Rozmowa z Jarosławem W. Laseckim,
senatorem RP, przedsiębiorcą, działaczem społecznym, zaangażowanym w inicjatywy kulturowe i ochronę
zabytków, współwłaścicielem zamków w Bobolicach i w Mirowie, inicjatorem odbudowy Zamku Królewskiego
w Bobolicach.
"Turystyka Kulturowa": Naszą rozmowę chciałbym zacząć od pytania: dlaczego Pan Senator rozpoczął
starania o odbudowanie Zamku Królewskiego w Bobolicach?
Jarosław W. Lasecki: Zamek Bobolice to jedna z najpiękniejszych warowni Szlaku Orlich Gniazd i
całej Jury, regionu z którym moja rodzina związana jest od pokoleń. Niestety przez wiele lat zamek ten,
zamiast być tego regionu ozdobą, straszył rozsypującymi się ścianami i gruzowiskiem pokrytym warstwą
śmieci. Trudno nam było bez żalu patrzeć, jak ten wspaniały zabytek niszczeje na naszych oczach, dlatego
wraz z bratem zdecydowaliśmy o zabezpieczeniu rozsypujących się ruin. Po analizie prac badawczych okazało
się, że rekonstrukcja zamku będzie jego najlepszym zabezpieczeniem.
TK: Czy trudno dokonać restytucji zabytków w Polsce?
JWL: Rewitalizacja zamku to przedsięwzięcie znacznie bardziej skomplikowane niż budowa zamku w
czasach średniowiecza. Główną przeszkodą w naszym przypadku było nie to, jak rekonstruować zamek, ale
to, jak dojść do porozumienia z urzędnikami. Ci bowiem nieustannie rzucali nam kłody pod nogi. Z jednej
strony wynikało to z opieszałości i niekompetencji samych urzędników, z drugiej winna była wciąż zakorzeniona
w urzędniczej mentalności PRL-owska doktryna konserwatorska. Zgodnie z nią, za wartość najwyższą uważa
się bowiem tzw. trwałą ruinę. A przecież nie ma trwałych ruin, są tylko postępujące.
TK: Jakie największe trudności napotkał Pan w związku z omawianą inwestycją?
JWL: Przede wszystkim była to urzędnicza niemoc, indolencja i brak decyzyjności. Wystarczy wspomnieć,
że tylko ze względu na urzędnicze procedury rekonstrukcja Zamku Bobolice musiała zostać wstrzymana aż
na trzy lata. Po to, aby wydać jedną mało ważną decyzję. Jednak warto w tym miejscu podkreślić niesamowitą
merytoryczną pomoc ze strony najlepszych polskich naukowców. Naprawdę mamy dobrych fachowców-konserwatorów,
ale nie urzędników.
TK: Na szczęście obecnie możemy ponownie podziwiać odbudowany zamek w Bobolicach. Kiedy odczuł
Pan satysfakcję z ukończonego dzieła? Co jest dla Pana największą dumą?
JWL: Fajne jest to, że ten wspaniały zabytek polskiej historii udało się przywrócić do życia.
Nie jest on już pozostawioną przez najeźdźcę ruiną, a więc niejako hołdem, który temu najeźdźcy oddajemy,
lecz prawdziwym skarbem, którym wszyscy możemy się chwalić. Odczuwam satysfakcję, gdy widzę wyraz twarzy
przybywających do nas licznie gości. Zachwyt, jaki się wtedy dostrzega na małych twarzyczkach najmłodszego
pokolenia, stanowi dla mnie najlepszą nagrodę.
TK: Zwiedzając zamek jesteśmy oprowadzani przez przewodniczkę ubraną w strój bobolicki. Czy zdaniem
Pana Senatora istnieje potrzeba wprowadzania fabularyzowanego zwiedzania i elementów żywej historii w
przestrzeń polskich zabytków kulturowych?
JWL: Historia jest najciekawsza wtedy, kiedy jest to historia żywa. Czym innym jest uczyć się
o uzbrojeniu średniowiecznego rycerza, a czym innym samemu przymierzyć zbroję, czy chwycić za miecz.
Fabularyzowane formy zwiedzania są przez turystów zdecydowanie bardziej doceniane, a wiadomości przekazywane
przez przewodników łatwiej zapamiętywane. Jestem gorącym zwolennikiem takich form turystyki.
TK: "Turystyka Kulturowa" to czasopismo w znaczącej mierze redagowane przez poznańskie środowisko
naukowe, dlatego chciałbym przywołać przykład ze stolicy Wielkopolski, gdzie dzięki staraniom Włodzimierza
Łęckiego i Komitetu Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu odbudowywana jest siedziba króla Przemysła
II. Nawet wśród samych mieszkańców miasta ta inwestycja wzbudza sporo kontrowersji. Czy Pan, jako inicjator
podobnego przedsięwzięcia, które zakończyło się sukcesem, mógłby udzielić kilku rad lub wskazówek osobom
zaangażowanym w restytucję zamku w Poznaniu?
JWL: Restytucja poznańskiego zamku w dużej mierze opierała się na poszukiwaniu historycznych analogii.
Rekonstruując Zamek Bobolice dysponowaliśmy znacznie bogatszą dokumentacją, taką jak historyczne ryciny
czy też spis zamkowego inwentarza. Niezwykle cenne były także wyniki specjalistycznych badań, które powiedziały
nam, jak zamek wyglądał w ostatnich latach swojej świetności. To właśnie w tych badaniach upatruję największej
wartości. Laikowi patrzącemu na ruinę zamku czasem trudno wyobrazić sobie, jak dokładnie wyglądał on
przed zniszczeniem. Naukowiec na podstawie badań architektonicznych, archeologicznych, analizy dokumentów,
czy choćby ukształtowania terenu jest w stanie dokładnie powiedzieć nawet to, jak wyglądał układ poszczególnych
pomieszczeń. Rzetelne badania, takie jak na Zamku Bobolice, powinny być podstawą każdej rekonstrukcji.
I nie wątpię, że takowe zostały także wykonane w Poznaniu. Chylę czoło przed ogromną energią i zaangażowaniem
Pana Włodzimierza Łęckiego w restytucję Zamku Królewskiego w Poznaniu. Przeminą lata, malkontenci przeminą,
a zamek w Poznaniu będzie cieszył rzesze przyszłych turystów.
TK: Poznański zamek jest bliski ukończenia, z kolei inwestycja w Bobolicach funkcjonuje już od
kilku lat. Odwołując się do Pańskich doświadczeń, do jakiej grupy turystów najlepiej kierować ofertę
zrewitalizowanych zabytków architektury?
JWL: W przypadku Zamku Bobolice odwołujemy się nie tylko do miłośników historii czy dawnych fortyfikacji.
Zamek jest częścią Jury Krakowsko-Częstochowskiej i poprzez to jest on obowiązkowym punktem zwiedzania
także dla miłośników tego regionu. Zrewitalizowany zabytek to jednak nie tylko historia, ale i współczesność.
To miejsce imprez, wydarzeń kulturalnych czy artystycznych, dlatego jego oferta trafia do znacznie szerszej
grupy odbiorców. I jest przyjmowana przez ponad 150 tysięcy turystów rocznie.
TK: Podczas badań w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej słyszałem sporo różnych pogłosek na temat przyszłości
Zamku Rycerskiego w Mirowie. Czy Pan Senator mógłby zdradzić plany odnośnie tego obiektu?
JWL: Zamek Mirów jest również królewskim zamkiem. Zbudowany jako strażnica także przez Kazimierza
Wielkiego, jest równie piękną warownią jak Zamek Bobolice. Zachował się on też w znacznie lepszym stanie
niż Zamek Bobolice, dlatego w pierwszej kolejności postanowiliśmy uratować ten drugi. Stan Zamku Mirów
daleki jest jednak od ideału, a jego mury ulegają coraz większej erozji. W tej chwili staramy się powstrzymać
ten proces m.in. uzupełniając ubytki w murach. W przyszłości chcemy dokładnie zabezpieczyć cały zamek
oraz udostępnić go do zwiedzania przez turystów.
TK: 23 maja 2013 roku z Pańskiej inicjatywy w Senacie odbyła się konferencja "Ochrona dziedzictwa
kulturowego a perspektywa finansowa Unii Europejskiej na lata 2014-2020". Czy mógłby Pan przybliżyć najważniejsze
ustalenia wiosennego sympozjum?
JWL: Dyskutowaliśmy na temat sposobu i możliwości finansowania konserwacji zabytków z funduszy
unijnych. Może jeszcze za wcześnie, aby chwalić dzień przed zachodem słońca. Ale może w nowej perspektywie
finansowej 2014 -20 będzie więcej pieniędzy na rewitalizowane zabytki.
TK: Przeprowadzona wiosną 2013 roku analiza potencjału turystyczno-kulturowego Szlaku Orlich Gniazd
zaowocowała stworzeniem listy postulatów, które mają szanse zwiększyć atrakcyjność turystyczną badanego
systemu. Czy Pan Senator zechciałby podzielić się swoimi sugestiami w tej sprawie?
JWL: Potencjał Jury jest ogromny. W moim przekonaniu jest to przyszła turystyczna perełka Polski.
Ja wróżę temu regionowi turystyczną świetlaną przyszłość. Ale oczywiście bez odpowiedniej infrastruktury,
bez dróg, ścieżek rowerowych, hoteli, hotelików, pensjonatów i agroturystycznych zagród nie ściągniemy
tutaj turystów. Dobrze, że powoli zaczyna i tutaj coś drgać.
TK: Koordynacją funkcjonowania Szlaku Orlich Gniazd zajmuje się Związek Gmin Jurajskich. Czego
Pan jako właściciel i opiekun jednego z obiektów oczekuje od koordynatora trasy?
JWL: O poszczególne zamki czy inne obiekty historyczne na Jurze powinni dbać przede wszystkim
ich gospodarze. Koordynator taki jak Związek Gmin Jurajskich powinien natomiast im w tym pomagać, m.in.
lobując na rzecz Jury i Szlaku Orlich Gniazd i promując je jako atrakcje. Najważniejsza jest promocja
naszego regionu, która także daje impuls do jego rozwoju.
TK: Panie Senatorze, w jaki sposób najlepiej poznawać dziedzictwo kulturowe kolejnych twierdz na
Szlaku Orlich Gniazd? Kiedy Pana zdaniem warto wybrać się do Jury Krakowsko-Częstochowskiej?
JWL: Jurę można poznawać na wiele sposobów. Można ją przemierzać pieszo, na rowerze czy samochodem.
Kraina ta piękna jest o każdej porze roku. Lato jest oczywiście najpopularniejszą porą na zwiedzanie.
Dla mnie najciekawsza jest jednak jesień, mieniąca się kolorowymi liśćmi, z kolei najbardziej zaskakująca
zima, w czasie której możemy zobaczyć mniej znany obraz zamków w śnieżnej szacie.
TK: Turystyka kulturowa nierozerwalnie wiąże się z podróżami kulinarnymi. Jakie są Pana ulubione
specjały kuchni jurajskiej?
JWL: Bez wątpienia są to Pieczonki Jurajskie. To tradycyjny przysmak tych terenów, który przygotowuje
się w żeliwnym kociołku i piecze w ognisku. Równie warte polecenia są pochodzące z Jury kaczki, które
hoduje się tu od kilkuset lat. A Kaczka Boboliczka - palce lizać! Ale przecież wszystkich jurajskich
specjałów można spróbować w znajdującej się pod murami zamku restauracji.
TK: Dzięki Pańskiemu zaangażowaniu do dawnego blasku przywrócony został jeden z cenniejszych zabytków
Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Co Pana zdaniem - w przestrzeni Szlaku Orlich Gniazd - powinno być zrobione
w następnej kolejności, i kogo Pan by zachęcił do takich starań?
JWL: Jura wymaga z jednej strony silnej promocji, z drugiej rozbudowy infrastruktury turystycznej.
To zadanie dla lokalnych samorządów. Przyjeżdżający do nas goście chcą podziwiać nasze wspaniałe krajobrazy
i zamki, ale też komfortowo spędzić tutaj swój czas. Ogromną rolę mają do odegrania także gospodarze
obiektów historycznych znajdujących się na Jurze. Powinni oni z jednej strony dbać o nasze dziedzictwo,
z drugiej starać się, by odwiedzający nas goście znajdowali tu takie wygody, jakich oczekują.
TK: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Szymon Czajkowski
|