Główna :  Dla autorów :  Archiwum :  Publikacje :  turystykakulturowa.ORG

 

Data wydania 29 grudnia 2008

Numer 1/2009 (styczeń 2009)

 

FESTIWAL KOŁEM (SIĘ) KRĘCI

 


Rozmowa z Tomaszem Gibaszkiem, inicjatorem i współorganizatorem „Koło Blues Festiwal”.

Agnieszka Główczyńska: Skąd narodził się pomysł zorganizowana Blues festiwal w Kole?
Tomasz Gibaszek: Po prostu zawsze lubiłem bluesa i rock and rolla, organizowałem trochę muzyki live w swoim pubie, i w pewnym momencie zaryzykowałem coś outdoor. Od dawna prześladował mnie pomysł z Błoniem jako idealnym miejscem pod dużą imprezę. Poza ruinami kolskiego zamku, który świetnie wygląda nocą na tym tle, nic tam nie ma. Miejsce jest oddalone od zamieszkałych domów, więc nie ma problemów z hałasem. No i tak się zaczęło... 

AG: Od kiedy jest organizowany festiwal?
TG: Od czterech lat, stale w tym samym miejscu. Co roku wygląda to lepiej: jest szerszy program, bogatszy repertuar, więcej ludzi. Przynajmniej do tej pory był stały postęp.

AG: W jaki sposób informujesz ludzi o takiej imprezie?
TG: Różnie. Poprzez media – TV, radio, gazety, Internet, ale także ulotki, plakaty. Zatem idzie to dość szerokim strumieniem, biorąc pod uwagę skromne środki. Ważna oczywiście jest także poczta pantoflowa – i tę też staram się uruchamiać.

AG: Według jakich kryteriów szukasz wykonawców?
TG: Kluczem na pewno jest atrakcyjność muzyczna, umiejętność pokazania dobrego show na scenie i ... dobry klimat, dobry kontakt z publicznością. Zawsze jednak kryterium rozstrzygającym jest wartość artystyczna. 

AG: Jakie rodzaje utworów są najmilej widziane na festiwalu?
TG: Bluesrockowe, rhythmnblesowe, southernrockowe, akustyk bluesowy i rocknroll…

AG: Czy odbiorcami tej imprezy są ludzie tylko z terenu Wielkopolski?
TG: Nie tylko. Przyjeżdżają ludzie z całej Polski, czasami już nawet obcokrajowcy: wiem o Czechach, Niemcach, a nawet jakimś niezidentyfikowanym Holendrze ?

AG: Bez choćby niewielkiego grosza nic się nie udaje... jak pozyskujesz sponsorów?
TG: Dobijam się do firm, uruchamiam znajomych z kontaktami… - i staram się zawsze coś firmom zaoferować w zamian – przede wszystkim reklamę. Czasami sponsorzy dają środki pieniężne, czasami ofiarują paliwo, usługę transportową, użyczają sprzęt.

AG: Ile czasu trwają przygotowania do imprezy?
TG: W sumie co roku jest to około 10 miesięcy. Począwszy od projektu i wdrożenia, potem plan finansowy, poszukiwanie sponsorów, cały tzw. marketing przedfestiwalowy. Ogólnie wymaga to dużo pracy. Ale zawsze mowie sobie że warto, kiedy widzę efekt.

AG: Czy instytucje publiczne: Urząd Miasta lub Starostwo udzielają pomocy w realizacji?
TG: Tak, ale jest to trudny partner. I u nas są tam biurokraci bez większej wyobraźni, choć na całe szczęście nie wszyscy. Jednak im wyżej, tym gorzej.

AG: W czasie festiwalu występuje sporo zespołów, odbywają się różnego rodzaju konkursy. Jak powstaje plan całego festiwalu? 
TG: Różnie. Komercyjnych wykonawców sam szukam, i wszystko zwyczajnie płacimy. Przeglądam aktualny rynek muzyczny i staram się przygotować ciekawą propozycje. Konkurs dla młodych to: dobre nagrody, zwrot za podróż, na miejscu nocleg i wikt. 

AG: Czy w miarę kolejnych lat organizowania imprezy zauważasz wzrost zainteresowania?
TG: Zdecydowanie. Ale na odbiór takiej plenerowej imprezy zawsze składa się wiele czynników: to może być nawet skutek dobrej pogody, dobrego klimatu międzyludzkiego no ale też i sporego wkładu w marketing. Z każdym rokiem sam festiwal inaczej też wygląda, oferta jest bogatsza, znajduje zatem więcej odbiorców. Wreszcie ... człowiek cały czas uczy się nowych rzeczy i w ten sposób może swoje dziecię „ulepszać”.

AG: Czy uważasz, że taki festiwal jest szansą na przyciągnięcie turystów i zainteresowanie miastem Koło?
TG: Tak, jak najbardziej. Potrzebuje on jednak bogatszej historii i tego czegoś w rodzaju własnej legendy. Żeby stał się czymś wyjątkowym, uzyskał własny magnes, stał się trochę jak lampa nocna do której ćmy ciągną, nawet nie wiedząc dlaczego. I nad tym pracujemy

AG: Dlaczego to właśnie Ty zajmujesz się organizacją, skąd to wynika?
TG: Proste: to był mój pomysł, zatem od początku także moja odpowiedzialność. Od słowa do słowa miedzy mną a Sylwkiem Łukomskim powstał pomysł zorganizowania Blues Festiwalu połączonego ze zlotem motocykli. Wziąłem to na siebie na samym początku, razem z Sylwkiem Łukomskim, który zajął zlotem motocyklowym przy festiwalu. Od rana w programie jest przejazd przez miasto korowodu motocykli, a następnie pokaz Freestyle w wykonaniu specjalistów w tej dziedzinie. Następnie impreza się przenosi na kolskie Błonie gdzie oprócz konkursów odbywają się występy przybyłych wykonawców. W tym roku gwiazdą wieczoru była Martyna Jakubowska oraz syn Ryśka Riedla.

AG: Czyli można powiedzieć, że udzielasz się na rzecz miasta?
TG: Trochę tak, bo impreza mnie samemu jakiś szczególnych profitów nie przynosi (biorąc pod uwagę pracę i koszty organizacji w ciągu 10 miesięcy). Ale samo wydarzenie stanowi dla mnie dużą satysfakcję. 

AG: Który z dotychczasowych występów uważasz za najbardziej "elektryzujący", a który uznałbyś za najbardziej typowy - rodzaj wizytówki tego eventu?
TG: Najciekawsze były : Easy Rider w edycji 2005, Harlem w roku 2007, Martyna w 2008. Taki oczywisty „klasyk” to Cree z młodym Riedlem.

AG: Jak długo trwa festiwal, jaki jest Twoim zdaniem optymalny czas trwania? 
TG: Festiwal na dziś jest dwudniowy, może kiedyś będzie 3-dniowy… Już dwudniowa impreza wymaga potężnego wysiłku organizacyjnego, cztery razy takiego jak jednodniówka… Są to problemy związane z ochroną, kosztami najmu sprzętu itp. Wszystko w sumie koszty, których patrząc okiem widza nie widać… 

AG: Czy chciałbyś poszerzyć krąg wykonawców albo repertuar, co Ci się w tej kwestii marzy... albo co się planuje?
TG: W kierunku rockandrollowego grania - i raczej prędzej niż później w taką stronę festiwal pójdzie. Chciałbym zbudować specyfikę, wyjątkowość tej imprezy, „zrobić” jej własną legendę ...

AG: Czy coś jeszcze powinno chciałbyś wprowadzić w program festiwalu, czy myślisz o wzbogaceniu jego profilu jako imprezy?
TG: Fajnie byłoby jeszcze wprowadzić warsztaty dla muzyków, które - choć przecież zamknięte do ich grona - jednak budują imprezę. Z drugiej strony przyda się także rozpoczęcie współpracy festiwalu z organizacjami pracującymi na rzecz ludzi, na przykład w rodzaju Amnesty International. Jeśli byłby on miejscem, w którym one mogą uzyskać kontakt bezpośredni z ludźmi, przedstawić im sprawy, o które walczą i dostać ich wsparcie dla swojej działalności, to i sama impreza uzyska nową wartość, nie mówiąc już o prestiżu, bezdyskusyjnie dobrym prestiżu

AG: Dziękuję za rozmowę i życzę spełnienia przynajmniej większości tych planów.
 

 

Nasi Partnerzy

 

Copyright ©  Turystyka Kulturowa 2008-2024


Ta strona internetowa używa pliki cookies w celu dostosowania serwisu do potrzeb użytkowników i w celach statystycznych. W przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla cookies stosowanych przez nasz serwis.
Zamknij