Rozmowa ze Stanisławem Bednarzem – prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej
Turystyka Kulturowa: Jest Pan Prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej. Chciałbym na początku spytać o wkład członków Towarzystwa w promocję regionu, a zwłaszcza jego walorów turystycznych oraz interesującej historii?
Stanisław Bednarz: TMZJ ma promocję miasta w swoich statutowych obowiązkach. Liczne wydawnictwa, w tym czasopismo Echo Jordanowa, rozsyłamy do znajomych w całej Polsce i za granicę. Nawiązujemy też kontakty z pasjonatami historii z innych miasteczek.
TK: Ze względu na położenie geograficzne, najbardziej wyróżniającą się kulturowo częścią powiatu suskiego wydaje się być Jordanowszczyzna. Na przestrzeni wieków należała ona administracyjnie do różnych powiatów, a podczas obu wojen światowych była miejscem walk. Czy Pana zdaniem wywarło to jakiś wpływ na obecnych mieszkańców tego regionu?
SB: Powiat suski jest zlepkiem etnograficznym historycznej ziemi myślenickiej, ziemi żywieckiej i wadowickiej. Jordanów kulturowo i etnograficznie powiązany jest z ziemią myślenicką, stąd jego zauważalna odrębność. Ale to wpływ dłuższych procesów kształtowania się tożsamości lokalnej, i moim zdaniem walki II wojny światowej nie miały na to większego wpływu. Natomiast zmagania militarne podczas I wojny światowej nie dotknęły Jordanowa bezpośrednio. Znajdował się on na zapleczu frontu.
TK: Które atrakcje powiatu suskiego z punktu widzenia turystyki kulturowej są Pana zdaniem najbardziej godnymi polecenia dla ludzi odwiedzających region?
SB: Bez wątpienia poleciłbym renesansowy zamek w Suchej Beskidzkiej, a obok niego zespół poklasztorny kanoników regularnych wraz ze starym kościołem w Suchej Beskidzkiej, oraz dwa szczególnie cenne kościoły drewniane: w Lachowicach i w Łętowni.
TK: A które walory kulturowe waszego regionu z punktu widzenia są Pana zdaniem obecnie mało znane, a byłyby godne odwiedzenia?
SB: Bez wątpienia jest to skansen w Sidzinie. Ale także dwór w Jordanowie i dwór w Stryszawie, stara karczma „Poczekaj” w Jordanowie. Należało by poczynić kroki, aby wypromować te obiekty wśród przybywających na Podbabiogórze turystów, także tych zainteresowanych w pierwszym rzędzie turystyką górską i w ogóle rekreacyjną.
TK: Jakie miejsca na Jordanowszczyźnie poleciłby Pan turyście zainteresowanemu dziejami militarnymi?
SB: Zasadniczo w 1939 roku walki toczyły się w obrębie sąsiedniej z Jordanowem wsi Wysoka i na stokach Góry Ludwiki. Turyści chcący przybliżyć sobie te wydarzenia powinni więc odwiedzić pole bitwy oraz cmentarz wojskowy mieszczący się na Wysokiej. Ciekawe byłyby także systemy fortyfikacji z obu wojen światowych.
TK: W Pana rodzinnym Jordanowie mieści się kirkut, obecnie bardzo zaniedbany. Czy Pana zdaniem istnieje możliwość aby go odnowić, tak by stał się ważnym punktem na szlaku turystyki kulturowej w powiecie suskim?
SB: Pragnąłbym tego. Jednak dla zrealizowania takiego przedsięwzięcia potrzebne jest współdziałanie władz miasta i gminy żydowskiej w Krakowie, do której należy teren na którym znajduje się cmentarz. Na chwilę obecną brak jednak zainteresowania obu stron taką współpracą. Ze strony gminy religijnej być może głównym powodem jest wielość obiektów tego rodzaju na terenie Małopolski, zdecydowanie przekraczająca możliwości zaangażowania tej niewielkiej wspólnoty
TK: Pozostając przy wątku związanym z starymi cmentarzami. Przed kilkunastu laty odnalazł Pan ślady starej mogiły na osiedlu Mąkocz w Jordanowie. Czy mógłby Pan opowiedzieć czyja to mogiła i jaka jest jej historia?
SB: Z opowieści starszego mieszkańca Mąkacza dowiedziałem się, że mieścił się tam lazaret polowy funkcjonujący na zapleczu frontu podczas walk I wojny światowej. Mój rozmówca zaprowadził mnie do pobliskiego lasku, gdzie są ślady mogił, a ich lokalizację wyznaczają cztery dęby rosnące w narożnikach tego areału. W mogiłach tych chowani byli zmarli z ran i chorób, żołnierze oraz jeńcy.
TK: Bez wątpienia za największą atrakcję turystyczną regionu uznawana jest Babia Góra, której szczyt corocznie zdobywany jest przez dziesiątki tysięcy turystów. Jednakże ci goście zazwyczaj nie pozostają w regionie dłużej, lecz od razu wracają do miejscowości swojego pochodzenia. Jakie są według Pana słabe strony promocji innych cennych atrakcji regionu i co można zrobić aby to naprawić, aby ich zatrzymać nieco dłużej?
SB: Według mnie jest kilka powodów takiego stanu. Jednym z nich jest na pewno brak ścieżek turystycznych wyznaczonych poza granicami Parku Narodowego, które prowadziłyby do interesujących obiektów. Dalej jest to brak czytelnych tablic informacyjnych, a także zaniedbanie popularyzacji licznych znajdujących się tu ciekawostek przyrodniczych jak np. jaskinia w Skawicy. Ponadto ma miejsce znaczna koncentracja ruchu turystycznego, przez co na obleganych szlakach panuje tłok, podczas gdy inne - jak chociażby szlaki prowadzące na Babią Górę od strony Orawy - są niemal puste.
TK: Przed kilku laty powstało na obszarze powiatu ekomuzeum "Podbabiogórze". Jak ocenia Pan taką formę popularyzacji turystyki, oraz jak Pana zdaniem można ją jeszcze rozwijać?
SB: Proszę nie posądzić mnie o ignorancję, ale pierwszy raz słyszę o takim muzeum. Może to kwestia złej promocji?
TK: Czy w powiecie suskim istnieją perspektywy rozwoju turystyki religijnej? Jakie miejsca na tym terenie są najważniejsze z punktu widzenia tej odmiany turystyki kulturowej?
SB: Są oficjalnie uznane miejsca kultu maryjnego w Jordanowie i Makowie, które mogłyby być włączone do tras np. autokarowych pielgrzymek. Ze swej strony proponowałbym obok nich także szlaki prowadzące śladem starych kapliczek i dzwonnic loretańskich, ponieważ te obiekty małej architektury są niezwykle urokliwymi obiektami, które są świadectwem religijności i świadkami lokalnej historii już od kilku pokoleń.
TK: Jakie działania Pana zdaniem są niezbędne do wypromowania potencjału turystyczno-kulturowego powiatu suskiego?
SB: Jestem zwolennikiem szeroko ukierunkowanej promocji, orientującej się na różne grupy potencjalnych gości, realizowanej zwłaszcza poprzez przygotowywanie artykułów w ogólnopolskich czasopismach popularnonaukowych i turystycznych oraz – wykorzystując lokalne tematy - poprzez udział w różnego typu tematycznych audycjach telewizyjnych w programach regionalnych i – jeśli to możliwe - ogólnopolskich.
TK: Wracając do wątku dotyczącego działalności Towarzystwa Miłośników Ziemi Jordanowskiej. Wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Kultury w Jordanowie organizujecie cyklicznie spotkania pod nazwą "Jordanowskie Spotkania z Historią". Jak narodził się pomysł organizacji tych spotkań, oraz jakie zagadnienia poruszane są podczas nich?
SB: Zostałem zaproszony przez Miejski Ośrodek Kultury w Jordanowie do wygłoszenia raz na kwartał prelekcji z tematyki historii Jordanowa i jej szczegółów. Temat chwycił. Frekwencja jest wśród słuchaczy zawsze jest bardzo duża. Należy więc się cieszyć z tego powodu.
TK: Kto najczęściej uczestniczy w tego typu spotkaniach?
SB: Przeważają osoby w wieku 40-50 lat, ale podczas każdego ze spotkań obecna jest także spora grupa młodych ;ludzi, szacują ją na około 30%.uczestników. Z tego wynika, ze nasze spotkania mają przyszłość…
TK: Dziękuję bardzo za rozmowę i poświęcony czas.
|