanym światem marzeń rodem z bajek (notabene
te marzenia są najczęściej przez niego zaprojektowane), ucieleśnia sobą ów
„inscenizowany autentyzm”, stając się sposobem ekspresji amerykańskiej tradycji
kulturalnej, w autentyczny sposób przez uczestników przeżyty.
W dyskusjach
nad kwestią komercjalizacji turystyki i związanym z nią problemie inscenizacji
i sztuczności atrakcji turystycznych, funkcjonowanie parków rozrywki, wywołuje
sprzeczne punkty widzenia. Dla jednych jest ono koronnym przykładem
kulturalnego upadku i komercji posuniętej do granic przyzwoitości, wywołującym
oburzenie faktem, że turyści są gotowi ponosić coraz wyższe opłaty wstępu za
tego rodzaju atrakcje[18].
Dla innych zaś stanowi okazję do postawienia pytania, czy nie dałoby się
przenieść zasad funkcjonowania owych „sztucznych światów” także na inne
destynacje. Przeważył argument pragmatyczny: tradycyjne przeciwstawienie tego,
co autentyczne, temu, co nieautentyczne, czy też tego, co „sztuczne“ temu , co
„prawdziwe“ nie ma już racji bytu: „Inscenizacja jest konieczna aby zapewnić
atrakcyjność rozwijającemu się przemysłowi turystycznemu“[19].
Nic nie
zapowiada tego, aby owe sztuczne światy, w których ma miejsce oderwanie się od
codzienności, gdzie dochodzi do zrealizowania marzenia „urzeczywistnienia” w niezwykłym
doświadczeniu wybranej przez siebie roli, przestały być siłą przyciągającą
turystów spragnionych niecodziennych doznań. Wygląda na to, że za sprawą
fenomenu parków rozrywki mamy do czynienia z odejściem od klasycznego modelu i
wyobrażenia turystycznego doświadczenia. Sztuka podróżowania przestaje polegać
na próbie przeniknięcia społecznej fasady, kulis i inscenizacji w celu odkrycia
„rzeczywistego życia”, ale jest raczej odwrotnie, „rzeczywiste życie” zostaje
wzbogacone poprzez udział w inscenizacji jakiegoś w sobie nastrojowego,
intrygującego i przykuwającego uwagę świata[20].
Do takich bogatych w sukces świadomej inscenizacji miejsc należą coraz częściej
już nie tylko parki rozrywki czy parki tematyczne, ale tego rodzaju oferty
pojawiają się w takich tradycyjnych miejscach odwiedzin przez turystów, jak:
muzea, zoo, kurorty kąpielowe, hotele i zakłady gastronomiczne, które poprzez
swe oferty całkiem specyficznie inscenizują przestrzeń turystyczną. Tutaj
inscenizacja przestaje być postrzegana jako przeciwieństwo autentyczności, ale
staje się jej dopełnieniem.
W
społeczeństwie, w którym jego członkowie są definiowani poprzez atrybut stylu
życia, cel – maksymalizujący jego jakość, i których definiują estetyczne kody -
to, co przynależy do turystycznego produktu od owych kodów nie da się
oddzielić. Oddzielną kwestią jest natomiast to, na ile sztuczne powoływanie do
życia tego, co człowiek chce znaleźć w „naturze” (owo inscenizowanie
autentyczności) degraduje całe turystyczne doświadczenie. Tradycyjne ujęcie,
kojarzące autentyczność doświadczenia z jakością wiedzy, zdaje się być wrogiem takich
inscenizacji, w których dochodzi
do spłycenia i zbanalizowania turystycznego doświadczenia. Tak dzieje się na
przykład podczas zwiedzania „sztucznych światów”, gdy szanse na poznanie
kształcące zostają zminimalizowane i zredukowane do wykreowanego przez
przemysł turystyczny zafałszowanego odbioru rzeczywistości. Jest to
destrukcyjne w dłuższym przedziale czasu dla samego kulturowego marketingu,
rządzącego turystycznym przemysłem, bowiem niszczy jego własną bazę,
wytwarzając jedynie stereotypy uniemożliwiające rozpoznanie i odniesienie
przedmiotu turystycznego doświadczenia do zobiektywizowanych społecznie,
kulturowo i historycznie faktów.
W refleksji
nad autentycznością doświadczenia w turystyce możemy się odwołać do tych
stanowisk, które poszukiwały jej w sferze podmiotowo-przedmiotowej relacji poznawczej.
Relacja ta, w przypadku turystyki odnosiła się do dwóch dopełniających się
rodzajów doświadczeń: „autentyzmu kulturowego doświadczenia” oraz „doświadczenia
autentyczności kulturowej”. Jeden i drugi rodzaj doświadczenia wzajemne się
warunkują, a przynajmniej są od siebie zależne. Pierwszy, określający
wymiar egzystencjalny wspomnianej relacji, zakłada procedurę odnajdywania autentyczności
w sposobie przeżywania przez turystę treści rzeczywistości kulturowej, jaka w
doświadczeniu turystycznym się ujawnia. W tym wypadku niebagatelną rolę odgrywa
kapitał kulturowy, w jaki wyposażony jest turysta. Drugi autentyczność
odkrywa w sferze przedmiotowej, odnoszącej się zarówno do substancji
materialnej dziedzictwa kulturowego (w tym przypadku wyrażeniu „autentyczny”
najbliższe znaczeniowo są „oryginalny”, „prawdziwy”), a może przede wszystkim
ich znaczenia, symboliki owego dziedzictwa, które niesie z sobą wartości i
sensy. Te właśnie wartości (estetyczne, historyczne, kulturowe, etyczne),
odkrywane w historycznym i współczesnym dziedzictwie kulturowym, przybliżają
nas do uchwycenia tego, co stanowi kwintesencję autentyczności w turystyce
kulturowej. Odsyłają do jej aksjologicznego wymiaru, który wykracza poza samą
relację podmiot-przedmiot i odnosi się do trudno uchwytnego, idealnego świata
symboli i sensów. W zaproponowanym tu ujęciu, słowo – „autentyczny” oznacza
„wzbogacający o wartość”, „odkrywający wartości”. Autentyczność, skojarzona z
historyczną prawdą odniesioną np. do zwiedzanej starożytnej budowli, wyłania
się w dopiero w społeczno-historycznej świadomości. Społecznie zapośredniczona
konstrukcja naszego sposobu myślenia, teoretyzowania i doświadczania, w aktach
kulturowych doświadczeń nie stanowi przeszkody, by przekraczając materialną
stronę rzeczywistości kulturowej, odbywać podróże w jej ponadzmysłowej sferze,
którą wyznacza owa symbolika wartości i sensów, odkrywanych w indywidualnym doświadczeniu.
Wzorzec
ponowoczesnego człowieka, konsumującego wszystko to, co - jako w miarę
atrakcyjne - spotka na swej drodze, a zarazem skutecznie „uciekającego” od
odpowiedzialności za wybory przez siebie dokonane, człowieka wiedzionego
„kultem rozrywki i zabawy”, który żyje „na luzie”, „na pastwę przypadkowości, w
kulturze, która także jako całość ulega postępującej „karnawalizacji”[21]
nie może być zgodny z postulatem autentycznego doświadczania świata. To
oznacza, że w pogoni za autentycznością przeżyć i kolekcjonowaniem estetycznych
doznań, rzeczy, widoków, dochodzi niejednokrotnie do swoistej „inflacji”
kapitału kulturowego, w który wyposażeni są nie tylko turyści. Poziom jego
„aktywów”, który by uzasadniał przyznanie turystom statusu „turystów
kulturowych”, przy wszystkich wątpliwościach, wynikających z istnienia
różnorodnych preferencji i motywacji, jakimi kierują się turyści, wyznacza zarazem
poziom ich etycznych zachowań.
Tego rodzaju
charakterystyka turysty, jeśliby miała być wsparta na postmodernistycznym
paradygmacie, który stawia pod znakiem zapytania motyw poszukiwania prawdy i
autentyczności i jest raczej nakierowany na efektywność doznań i doświadczeń,
idzie nieco pod prąd ponowoczesnego obrazu świata z jego generalnym brakiem
zaufania do „wielkich narracji”, uprawomocniających dotychczasowe systemy wartości,
czy też zakwestionowaniem istnienia wartości obiektywnych i wykluczeniem
jakikolwiek „kanonów kultury”, jako trwałego dorobku twórczości, przekazywanemu
następnym pokoleniom[22].
Ujmując rzecz w ponowoczesnej perspektywie, nie przynależy do „kanonu” turysty,
który byłby turystą wymagającym, obdarzonym ponadprzeciętną wrażliwością na
kulturowe dziedzictwo, stawianie sobie za cel turystycznej peregrynacji jedynie
orientacji na osiągnięcie przyjemności, w wydaniu spłyconego hedonizmu. Jeśli
współczesnego turystę ma określać postmodernistyczny paradygmat, otwarty na
wszelkie alternatywne wzorce i sposoby zachowań, styl życia podkreślający pozytywną
wartość wszelkiej odmienności, stawiający pod znakiem zapytania motyw poszukiwania
prawdy i autentyczności, bardziej nakierowany na efektywność doznań i doświadczeń,
to niełatwo go dopasować do zaprezentowanego tu „ideału” turysty. Dzisiejsi
turyści, którzy nie zgadzają się na trywialne i egotyczne formy, przyjmowane
przez kulturę masową, i „(…) dostrzegają w podstawie idei autentyczności ukryty
moralny ideał wierności sobie”,[23]
wydają się najbliżsi nakreślonego „wzorca”, czy jednak są zawsze żywo
zainteresowani wyjściem poza iluzję i inscenizację, bez jakiej współczesnym
formom turystyki trudno się obejść, pozostaje pytaniem otwartym.
*
Niezależnie od tego, w jak szerokiej skali turystycznych doświadczeń
przebiegają turystyczne podróże (czy w trybie rekreacyjnym, eksperymentowania,
egzystencjalnym), moglibyśmy oczekiwać, że zachowania turystów będzie wyrażał
postmodernistyczny sprzeciw, wobec bycia traktowanym jako część
„niezróżnicowanej masy”. Jeśli wyróżniają ich określone preferencje, co do
rodzaju obiektów i sposobów ich oglądu, a także kulturowe kompetencje,
wymagające wiedzy oraz umiejętności w ich stosowaniu, to także określony system
wartości, wyznaczający sposoby odpowiedzialnych zachowań. Projekt turystyki
kulturowej, nakierowany na realizację autentyczności, w formie i stopniu, jaki
wydaje się możliwy, polegałby w gruncie rzeczy na przywracaniu pierwotnego, głębszego
sensu zapomnianej już sztuce podróżowania. Turystyka, która przybliża jej
uczestników do ponadczasowej wartości piękna, zawartego w środowisku
przyrodniczym i kulturowym w najwyższym stopniu zasługuje na miano takiej
turystyki. Poszukiwanie autentyczności było i zapewne jeszcze na długo
pozostanie żywotnym motywem kulturowym. O tym, iż w nadawaniu orientacji w
świecie, w którym człowiek ponowoczesny doświadcza niespójności i
fragmentaryczności życia, za receptę posłużyć może odpowiedni projekt filozofii
kultury, wsparty o wartości, które mają swoje podstawy w autonomii jednostki
poszukującej etycznych i estetycznych odniesień, zaświadczają najróżniejsze
propozycje teoretyczne, które z diagnozy rzeczywistości zastanej usiłują
wydobyć w miarę spójny obraz świata, w którym przyszło nam żyć. Propozycja Anny
Wieczorkiewicz w tym względzie, zwłaszcza jako badacza – filozofa kultury – zasługuje
na uznanie.
[1]
D. MacCannell, Turysta. Nowa teoria klasy próżniaczej, przełożyły Ewa
Klekot i Anna Wieczorkiewicz, wyd. MUZA S.A., Warszawa 2002, s.172.
[2]
Przykładem takich symulacji są zachowania hipochondryków. W żadnym przypadku
nie oszukują, nie symulują choroby, tzn. nie maskują swego „prawdziwego” stanu.
Jak zatem rozróżnić pomiędzy „wytwarzanymi” i „autentycznymi” symptomami? Zob.
O. Häussler, Reisen in der Hyperrrealität…, op. cit., s. „Voyage“ 1997,
s.109.
[3] J. Baudrillard, Simulations, New York 1983, s.44.
[4]
Ch. Taylor, Etyka autentyczności, przekład A. Pawelec, Kraków 1996.
[5] Tamże, s. 33.
[6]
Tamże, s.68.
[7]
Zob. A. Wieczorkiewicz, op. cit., s.89.
[8]
J. Urry, Spojrzenie turysty …, op. cit., s. 254.
[9] „Według MacCannella wszyscy turyści ucieleśniają
poszukiwanie autentyczności i jest to nowoczesna odmiana uniwersalnej ludzkiej
potrzeby sacrum. Turysta jest nowoczesnym pielgrzymem poszukującym
autentyczności w ‘czasach’ i ‘miejscach’ możliwie oddalonych od własnej
codzienności”. Tamże, s. 25-26.
[10]
A. Wieczorkiewicz …, op. cit., s 87-.88
[11] Alma Gottlieb, nie pyta o to, czy turystyczne doświadczenie
jest autentyczne, lecz o to, z czym turystom kojarzy się pojęcie autentyczności
i jakimi kryteriami kierują się oni, określając dana rzecz, zdarzenie czy
przeżycie jako autentyczne. Podaję za: A. Wieczorkiewicz, Apetyt turysty…,
op. cit., s. 91.
Tamże, s.30.
[13] Por. H. G., Vester, Authentität 1: Theoretische Abgrezung,
in: VU Grundlagen der Freizeit- und Tourismussoziologie: Texte zu Theorie
und Empirie, s.1-2.
[14]
W pracy D. Boorstina: The Image: A Guide to Pseudo-Events in America,
Harper&Row, New York 1961, s. 85. możemy przeczytać; “Podróżnik zatem
pracował nad czymś, turysta natomiast to poszukiwacz przyjemności. Podróżnik
jest aktywny; wyruszał w drogę, z zapałem poszukując ludzi, przygód, doznań.
Turysta jest bierny; oczekuje, że ciekawe rzeczy zdarzą się same. Idzie,
‘oglądając widoki’ […] Spodziewa się, że wszystko będzie przygotowane dla niego
i ze względu na niego”. Podaję za: D. MacCannell, Turysta. Nowa teoria
…. op. cit., s.162.
[15]
D. MacCannell, Turysta. Nowa teoria …. op. cit., s.163-164.
[16] Tamże, s. 157-166.
[17] E. Cohen, Authenticity and Commoditization in Tourism,
in:
“Annals of Tourism Research” 15 (1988), s.371-386, s.300.
[18] Por. M. Rieder, R. Bachleitner J. Kagelmann, (Eds.) Erlebniswelten.
Zur Kommerzialisierung der Emotionen in touristischen Raumen und Landschaften,
Wien 1998.
[19] F. Romeiss-Sracke, Inszenierung im Tourismus (materiały
internetowe).
[20] A. Günter, Reisen als ästhetisches Projekt, In: Freizeit In
der Erlebnisgesellschaft, Hrsg. H. A. Hartmann, R. Haubl, Opladen 1996,
s.107.
[21]
W. E. Zieliński, Status etyki w kulturze ponowoczesnej, wyd. A.
Marszałek, Toruń 2001, s. 97.
[22]
W. E. Zieliński, Status etyki w kulturze,…op. cit., s.93.
[23]
Ch. Taylor, Etyka autentyczności…, op. cit., s.22.
|